Ola - odeszła :( <'>//szukamy DT lub DS str. 18

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob paź 06, 2012 19:32 Re: Ola - czekamy na praw. diagnozę

U nas dzisiaj troszku smutny dzień bo dzisiaj mija rok od wycieczki Rexia za tęczowy most.
to Rexio:

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Rexio urodził się w 2002 roku przed wakacjami w starej studni za szpitalem, znalazł go mój tata razem z jego rodzeństwem i mamusią. Wszystkie pieski znalazły dom (poza Reksiem - każdy chciał go na łańcuch, był największy) a z racji, że Rexio okazał się typem pieszczocha i kanapowca został u nas. Jednak miał wiele problemów zdrowotnych. Jak miał kilka miesięcy dopadła go poważna infekcja, żołądek praktycznie mu nie pracował, pies się odwodnił, weterynarz dawał mu możliwie najsilniejsze leki, pies się wylizał (weterynarz nam powiedział, że skoro wyszedł z tego to będzie niezniszczalny). Niestety zniszczył go gigantyczny guz wątroby, który najpierw miażdżył mu żołądek a po rozsadzeniu wątroby zaczął rosnąć w drugą stronę uciskając wszystko inne. Spacery z nim były przyjemnością, ludzie mijali nas na 100m :D zwany pieszczotliwie antylopą. Tęsknimy za nim z Olą :) (chociaż Ola nie bardzo go lubiła, zbyt nachalny był ze swoją miłością :D)
Puszek ciuła do swojej skarbonki na nerki https://pomagam.pl/chorenerkipuszka

girlonthebridge

 
Posty: 1528
Od: Sob wrz 22, 2012 1:24
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post » Pon paź 08, 2012 8:14 Re: Ola - czekamy na praw. diagnozę

Przepiękny Psiak ,daliście Rexiowi wspaniałe życie,był kochany i pewnie rozpieszczany
A powiedz jak Oleńka się czuje?mam nadzieję że coraz lepiej i ttzymam cały czas kciuki mocno :ok:

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Pon paź 08, 2012 10:11 Re: Ola - czekamy na praw. diagnozę

Jak tam dziewczęta, jak się czujecie, jak biedne uszka. Girli - mam nadzieję, że panikujesz tylko ciut, ciut :wink: Ola to dzielna kobietka.

A Rex - 9 lat kochania......
Rozumiem, że tęsknisz, moja Kasia zmarła 27.01.2012 r., myślałam, że choć nieco przejdzie, a dla mnie ciągle to zdarzyło się wczoraj, albo raczej ciągle dzieje sie to dzisiaj.

Blue pisze:mamucik - jak będziesz miała to dawaj wyniki :)


Blu - bardzo dziękuję, jesteś super kobieta :)
Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeśli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla Ciebie jedyny na świecie(...) Mały Książe

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=111621

mamucik

 
Posty: 2942
Od: Wto kwi 20, 2004 12:27
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon paź 08, 2012 11:43 Re: Ola - czekamy na praw. diagnozę

