

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
ola:
(...)może spróbuj im pomóc w uspokajaniu sytuacji talkowaniem. Ja jak wprowadzałam nowe koty to tak robiłam z polecenia zoobehawiorysty i wydaje mi się, że poskutkowało, przyzwyczajały się bardzo szybko do siebie.
Koty trzeba naprawdę solidnie natalkowac talkiem czystym, farmaceutycznym a nie kosmetycznym z dodatkiem perfum. Najważniejsze rejony to tam, gdzie jest najwięcej feromonów, czyli pyszczek pupa i łapki. Kot ma byc naprawdę biały. talk jest silnie higroskopijny i zwiąże feromony i koty będą musiały utworzyć wspólny familiaryzacyjny zapach. Możesz im też pomagać głaszcząc jedną ręką po kolei wszystkie albo jakąś szmatką, tak, żeby na każdym kocie znalazła się odrobina zapachu innego kota.
Rozumiem, że już zaprezentowałaś rezydentom młodą, ale może jeszcze się to przyda potomnym, że warto koty przyzwyczajać do siebie w transporterkach, tzn. naprzykład nowy siedzi w transporterku, a rezydenci wąchają go dowoli(tzn nie dłużej niż 15 minut), nagradzamy każdy moment braku zainteresowania nowym, czyli jak kot nie syczy i zaczniepatrzeć w naszą stronę możemy mu dać smakołyka. Potem nastepuje zamiana, rezydent do transportera a nowy na zewnątrz, ważne, żeby zamianę robić np w innym pokoju, tak, żeby zamykany rezydent nie skojarzył źle faktu wypuszczania nowego. Nowy najczęściej nie będzie zwracał uwagi na transporterek tylko zajmie się zwiedzaniem mieszkania. I tak zmieniamy role ile się da. u nas trwało to 1 dzień, na noc koty były ozdzielone, a kolejnego dnia już były razem z niewielkim warczeniem, ale bez rzucanai się na siebie
B&B pisze:Sukces!!! A nawet dwa! Kota już prawie zdrowa. Kiedy wróciłam z pracy przywitała mnie istna aria okrzyków zniecierpliwienia, irytacji i nudy dobiegająca z łazienki. Wiewióra wsunęła każdy najmniejszy okruszek chrupek, które jej zostawiłam i wylizała do czysta gerbera jarzynowego z cielęciną. No i oczywiście uznała, że nie ma zamiaru siedzieć w łazience ani minuty dłużej. Ja jednakowoż uznałam inaczej, dlatego spędzę noc przy akompaniamencie łazienkowych wrzasków...![]()
Sukces numer dwa: Kiedy weszłam do łazienki, żeby przywitać się z kotką i ją nakarmić, wcisnął się ze mną Matwiej, który zamiast syczeć czy choćby złowrogo wpatrywać się w Wiewiórę, podbiegł ochoczo do jej miski i zaczął pałaszować to, co jej przyniosłam. Jest to sukces ogromny, bo do tej pory Matwiej nie był wstanie jeść, kiedy kotka była obok. Nie pozwalał mi się też dotykać, kiedy ją widział. Dzisiaj sam barankował i to pół metra od kotki!
Ja nie wiem, czy to zasługa obróżek z feromonami, czy po prostu koty się do siebie zwyczajnie przyzwyczajają. Zaczynam podejrzewać, że to... GERBER. Ej, o co chodzi z tym żarciem dla dzieci, że koty tak je uwielbiają? Nawet te warzywne! Do tej pory Matwiej nie dał się namówić nawet na małe, starannie ukryte w karmie ilości jakichkolwiek warzyw, a gerbera wcina, aż mu się uszy trzęsą. Kotka tak samo. Wietrzę tu jakąś grubszą aferę...
maneki pisze:Fajnie:)
wiesz, może ta niezgoda wynikała właśnie z choroby kotki? Może Matwiejowi jakoś "inaczej", nieprzyjemnie pachniała, to się na nią dąsał. A jak już jej lepiej, to może pachnie już wielce ok, to się chłopak na nią nie boczy?:)
B&B pisze:kotx2 - a u Ciebie co za dramaty się dzieją?maneki pisze:Fajnie:)
wiesz, może ta niezgoda wynikała właśnie z choroby kotki? Może Matwiejowi jakoś "inaczej", nieprzyjemnie pachniała, to się na nią dąsał. A jak już jej lepiej, to może pachnie już wielce ok, to się chłopak na nią nie boczy?:)
Być może. Ale nawet jeśli choroba mu śmierdziała, to pewnie nie bardziej niż wetka, która zostawiała na Wiewiórze swoje ślady zapachowe częściej niż tego wymagała przyzwoitość. Weterynarz to przecież największy wróg kota, wszyscy to wiedzą
B&B pisze:kotx2 - a u Ciebie co za dramaty się dzieją?maneki pisze:Fajnie:)
wiesz, może ta niezgoda wynikała właśnie z choroby kotki? Może Matwiejowi jakoś "inaczej", nieprzyjemnie pachniała, to się na nią dąsał. A jak już jej lepiej, to może pachnie już wielce ok, to się chłopak na nią nie boczy?:)
Być może. Ale nawet jeśli choroba mu śmierdziała, to pewnie nie bardziej niż wetka, która zostawiała na Wiewiórze swoje ślady zapachowe częściej niż tego wymagała przyzwoitość. Weterynarz to przecież największy wróg kota, wszyscy to wiedzą
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, misiulka, puszatek i 319 gości