Tak Lunka to dotychczasowy kotek- ma 4 lata i jest rozpuszczona jak typowa jedynaczka, nie było planów dokocenia, bo jest raczej przekonana o tym, że powinna być jedynym oczkiem w głowie swojej pańci (mojej mamy) jednak Mama z uwagi na dokarmianie bezdomniaków natrafiła na Kizię, która w przeciwieństwie do pozostałych dzikunów po niedługim czasie czekała na Mamę w krzakach dokładnie o tych godzinach o których wychodziła z jedzeniem i łasiła się do niej, jak zrobiło się zimno mama nie miała serca jej zostawić i zabrała do domu. Lunka przez cały czas się buntowała i wyła i uciekała przed Kizią , wetka zasugerowała sterylkę Kizi, bo kotka była niesterylizowana i zapach mógł wywoływać u Luny większą niechęć no i stało się

a ostatnie 2 dni były zdecydowanie lepsze, dzień przed śmiercią Kiziuni spały na jednym łóżku- w prawdzie na dwóch końcach ale zawsze

Mama pokochała Kizię bo była zupełnie inna niż Lunka, łagodna i miziasta, Luna jest indywidualistką często gryzie lub drapie Mamę jak coś jej się nie podoba, ale oczywiście Mama i tak ją kocha bezwarunkowo. Miały się uzupełniać, bo przeciwieństwa się przecież przyciągają, nie wyszło

jutro będę miała wyniki sekcji, myślę, że może pomogą mi pogodzić się z tą stratą, bo świadomość, że nie było jej i tak dane życie będzie łatwiejsza niż ta że odeszła za TM przez alergię na anestetyk
