
Mnie sie jeszcze dzisiaj lezki w oku swiecą jak sobie pomysle o Fruzience, ale na szczescie mam staly kontakt z kolega, ktory ja zabral i jestem na biezaco informowana jak sytuacja wyglada.
Kicia jeszcze sie chowa pod lozkiem, ale co chwile wychodzi badac teren, skorzystac z kuwety, czy z michy. Troszczeczke dala sie skusic na zabawe, przyatakowala drapak, ale nie zapomina o swoim bezpiecznym miejscu pod lozkiem.
Smutno mi sie robi, jak sobie pomysle, co ona moze czuc teraz...
