alab108 pisze:A mnie ogarnia strach. Jak przypomnę sobie z jakimi ranami przyjechała do mnie Gaja to teraz i tak jest super. Przejść na jakąś inną karmę, czy próbować Barfa, po prostu się boję. Najpierw wet mówił, żeby tylko się zagoiło. Na razie tak i tak, może z czasem się odważę próbować czegoś innego.
Alab108 to oczywiste, że jeśli dużo się polepszyło odkąd Gaja do Ciebie przyjechała, to boisz się eksperymentować. Pewnie tak jak ja marzyłaś o jakiejkolwiek poprawie, a teraz, kiedy nastąpiła, trzymasz się jej mocno, żeby tylko została już na zawsze

Jednak jestem takiej myśli, że jeśli stan polepszony chwilę się utrzyma i odpoczniecie wszyscy od tematu, to warto dążyć do jeszcze lepszego stanu. No bo piszesz, że jeszcze się rani.
Można eksperymentować, podawać jedno, a drugiego nie, eliminować poszczególne składniki. Ciekawy wydaje się Barf, opisany przez MB&Ofelię

Ale do tego trzeba mieć cierpliwość, a z tym u mnie krucho, wybrałam więc badania. Obojętnie, co wybierzesz, postaw kolejny krok.
jo.anna pisze:kot tak zdziwiony sytuacją "zapomniał" że go swędzi...jak się przyzwyczaił zaczął przy uszach majstrować więc rondo poszło w ruch. Chodzi już tak drugi rok, co zupełnie mu nie przeszkadza..
jo.anna Ty normalnie pobiłaś rekord w ubieraniu kota!

Nie mogę się na Kuleczkę napatrzeć. Moja choć ubrana, "zapomniała" jedynie na chwilę. Potem się przyzwyczaiła = walczyła z kołnierzem, kiedy ją swędziało. Chodziła tak 3,5 roku, a ja patrząc na nią byłam nieszczęśliwa. To przecież takie nienaturalne. Rozumiem, że w wymienionych sytuacjach to mniejsze zło, ale nie wyobrażam sobie, by tak było przez całe jej życie. Nie wierzę też, że tak długoterminowy kołnierz nie ma wpływu na kręgi szyjne (wiem, że kołnierz jest lekki, ale kot też). Jak się przyjrzeć, zmienia też sposób poruszania się kota.
Envelope pisze:Zostało odrobaczanie (...), ja wolałam poczekać, (...) w miedzyczasie napisała do mnie dziewczyna, której kotek umarł podczas odrobaczania
Envelope słyszałam o tym, że kot odszedł z powodu zatrucia, gdy po odrobaczeniu, zatkała go duża ilość martwych już robali. Wiedza się przydała, gdy pewnej nocy zgarnęłam z ulicy ok 3 miesięcznego kociaka w stanie, o którym ciężko mi zapomnieć. Kot był tak zarobaczony, że mimo swej chudości miał wielki twardy brzuch. Kiedy go przytuliłam, poczułam że brzuch się rusza. Kot miał odruchy wymiotne, co chwilę dławił się i coś połykał, mało tego, w ogóle się nie załatwił aż do rana, a to nie podobne do tak małego, świeżo nakarmionego kotka. No to rano w te pędy do weta po tabletkę na robale i po olej rycynowy. Tak właśnie. Ja nie odrobaczam inaczej kotów, które nigdy wcześniej nie miały tej okazji. Odczekałam po podaniu tabletki, a potem do gardła wlałam olej. Po jakimś czasie poszło... Ze względów estetycznych nie opiszę c.d. Zaznaczę tylko, że wet stwierdził, że kota robale prawie zjadły
