DWA KOTY I... PIES? CZY TAKI SCENARIUSZ JEST MOŻLIWY? S.10

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto maja 29, 2012 10:36 Re: BIERNA AGRESJA REZYDENTA, JAK Z TYM WALCZYĆ? str.5

To druga kuweta przyda Ci się w sam raz także później :) połączenie ich, dopiero kiedy kotka będzie w lepszej formie to bardzo dobra decyzja. :ok:
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Wto maja 29, 2012 11:55 Re: BIERNA AGRESJA REZYDENTA, JAK Z TYM WALCZYĆ? str.5

Na forum barfny świat znalazłam taką poradę, jak poradzić sobie z agresją kotów. Przykleję, bo nie chcę nic pomieszać:)

ola:
(...)może spróbuj im pomóc w uspokajaniu sytuacji talkowaniem. Ja jak wprowadzałam nowe koty to tak robiłam z polecenia zoobehawiorysty i wydaje mi się, że poskutkowało, przyzwyczajały się bardzo szybko do siebie.
Koty trzeba naprawdę solidnie natalkowac talkiem czystym, farmaceutycznym a nie kosmetycznym z dodatkiem perfum. Najważniejsze rejony to tam, gdzie jest najwięcej feromonów, czyli pyszczek pupa i łapki. Kot ma byc naprawdę biały. talk jest silnie higroskopijny i zwiąże feromony i koty będą musiały utworzyć wspólny familiaryzacyjny zapach. Możesz im też pomagać głaszcząc jedną ręką po kolei wszystkie albo jakąś szmatką, tak, żeby na każdym kocie znalazła się odrobina zapachu innego kota.


z tym już może być za późno, ale to na przyszłość dla innych zakocających się:

Rozumiem, że już zaprezentowałaś rezydentom młodą, ale może jeszcze się to przyda potomnym, że warto koty przyzwyczajać do siebie w transporterkach, tzn. naprzykład nowy siedzi w transporterku, a rezydenci wąchają go dowoli(tzn nie dłużej niż 15 minut), nagradzamy każdy moment braku zainteresowania nowym, czyli jak kot nie syczy i zaczniepatrzeć w naszą stronę możemy mu dać smakołyka. Potem nastepuje zamiana, rezydent do transportera a nowy na zewnątrz, ważne, żeby zamianę robić np w innym pokoju, tak, żeby zamykany rezydent nie skojarzył źle faktu wypuszczania nowego. Nowy najczęściej nie będzie zwracał uwagi na transporterek tylko zajmie się zwiedzaniem mieszkania. I tak zmieniamy role ile się da. u nas trwało to 1 dzień, na noc koty były ozdzielone, a kolejnego dnia już były razem z niewielkim warczeniem, ale bez rzucanai się na siebie


podkreślenia moje:)
Może z tym talkiem faktycznie pomoże?
jakby co powodzenia!

maneki

Avatar użytkownika
 
Posty: 648
Od: Pon wrz 19, 2011 12:40

Post » Wto maja 29, 2012 18:59 Re: BIERNA AGRESJA REZYDENTA, JAK Z TYM WALCZYĆ? str.5

Sukces!!! A nawet dwa! Kota już prawie zdrowa. Kiedy wróciłam z pracy przywitała mnie istna aria okrzyków zniecierpliwienia, irytacji i nudy dobiegająca z łazienki. Wiewióra wsunęła każdy najmniejszy okruszek chrupek, które jej zostawiłam i wylizała do czysta gerbera jarzynowego z cielęciną. No i oczywiście uznała, że nie ma zamiaru siedzieć w łazience ani minuty dłużej. Ja jednakowoż uznałam inaczej, dlatego spędzę noc przy akompaniamencie łazienkowych wrzasków... :evil:

Sukces numer dwa: Kiedy weszłam do łazienki, żeby przywitać się z kotką i ją nakarmić, wcisnął się ze mną Matwiej, który zamiast syczeć czy choćby złowrogo wpatrywać się w Wiewiórę, podbiegł ochoczo do jej miski i zaczął pałaszować to, co jej przyniosłam. Jest to sukces ogromny, bo do tej pory Matwiej nie był wstanie jeść, kiedy kotka była obok. Nie pozwalał mi się też dotykać, kiedy ją widział. Dzisiaj sam barankował i to pół metra od kotki!