Dziewczyny no nadal jest kiepsko, znaczy węzeł się obkurcza nie mogę powiedzieć, że nie, nawet koło ucha wisi taka fałda skóry, która się rozciągnęła przy powiększeniu się tego węzła wygląda jakby się z kimś mocno powyciągała. Ropy jeszcze w tych uszach pełno nie wiem skąd tyle tego chol3rstwa się wzięło. Od kiedy infekcja zaczęła się zmniejszać Oli organizm dostał kopa i zaczął reagować temperaturą. Temperatura spada po zastrzykach i preparacie ale Ola już ze zmęczenia chyba i tej potwornej infekcji śpi troszkę więcej. Dodatkowo nie mamy już jak wychodzić na spacery, jest za zimno i za mokro jak na kota, który jest praktycznie niewychodzący. Ola je normalnie (już mi wybrzydza i pokazuje co woli jeść a czego wolałaby unikać - więc to objaw, że wraca już do siebie), załatwia się normalnie (po 2 dniach antybiotyku zaczęłam panikować, że w kuwecie za mało kupy i w ogóle no i prześladowałam tego mojego kota z tą kupą :oops: ale to pewnie wina 1 dnia gorączki bo już wszystko wróciło do normy bez żadnych wspomagaczy). Ola też trochę się bawi, ale jak już mówiłam mój kot nie jest z tych super aktywnych (nigdy taka nie była, ona ogólnie jest dziwna jak na kota, nic nie niszczy, nie wiesza się na firankach, nie niszczy mebli, nie wspina się - taki trochę kotopies, strasznie do nas przywiązana, wystarczy, że na chwilę wyjdę z pokoju a ona już za mną człapie mimo, że jej przed wyjściem mówię, że zaraz wracam bo idę na przykład siusiu :D), wczoraj mama mi ją przyniosła o 1 w nocy bo stwierdziła, że idzie spać a kot się w nią wgapia :D no cóż przespała cały wieczór to później gdzieś musiała energię spożytkować :D. Nadal jeszcze się boję, mimo, że mój wet pozytywnie nastawiony do leczenia kota. Biedna jest taka po antybiotyku widać, że to w środku się goi Olę wszystko swędzi, czasem jak ją złapie to aż tak wzdycha jak ją masuje. Większość czasu jest ok, ale jak ją np. złapie taka słabsza chwila to taka jest biedniusia, wtula się we mnie uszami albo przychodzi i oczkami mi mruga, że ona już by chciała, żeby już było po. Dzisiaj ją obmacywałam to ten węzeł już jest takiej wielkości jak po tej dawce antybiotyków u pierwszej wetki. W środę mamy wizytę, w czwartek powinien być wymaz. Mam nadzieję, że to się poobkurcza wszystko. Bo nadal z tym pyszczkiem nie do końca ok, wczoraj całym pycholem mi zanurkowała w sos z mokrego i jest tak umorusana, że myślę czym by ją tu obmyć, bo wodą samą nie zejdzie a to jest pychol więc mydłem też jej szorować nie będę.

Co do Rexia to był taki mały głupol, nic się nie słuchał, takie to było nieokiełznane, nosił jeże w pysku, musiałyśmy go przekupować mięchem, jeża zabierałyśmy do domu karmiłyśmy kocim żarciem i wynosiłyśmy, żeby tylko Rex nie widział. On krzywdy nikomu nie chciał zrobić, chciał się zaprzyjaźniać ale nie rozumiał, że dla jeża/gołębia czy co tam złapał to jest gigantyczny stres. Nie umiał też panować nad emocjami a że był wielki to często dochodziło u nas w domu do drobnych urazów. Kiedyś w zabawie kąsnął mnie w cyca (mam bliznę :P dobrze, że cyc w sumie cały :D), mamie jak się schylała łbem nabił śliwę :D więc wiecie zabawa jak siemasz, dlatego tak go brakuje no i spacery, ludzie mijali nas na 100m bo się go bali a to taki mizioch był, schował głowę między moje nogi i myślał, że go nie widać. Ludzie jak go widzieli w lesie to mówili, że to niedźwiedź albo dinozaur. Nie umiałam go oduczyć skakania, więc jak wracałam do domu musiałam się opierać o furtkę bo Rexio na łapach był wyższy ode mnie, musiał koniecznie dawać mi buzi. A jak płakałam albo byłam smutna, walił się na mnie tym cielskiem swoim no nie szło się nie zbrechtać bo to uciskało wszystkimi kościami. Gdzieś mam nawet foto jak spaliśmy, waliło się to na mnie jak wór kartofli cała w siniakach zawsze chodziłam. Ola go nie lubiła bo to wielkie, nosa jej zawsze w tyłek pakował albo ją brał w zęby i przenosił. Chociaż czasami sama go prowokowała, wlepiała w niego gały a potem uciekała :D więc w sumie to nie wiem czy to nie taka miłość kocio-psia była :D
Puszek ciuła do swojej skarbonki na nerki https://pomagam.pl/chorenerkipuszka

