Co po naszym odejściu - czyli jak zabezpieczyć los kotów

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Sob mar 05, 2011 16:20 Re: Co po naszym odejściu - czyli jak zabezpieczyć los kotów

Carmen, zobacz te służebności bo ja odnalazłam cuś takiego

II. Służebności osobiste – maja charakter alimentacyjny – korzystanie z nich jest uprawnieniem pewnej osoby
1) Ususfructus – prawo używania i pobierania wszelkich pożytków z cudzej rzeczy niezużywalnej bez naruszenia jej substancji.

no to w sumie o to biega chyba? czy do mieszkania to się nie może stosować?

ha! mam! kc!

"Art. 252 Rzecz można obciążyć prawem do jej używania i do pobierania jej pożytków (użytkowanie).

Art. 253
§ 1. Zakres użytkowania można ograniczyć przez wyłączenie oznaczonych pożytków rzeczy.
§ 2. Wykonywanie użytkowania nieruchomości można ograniczyć do jej oznaczonej części."

a z kolei w Becku jest że "Przedmiotem zapisu może być świadczenie majątkowe, takie jak:
1. wypłata określonej sumy pieniężnej,
2. zobowiązanie do przeniesienia na wskazaną zapisem osobę własności rzeczy zarówno należącej, jak i nienależącej do spadku,
3. ustanowienie przez spadkobiercę określonego prawa na rzecz takiej osoby, w tym ograniczonego prawa rzeczowego,4. zrzeczenie się należącej lub nienależącej do spadku wierzytelności skierowanej przeciw zapisobiercy,
5. zobowiązanie do świadczenia pewnych usług na rzecz zapisobiercy,
6. inne świadczenia o charakterze majątkowym."

czyli olać służebności. jedziemy z ustanowieniem prawa użytkowania nieruchomości i pobierania z niej pożytków, w zapisie testamentowym pod dwoma warunkami.

Poker71

 
Posty: 5149
Od: Nie lip 01, 2007 15:03
Lokalizacja: Pomorze

Post » Sob mar 05, 2011 17:04 Re: Co po naszym odejściu - czyli jak zabezpieczyć los kotów

No to jest jakaś myśl.......
We wcześniejszych rozważaniach się zagubiłam, nie czaję. Co to jest warunek przyszły? Każdy warunek to zdarzenie przyszłe i niepewne, są rozwiązujące i zawieszające.........

E, inaczej: w testamencie należy uczynić ZAPIS: zobowiązuję takiego a takiego spadkobiercę do ustanowienia prawa użytkowania np. mieszkania na rzecz takiej a takiej osoby z prawem pobierania korzyści z mieszkania pod warunkiem, że ta osoba zaopiekuje się Zwierzakami od daty, kiedy dowiedziała się o śmierci spadkodawcy.

Nie można ustanowić w testamencie prawa użytkowania, można zrobić rozrządzenia określone w k.c.: ustanowienie spadkobiercy, zapis, polecenie, wydziedziczenie, itp.

Carmen201

 
Posty: 4180
Od: Pt maja 07, 2010 7:49
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob mar 05, 2011 18:05 Re: Co po naszym odejściu - czyli jak zabezpieczyć los kotów

Carmen201 pisze:No to jest jakaś myśl.......
We wcześniejszych rozważaniach się zagubiłam, nie czaję. Co to jest warunek przyszły? Każdy warunek to zdarzenie przyszłe i niepewne, są rozwiązujące i zawieszające.........

E, inaczej: w testamencie należy uczynić ZAPIS: zobowiązuję takiego a takiego spadkobiercę do ustanowienia prawa użytkowania np. mieszkania na rzecz takiej a takiej osoby z prawem pobierania korzyści z mieszkania pod warunkiem, że ta osoba zaopiekuje się Zwierzakami od daty, kiedy dowiedziała się o śmierci spadkodawcy.

Nie można ustanowić w testamencie prawa użytkowania, można zrobić rozrządzenia określone w k.c.: ustanowienie spadkobiercy, zapis, polecenie, wydziedziczenie, itp.


no toż mówię, prawo użytkowania w zapisie testamentowym...

czyli ogólnie: moim spadkobiercą ustanawiam syna, polecam mu ustanowić dla sąsiadki piętro wyżej dożywotnie prawo użytkowania mieszkania położonego w warszawie przy ulicy paskudnej, wraz z prawem pobierania korzyści z tego mieszkania, oraz wpisać to prawo do księgi wieczystej mieszkania, pod warunkiem że sąsiadka będzie się odpowiednio zajmować moimi kotami najpóźniej od dnia następnego od powzięcia przez nią informacji o mojej śmierci.
w przypadku gdyby syn nie przyjął spadku, moim spadkobiercą będzie kuzynka, której również polecam itd.
jeśli sąsiadka piętro wyżej nie zechce przyjąć zapisu, spadkobiercy mojemu polecam wykonanie prawa użytkowania i pobierania pożytków z mieszkania dla syna ciotki sąsiada z parteru, z wpisem prawa do księgi wieczystej mieszkania.
Wykonawcą mojego testamentu ustanawiam fundację XYZ. Fundacji tej zapisuję moje koty i polecam powierzyć opiekę nad nimi osobie, która przyjmie zapis o jakim mowa wyżej. Jednocześnie zobowiązuję fundację do okresowej kontroli wykonywania opieki.