Ja nie wiem, czy to zasługa obróżek z feromonami, czy po prostu koty się do siebie zwyczajnie przyzwyczajają. Zaczynam podejrzewać, że to... GERBER. Ej, o co chodzi z tym żarciem dla dzieci, że koty tak je uwielbiają? Nawet te warzywne! Do tej pory Matwiej nie dał się namówić nawet na małe, starannie ukryte w karmie ilości jakichkolwiek warzyw, a gerbera wcina, aż mu się uszy trzęsą. Kotka tak samo. Wietrzę tu jakąś grubszą aferę...
Obrazek Obrazek

B&B

 
Posty: 112
Od: Czw mar 15, 2012 13:53

Post » Wto maja 29, 2012 19:37 Re: BIERNA AGRESJA REZYDENTA, JAK Z TYM WALCZYĆ? str.5

B&B pisze:Sukces!!! A nawet dwa! Kota już prawie zdrowa. Kiedy wróciłam z pracy przywitała mnie istna aria okrzyków zniecierpliwienia, irytacji i nudy dobiegająca z łazienki. Wiewióra wsunęła każdy najmniejszy okruszek chrupek, które jej zostawiłam i wylizała do czysta gerbera jarzynowego z cielęciną. No i oczywiście uznała, że nie ma zamiaru siedzieć w łazience ani minuty dłużej. Ja jednakowoż uznałam inaczej, dlatego spędzę noc przy akompaniamencie łazienkowych wrzasków... :evil:

Sukces numer dwa: Kiedy weszłam do łazienki, żeby przywitać się z kotką i ją nakarmić, wcisnął się ze mną Matwiej, który zamiast syczeć czy choćby złowrogo wpatrywać się w Wiewiórę, podbiegł ochoczo do jej miski i zaczął pałaszować to, co jej przyniosłam. Jest to sukces ogromny, bo do tej pory Matwiej nie był wstanie jeść, kiedy kotka była obok. Nie pozwalał mi się też dotykać, kiedy ją widział. Dzisiaj sam barankował i to pół metra od kotki!

Ja nie wiem, czy to zasługa obróżek z feromonami, czy po prostu koty się do siebie zwyczajnie przyzwyczajają. Zaczynam podejrzewać, że to... GERBER. Ej, o co chodzi z tym żarciem dla dzieci, że koty tak je uwielbiają? Nawet te warzywne! Do tej pory Matwiej nie dał się namówić nawet na małe, starannie ukryte w karmie ilości jakichkolwiek warzyw, a gerbera wcina, aż mu się uszy trzęsą. Kotka tak samo. Wietrzę tu jakąś grubszą aferę...


bardzo się cieszę:) a z tym gerberkiem dziwne, Lunek ma na niego długie zęby;). No i może jednak obróżki zdały egzamin? Tak czy siak mam nadzieje, że teraz wszystko się ułoży między kotami :piwa:

maneki

Avatar użytkownika
 
Posty: 648
Od: Pon wrz 19, 2011 12:40

Post » Wto maja 29, 2012 20:17 Re: BIERNA AGRESJA REZYDENTA, JAK Z TYM WALCZYĆ? str.5

Ważne, że COŚ zadziałało. :ok: :ok: :ok:

Bazyliszkowa

Avatar użytkownika
 
Posty: 29534
Od: Wto sty 31, 2006 15:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro maja 30, 2012 19:37 Re: BIERNA AGRESJA REZYDENTA, JAK Z TYM WALCZYĆ? str.5

No i po problemie. Koty dzisiaj zdecydowały, że nie chce już im się prowadzić ze sobą zimnej wojny :piwa: Miłości jeszcze nie ma, ale potrafią się już bawić jedną wędką przymocowaną do mnie. Ba! Nawet jedzą wspólnie:

Obrazek

Eksperymentalnie rano przed pójściem do pracy zdjęłam im obróżki, co by sprawdzić, czy bez nich będą chciały się pozjadać, jak wrócę. Nie chciały. Za to chciały zjadać żarcie. Muszę dodatkowo zakomunikować, że suchy whiskas (do którego wielką namiętność żywi Wiewióra) powoli zastępowany jest Puriną (w misce coraz więcej Puriny, coraz mniej whiskasa), mała póki co daje się nabrać).

W związku z tym, że ten wątek był natury żebrzącej o rady, myślę, że można go już zamknąć. Dzięki wszystkim za sugestie i za kciuki :1luvu:
Obrazek Obrazek

B&B

 
Posty: 112
Od: Czw mar 15, 2012 13:53

Post » Śro maja 30, 2012 19:38 Re: BIERNA AGRESJA REZYDENTA, JAK Z TYM WALCZYĆ? str.5

B&B, a może zmień tytuł i opisuj od czasu do czasu swoje koty i ich przygody? :wink: Super, że ogony się dograły :lol:

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Śro maja 30, 2012 19:41 Re: DOKOCENIE Z HAPPY ENDEM :)

No może i słusznie prawisz :) No to nie zamykam wątku.
Obrazek Obrazek

B&B

 
Posty: 112
Od: Czw mar 15, 2012 13:53

Post » Śro maja 30, 2012 19:41 Re: DOKOCENIE Z HAPPY ENDEM :)