girlonthebridge

 
Posty: 1528
Od: Sob wrz 22, 2012 1:24
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post » Pon paź 08, 2012 11:50 Re: Ola - czekamy na praw. diagnozę

mam, tylko nie wiem czy nie za duże

Obrazek

:ryk: no cóż, moje zwierzaki to takie moje dzidziusie kochane :D
Puszek ciuła do swojej skarbonki na nerki https://pomagam.pl/chorenerkipuszka

girlonthebridge

 
Posty: 1528
Od: Sob wrz 22, 2012 1:24
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post » Pon paź 08, 2012 12:55 Re: Ola - czekamy na praw. diagnozę

Zdjęcie piękne - psisko super. Przystojniak :1luvu: Jak to jest, że jak schowają głowę pod nasze nogi, pachę albo koc - to wg. nich znikają :mrgreen:
Moja Opal- robi podobny myk z łapką. Kiedy kroję mięso demonstracyjnie odwraca głowę, patrząc się w okno. Tylko ono ją interesuje w przeciwieństwie do jej łapki.. Łapka zaczyna żyć swoim życiem :mrgreen: Opal zapewne sądzi, że skoro ona mnie nie widzi, to i ja nie widzę Opal :ryk: :ryk: :ryk: Łapka tymczasem dopada mięska i momemtalnie transportuje je w stronę Opal, która wydaje sie być absolutnie tym zaskoczona 8O :mrgreen: Niemniej pożera je od razu :mrgreen: Od lat ten sam rytuał się powtarza :ryk:

Wygłaszcz Olę, to dobrze, że ją swedzi - goi się. Skąd tylko tyle ropy 8O
Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeśli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla Ciebie jedyny na świecie(...) Mały Książe

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=111621

mamucik

 
Posty: 2942
Od: Wto kwi 20, 2004 12:27
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon paź 08, 2012 13:39 Re: Ola - czekamy na praw. diagnozę

Miziam ją miziam, denerwowało mnie to bulgotanie bo ona tak dziwnie mruczy ale wyczytałam na jakimś weterynaryjnym forum gdzie lekarz odpowiada na pytania, że te dziwne mruczenie i połykanie czasami z wysuniętą głową to wynik infekcji i powinien ustąpić po antybiotyku. I tej wersji się trzymam. Ropy paskudnie dużo, ale mój wet mówi, że to dobrze, że wychodzi uchem to znaczy, że ropień nigdzie nie pękł więc wiadomo + sytuacji. Jutro albo w środę jedziemy na wizytę. No i ten wynik wymazu, trochę się denerwuję. Stan zapalny na pewno jest gigantyczny o czym świadczy zajęta prawa część twarzy kota. Ta ropa cała się ruszyła, wcześniej była zbita w tą taką gulę a teraz chlupocze w tych uszach jakby tam jakąś butelkę z bimbrem postawił. Obrzęk powoli ustępuje ale pewnie ta terapia antybiotykami zostanie przedłużona. Daję Oli ecomer na wzmocnienie, muszę poszukać jeszcze jakichś suplementów i witamin w formie płynnej albo w kapsułkach, żeby nakłuwać i wpuszczać do pyszczka bo inne rzeczy u nas nie przechodzą. Wiem, że jesteśmy na dobrej drodze ale mój kicio tak się biedny umęczy. Wiem sama jak cierpiałam po operacji 2,5 miecha ból gardła, szyi i wszystkiego dookoła. Pamiętam jak wyłam z bólu, nie spałam 5 dni aż mi pikawa mało co nie wysiadła, więc domyślam, że ona się czuje podobnie i przez to tak mi jej szkoda. Czasami jak poczuje ulgę to taka wdzięczna przychodzi kochana moja, że aż mam łzy w oczach. Mówię Wam jak ktoś kto nie ma dzieci albo stracił jakieś dziecko to dla niego kocia choroba to takie uczucia jak matce dziecko choruje, dosłownie. Matka mnie ciągle opierdziela, że nie pomagam kotu bo sama sobie szkodzę, zwłaszcza, że też wzorowego zdrowia nie jestem, dzisiaj np. przez przypadek źle wzięłam lek, znaczy zamyśliłam się bo Olce jeść nakładałam, mam takie podjęzykowe a ją rozgryzłam i teraz tak mnie żołądek boli, że nie pytajcie, jakby mi ktoś tam skręcał wszystkie kichy :D. Mam nadzieję, że za 3 zastrzyki Oli stan będzie już zauważalnie lepszy. Bo szkoda mi mojego bidulka
Puszek ciuła do swojej skarbonki na nerki https://pomagam.pl/chorenerkipuszka

