kasia1568 pisze:. To było wtedy, kiedy jeszcze nie były u Ciebie Marzenko.
One nie są u mnie - właśnie na tym cały problem polega.
Maluchy z mamą siedzą w pustym mieszkaniu, bez człowieka. Są bezpieczne, wiadomo, ale trzeba je oswajać. Ja mieszkam na Bielanach a one na Kabatach - osoby z Warszawy wiedzą , jaka to jest odległość. Jeżdżę do nich codziennie, dojazd mi zajmował godzinę 9wraz z dojsciem) a od dzisiaj jeszcze dłuzej, bo są zamknięte dwie stacje metra i trzeba się przesiadać na tramwaj, aby przejechać kawałek i dalej znów metrem.