Zazdraszczam :roll: :ok:
Mały kociak szuka lokum na parę dni.

kotx2

 
Posty: 18414
Od: Wto sty 25, 2011 16:23
Lokalizacja: Zabrze

Post » Śro maja 30, 2012 19:46 Re: DOKOCENIE Z HAPPY ENDEM :)

Bardzo się cieszę, że już ok :ok:

Bazyliszkowa

Avatar użytkownika
 
Posty: 29534
Od: Wto sty 31, 2006 15:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro maja 30, 2012 20:09 Re: DOKOCENIE Z HAPPY ENDEM :)

Fajnie:)
wiesz, może ta niezgoda wynikała właśnie z choroby kotki? Może Matwiejowi jakoś "inaczej", nieprzyjemnie pachniała, to się na nią dąsał. A jak już jej lepiej, to może pachnie już wielce ok, to się chłopak na nią nie boczy?:)

maneki

Avatar użytkownika
 
Posty: 648
Od: Pon wrz 19, 2011 12:40

Post » Śro maja 30, 2012 22:04 Re: DOKOCENIE Z HAPPY ENDEM :)

kotx2 - a u Ciebie co za dramaty się dzieją?

maneki pisze:Fajnie:)
wiesz, może ta niezgoda wynikała właśnie z choroby kotki? Może Matwiejowi jakoś "inaczej", nieprzyjemnie pachniała, to się na nią dąsał. A jak już jej lepiej, to może pachnie już wielce ok, to się chłopak na nią nie boczy?:)


Być może. Ale nawet jeśli choroba mu śmierdziała, to pewnie nie bardziej niż wetka, która zostawiała na Wiewiórze swoje ślady zapachowe częściej niż tego wymagała przyzwoitość. Weterynarz to przecież największy wróg kota, wszyscy to wiedzą :twisted:
Obrazek Obrazek

B&B

 
Posty: 112
Od: Czw mar 15, 2012 13:53

Post » Śro maja 30, 2012 22:21 Re: DOKOCENIE Z HAPPY ENDEM :)

B&B pisze:kotx2 - a u Ciebie co za dramaty się dzieją?

maneki pisze:Fajnie:)
wiesz, może ta niezgoda wynikała właśnie z choroby kotki? Może Matwiejowi jakoś "inaczej", nieprzyjemnie pachniała, to się na nią dąsał. A jak już jej lepiej, to może pachnie już wielce ok, to się chłopak na nią nie boczy?:)


Być może. Ale nawet jeśli choroba mu śmierdziała, to pewnie nie bardziej niż wetka, która zostawiała na Wiewiórze swoje ślady zapachowe częściej niż tego wymagała przyzwoitość. Weterynarz to przecież największy wróg kota, wszyscy to wiedzą :twisted:



O, to też może być powód. Niektóre koty syczą np. na świeżo sterylizowanego towarzysza życia 8), to i czemu nie miałby syczeć na taką "skażoną" nieprzyjemnym zapachem? :ryk: Ech, te koty

maneki

Avatar użytkownika
 
Posty: 648
Od: Pon wrz 19, 2011 12:40

Post » Pt cze 01, 2012 16:39 Re: DOKOCENIE Z HAPPY ENDEM :)

Z okazji swoich urodzin kupiłam kotom kocimiętkę. Reakcja - interesująca:

http://www.youtube.com/watch?v=1pSP19A_ ... e=youtu.be

:lol: :lol: :lol: :lol:
Obrazek Obrazek

B&B

 
Posty: 112
Od: Czw mar 15, 2012 13:53

Post » Pt cze 01, 2012 16:41 Re: DOKOCENIE Z HAPPY ENDEM :)

B&B pisze:kotx2 - a u Ciebie co za dramaty się dzieją?

maneki pisze:Fajnie:)
wiesz, może ta niezgoda wynikała właśnie z choroby kotki? Może Matwiejowi jakoś "inaczej", nieprzyjemnie pachniała, to się na nią dąsał. A jak już jej lepiej, to może pachnie już wielce ok, to się chłopak na nią nie boczy?:)


Być może. Ale nawet jeśli choroba mu śmierdziała, to pewnie nie bardziej niż wetka, która zostawiała na Wiewiórze swoje ślady zapachowe częściej niż tego wymagała przyzwoitość. Weterynarz to przecież największy wróg kota, wszyscy to wiedzą :twisted:

Tu można poczytać viewtopic.php?f=1&t=140390
Mały kociak szuka lokum na parę dni.

kotx2

 
Posty: 18414
Od: Wto sty 25, 2011 16:23
Lokalizacja: Zabrze

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, misiulka, puszatek i 319 gości