girlonthebridge

 
Posty: 1528
Od: Sob wrz 22, 2012 1:24
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post » Pon paź 08, 2012 18:44 Re: Ola - czekamy na praw. diagnozę

Tam musiał być potworny stan zapalny :roll:
Śmiem twierdzić że gdyby kotka nadal była "leczona" paliatywnie w kierunku nowotworu... nie jestem przekonana że jeszcze by żyła :(
Koteczka jest bardzo dzielna że sobie z tym radziła - ale każdy ma swoje granice.
Pewnie podczas zabiegów oczyszczania teraz trochę ropy styka się z krwią, to może wywoływać podwyższoną temperaturę. To w sumie dobry objaw - organizm jest w gotowości.
Bo przy ropniach często ta kieszeń ropnia jest tak odizolowana od reszty ciała że nie wywołuje do pewnego momentu objawów sugerujących infekcję. To bardzo zdradliwe zjawisko bo taki potężny, wyhodowany ropień pęka nieprzewidywalnie - bywa że przy dużej dozie szczęścia na zewnątrz, ale zdarza się że do środka co jest skrajnie niebezpieczne.
Duże ropnie są też niebezpieczne z tego powodu że bakterie w nich wytwarzają masę toksyn które są wchłaniane do organizmu kota, co mocno obciąża wątrobę i nerki.

Nie wiem na jak długo masz zaplanowany dla kotki antybiotyk - ale byłabym za długim podawaniem, lepiej podawać go trochę za długo niż za krótko.
Trzeba bakterie wytępić do końca i dać się choć trochę zregenerować koteczce, organizmowi, te wszystkie tkanki porozciągane przez ropień są póki co bardzo podatne na ponowne zasiedlenie bakteriami, musi to wszystko się wygoić.
Koty mają bardzo wrażliwą szyję, nawet lekki dotyk na krtań często powoduje odruch krztuszenia się, dyskomfortu.
Kotka może mieć powiększone węzły chłonne w okolicach krtani, niewidoczne dla Ciebie ale wyczuwalne dla kotki, może mieć odczyn zapalny w tych okolicach.
Spokojnie :)
Idzie ku dobremu, uważaj na siebie :)

Blue

 
Posty: 23949
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pon paź 08, 2012 19:04 Re: Ola - czekamy na praw. diagnozę

