Fotki mam ciągle kiepskie, a czasu na sesję foto za mało.
Wczoraj Korabiewicki Siódemka pojechał do nowego DT (DS moich Szczurkowatych

). U mnie zachęcał nieśmiałków do schodzenia z parapetu, a w nowym DT sam schował się w kącie.

Wstydu mi chłopak narobił, no... Za to tchórzowate Ratus i Kiore wyszły spod łóżka i zdecydowały się pokazać mi w swoim nowym domu. I kolejna niespodzianka: to właśnie Kiore jest tą odwazniejszą i bardziej ciekawską, a Ratus jedynie podąża za siostrą, nie przepada za głaskaniem. Ech, dlaczego koty po zmianie domu tak się zmieniają? Taki słodziak z niego, a tu usiłuje udawać "chłodnego typka".
Na "kwarantannę" w kocim pokoju trafiła w zeszłym tygodniu Venta. Biedniuteńka, wychudzona, zagłodzona, brudna i bez kawałka tylnej łapy. Właśnie DS Szczurków ją wypatrzył i wytropił. Teraz trzeba ją wyleczyć (katar pewnie jest kolejnym efektem bezdomności w czasie mrozów), uodpornić, a potem będzie - mam nadzieję, że przy okazji jednej narkozy - sterylka i amputacja kikuta łapy, który jest urażany przy chodzeniu. Charakter Venta ma cudowny, potrafi godzinami leżeć wtulona we mnie, robi sobie tylko krótkie przerwy na dopadanie do miski. Trzeba wreszcie się najeść do syta, brzuch nie jest już taki zapadnięty.
W czasie wczorajszych moich przytulanek z Ventą ośmielił się najpierw Hipcio, a potem dołączyła do niego Pelaśka. Ułożyli się na fotelu i pozwalali głaskac.
