Zazdroszczę wszystkim kotolubnym ,że się do kuwety ich kotforne kotecki załatwiają.
już tłumaczę: Mój Empatyczny kolega wczoraj przyjechał Cały w w żałobie za sprawą Hanki . No i odbyła się konsolacja. Pękły dwie duże żubrówki. A rano Shrekuś zaczął skrobać ( świnia nie pies) do drzwi w sprawie spaceru. Do kuwety się nie dało. bo kuwety nie ma na obraz i podobieństwo bernardynka kochanego. wanna się nie sprawdza bo za mała.
To było wyzwanie na miarę wyprawy Marco Polo. W nieznane.
. Na szczęście mądry i wspaniały potomek Psa Cywila doprowadził mnie do trawniczka. Potem niespodziewanym sukcesem zakończyło się trafienie w kuuuupala. i zebranie go . I Nawet nie zapomniałem torebki. No I lata treningu zaowocowały: .bo Shrekuś w nagrodę doprowadził mnie do Żabki po pyfko.znaczy trzy pyfka.
A potem sam trafił do domku.Mądry pies ratownik.
Muszę go nauczyć jeszcze trafiać kluczem w dziurkę.
Ale nadal zazdroszczę kuwetek...
Jak Rysio z klanu zejdzie to chyba moja wątroba tego nie wytrzyma. Ani głowa. po Hance jestem dętka.....
A teraz Shrekuś śpi i żadne koty nie tupią mi po dywaniku.....