Na chwilę obecną nie wiem jak długie będzie branie antybiotyku ale dowiem się albo jutro albo w środę, dr Michał chce opanować ten stan zapalny, cieknie ta ropa z tego ucha potwornie no i do podania antybiotyku (zastrzyku) gdzieś od godziny 13 kiepsko się czuje, to są 3 takie senne godziny Ola nie miauczy czy nie piszczy ale wtula się mocno i tak przeraźliwie mruczy. Mówię przeraźliwie bo ten dźwięk jest tak dziwny i przerażający od tego, który tak dobrze znam i uwielbiam. Niby mrrr ale takie pomieszane z gulgotaniem i nie wiem z czym jeszcze. Dzisiaj musiałam wyjechać z domu na kilka godzin kupić rzeczy na budowę i zawieźć je w określone miejsce, trochę mi się zeszło. Tylko wróciłam Ola się obudziła i od razu, żebym ją pomasowała. Boję się ją masować po uszach bo widzę, że ją to boli. Mówię Wam kiepsko to wygląda. Lekarz mówi, że to rzecz do wyleczenia i nie jest tak tragicznie (nie wiem może on w swojej karierze natknął się na gorsze rzeczy) ale dla mnie to jest obraz nędzy i rozpaczy zwłaszcza, że lolo jest taki zmęczony i obolały. Nie wiem jaki wpływ ma antybiotyk na te gruczolaki ale w lewym uchu (tym nie zaatakowanym zmianą ropną) one się rozpadają strasznie, więc sądzę, że w tym prawym uchu sytuacja wygląda bardziej dramatycznie. Oli od krwi i ropy zrudziała sierść dookoła uszu, nie chcę jej tam miętolić wolę, żeby ją wet wyczyścił, boję się, że jej coś jeszcze uszkodzę, odrobinę wierzch tą wodą taką fizjologiczną czy jak ona się tam zwie (taka w ampułkach w aptece się kupuje :D) to tak minimalnie jej zbieram te strupy i skrzepy, które jej z uszu wypadają. Wiem, że jesteśmy na dobrej drodze bo antybiotyk pomaga i leczy. Ale wiecie same jak to serce pęka jak zwierzak choruje, wolałoby się, żeby nas bolało a nie tą małą kruszynkę. Będę informowała na bieżąco jak tam po wizycie u weterynarza :)
Puszek ciuła do swojej skarbonki na nerki https://pomagam.pl/chorenerkipuszka

girlonthebridge

 
Posty: 1528
Od: Sob wrz 22, 2012 1:24
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post » Pon paź 08, 2012 19:20 Re: Ola - czekamy na praw. diagnozę

Ona dostaje coś przeciwbólowego/przeciwzapalnego?
Koniecznie bym o tym z wetem pogadała.
To na pewno jest bolesna kuracja, nie wolno pozwolić by kotka cierpiała.
Nie ma takie cierpienie żadnego uzasadnienia.
Dodatkowo lek przeciwzapalny obkurczy rozpulchnione stanem zapalnym tkanki, co ułatwi wydostawanie się ropy.
Ci się w tych jej uszach porobiło...

Blue

 
Posty: 23949
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pon paź 08, 2012 19:47 Re: Ola - czekamy na praw. diagnozę

w tym preparacie jest coś o działaniu przeciwzapalnym/przeciwbólowym. Chciałabym jednak zapytać może o coś mocniejszego, bo to działa max kilka godzin, wolałabym nawet coś co 2 dni, ale to zapytam weterynarza. Bo Ola po aplikacji preparatu czuje się dobrze mniej więcej od godziny 22 do 12 potem już to przestaje działać, a nie mogę tego preparatu podawać częściej niż raz dziennie.

a w uszach jest armagedon, dosłownie. Żebym wcześniej zmieniła weta pewnie by tego nie było :( tak mi jej szkoda biedaka mojego małego. Teraz po zastrzyku zasnęła. Ale śpi tak mocno, że aż łapkami we śnie macha. Mam nadzieję, że śni jej się coś ładnego.
Puszek ciuła do swojej skarbonki na nerki https://pomagam.pl/chorenerkipuszka

girlonthebridge

 
Posty: 1528
Od: Sob wrz 22, 2012 1:24
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post » Wto paź 09, 2012 4:51 Re: Ola - czekamy na praw. diagnozę

A co ona dostaje poza antybiotykiem i preparatem do ucha?
Bo mi umknęło?
Czy to w tym preparacie coś jest przeciwzapalnego?
Jeśli tak to za mało.
Powinna dostawać coś ogólnego.
Przynajmniej powinno się spróbować i zobaczyć jak to wpłynie na zmianę jej samopoczucia.

