Bez DT nie ma szans, żeby znalazły domki, bo to są dzikusy... Przebywają trochę z człowiekiem, jak się je karmi i widzą, że starsze koty dają się głaskać, ale same nie podchodzą bliżej niż na pół metra, a jak tylko się ruszę, to od razu zwiewają:/ Wprawdzie pozostałe 4, które wydałam poszły do domków od razu po złapaniu i po jakichś 2 tygodniach stały się domowymi przytulankami, ale wiadomo, że ludzie chcieliby małego, słodkiego kociaka, który od razu wpakuje im się na kolana, a nie takiego, którego trzeba socjalizować, no i w dodatku latać z nim od samego początku do weterynarza

Tu czas gra ogromną rolę, bo wiadomo, że takie maleństwa rosną jak na drożdżach...