Blue

 
Posty: 23949
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Wto paź 09, 2012 10:10 Re: Ola - czekamy na praw. diagnozę

Blue pisze:Tam musiał być potworny stan zapalny :roll:
Śmiem twierdzić że gdyby kotka nadal była "leczona" paliatywnie w kierunku nowotworu... nie jestem przekonana że jeszcze by żyła :(

Idzie ku dobremu, uważaj na siebie :)


Nic dodać, nic ująć... Trzymajcie się cieplutko, Blue - to czerwone, półwytrawne absolutnie Ci się należy :ok:
Znikam na dziś - mam dzisiaj i jutro gorące dni.
Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeśli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla Ciebie jedyny na świecie(...) Mały Książe

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=111621

mamucik

 
Posty: 2942
Od: Wto kwi 20, 2004 12:27
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto paź 09, 2012 10:40 Re: Ola - czekamy na praw. diagnozę

Właśnie próbuję się dodzwonić jak dr Michał przyjmuje. Bo nie chcę trafić na jakąś praktykantkę. Nie wiem czy to możliwe, że kot się czuje gorzej z postępem leczenia. Widać, że antybiotyk działa na ucho z powodu tego wyciekania ropy ucho nawet lekko zaczęło opadać, nie jest takie stojące jak zawsze. Ale samopoczucie kota jest wręcz dziadowe. Ola je normalnie, pilnuję. Nie je jakoś mniej czy więcej, normalnie. Praktycznie nie pije - ale to też u niej normalne. Wystarcza jej w większości to, co jest w mokrym czasem tylko umoczy jęzora. Na pewno ma jakieś lekkie stany podgorączkowe i boli ją ucho.

W ogóle to od wczoraj po przejściach z poprzednim wetem zastanawiam się czy faktycznie Ola ma to, co ma i czy jest na pewno dobrze leczona.

Reasumując:
- Ola ma lekkie stany podgorączkowe
- boli ją ucho (+swędzenie ucha)
- więcej śpi
- ma dziwny dźwięk mruczenia
- problem z zamykaniem oka i mrowieniem pyszczka z prawej strony
- mamy cały czas wysięk ropy z ucha + krwistej wydzieliny z rozpadających się polipów
- nadal mamy zgrobiony węzeł na całej długości od ucha pod żuchwę
- połyka wysuwając głowę do przodu (nie zawsze, ale zdarza się jej)

z drugiej strony:
- je normalne ilości (i mokre i suche)
- załatwia się normalnie (i siusiu i to drugie)
- jest zainteresowana myciem swojego ciałka
- uwielbia się miziać
- nie rezygnuje ze swoich ulubionych zajęć (znęcania się nad kartonami, wełnianą kołdrą)

P.S. koniecznie muszę zapytać o ten lek przeciwbólowy.
Puszek ciuła do swojej skarbonki na nerki https://pomagam.pl/chorenerkipuszka

girlonthebridge

 
Posty: 1528
Od: Sob wrz 22, 2012 1:24
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post » Wto paź 09, 2012 11:23 Re: Ola - czekamy na praw. diagnozę

Zrobiłabym rtg czaszki. Żeby zobaczyć co się dzieje, czy kość nie jest zajęta, odczyn zapalny musiał być ogromny, mogło dojść do zapalenia okostnej czy nawet kości (to bardzo bolesne), na dokładkę kotka była na sterydach, to ułatwiło rozwój infekcji.
Idealnie byłoby jej też zrobić usg szyi. Ocenić stan węzłów chłonnych, sprawdzić obecność ewentualnych ropni, sprawdzić tarczycę (taki silny stan zapalny w okolicy mógł wpłynąć także na nią).
To wielkie coś, jesteście pewni że to węzeł chłonny?
Nie jeszcze jeden ropień lub odczyn na kości?

Wszelkie złe samopoczucie może się brać z bólu, z jakiegoś dyskomfortu powodowanego przez antybiotyk (może powodować mdłości, ból brzucha, może też drażnić przewód pokarmowy w górnym odcinku - on jest doustny?).

Pogadaj z wetem o czymś przeciwbólowym, spróbuj jej podawać wywar z siemienia lnianego.
Powinno być lepiej.

Blue

 
Posty: 23949
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, kasiek1510 i 169 gości