Aczkolwiek nadal twierdzę że dla bezpieczeństwa należy skonsultować w/w z prawnikiem ds rodzinnych lub cywilnych :)

Pomijając, że z powodu że syn i kuzynka mogą mieć anse, to żeby zablokować jakiekolwiek ale i powstrzymać afery na sprawie spadkowej, najlepiej spisać taki testament w formie aktu notarialnego. taki jest nie do ruszenia w praktyce.

oczywiście w testamencie powinny się znaleźć dokładne zapisy co znaczy "odpowiednio".

a, warunek po mojemu może być przyszły ("od czasu") lub rozwiązujący ("do czasu"). warunek rozwiązujący: będziesz tam mieszkał dopóki będziesz się zajmował kotami. warunek przyszły: będziesz tam mieszkał po mojej śmierci. przyszły to dostaniesz po wystąpieniu warunku (śmierć), rozwiązujący to zabiorą ci po wystąpieniu warunku (zaprzestaniesz opieki nad kotami).

Poker71

 
Posty: 5149
Od: Nie lip 01, 2007 15:03
Lokalizacja: Pomorze

Post » Nie mar 06, 2011 1:30 Re: Co po naszym odejściu - czyli jak zabezpieczyć los kotów

No to się zgadzam i myślę, że jest do pomysł dobry. Tym lepszy, że wypracowany wspólnie :)
I rozumiem też Poker, że absolutnie nie wierzysz, że mogę mieć coś wspólnego z wydziałem cywilnym Sądu i jakąś aplikacją, spoko :) Moim zdaniem nie ma sensu wywalać kasy na notariusza - testament własnoręczny jest dokładnie TAK SAMO nie do ruszenia jak notarialny, przysięgam Ci.

Ale co do warunków, to na serio - nie ma przyszłego. Jest zawieszający o rozwiązujący. Weskanować Ci kawałka książki? :)

Carmen201

 
Posty: 4180
Od: Pt maja 07, 2010 7:49
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie mar 06, 2011 7:39 Re: Co po naszym odejściu - czyli jak zabezpieczyć los kotów

Carmen201 pisze: I rozumiem też Poker, że absolutnie nie wierzysz, że mogę mieć coś wspólnego z wydziałem cywilnym Sądu i jakąś aplikacją, spoko :)

ależ czemu mam nie wierzyć?

Carmen201 pisze:Moim zdaniem nie ma sensu wywalać kasy na notariusza - testament własnoręczny jest dokładnie TAK SAMO nie do ruszenia jak notarialny, przysięgam Ci.

Przysięgam Ci że mnie nie przekonasz:) Pamiętam co się działo w kwestii testamentu w mojej rodzinie, osobiście podważałam testament i to wcale nie było strasznie trudne. W każdym razie ponieważ ja mam jedną osobę do całkowitego wydziedziczenia plus moja rodzina z naszego wyżej pisanego konceptu na pewno zadowolona nie będzie, to nie będę ryzykować (bo jakaś afera na pewno będzie) i testament notarialny bez dwóch zdań. Co z pieczątką to z pieczątką, trudniej wmówić że niepełność władz umysłowych czy ofiara manipulacji. Na wszelki wielki, cobym spała spokojnie.

Carmen201 pisze:Ale co do warunków, to na serio - nie ma przyszłego. Jest zawieszający o rozwiązujący. Weskanować Ci kawałka książki? :)

nie no bez przesadyzmu. widzisz, mnie edukowano po części w starym systemie i różne różności mówili co się potem okazywały pomysłem osobistym edukującego :roll: więc i z tymi warunkami tak pewno było.

Poker71

 
Posty: 5149
Od: Nie lip 01, 2007 15:03
Lokalizacja: Pomorze

Post » Nie mar 06, 2011 14:19 Re: Co po naszym odejściu - czyli jak zabezpieczyć los kotów

Ale wiesz, że tak na prawdę to trzeba notariuszowi podyktować treść testamentu?
Może się zastanowi, czy zgody z przepisami jest, a może nie bardzo.
Ja widziałam 1 stwierdzenie nieważności testamentu - notarialnego właśnie.
Mogę spytać ja jakiej podstawie Sąd podważył u Ciebie? Tak z ciekawości (na pw może być :)

Carmen201

 
Posty: 4180
Od: Pt maja 07, 2010 7:49
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro mar 09, 2011 2:26 Re: Co po naszym odejściu - czyli jak zabezpieczyć los kotów

Tak sobie cichaczem planowałam zapisać w spadku mieszkanie - pod warunkiem zapewnienia futrom dobrej dożywotniej opieki (sprawdzanej przez wyznaczoną osobę). A tu, okazuje się, gucio :?

Jako że nie posiadam van Gogha ani oszałamiającego majątku na koncie :wink:, obiecująco brzmi ten zapis o prawie użytkowania nieruchomości pod warunkiem rozwiązującym. Acz wychodzi, że i tak będę się musiała dokształcić. Swoją drogą, zaskakujące, w jakie rejony może człowieka zaprowadzić miłość do futer. Drobiazgowa analiza metod żywienia albo techniki znieczulenia ogólnego - to jeszcze rozumiem. Natomiast nie przypuszczałam, że przyjdzie mi wyedukować się z prawa spadkowego :lol:


BTW: Dobry temat i ważna sprawa. Mnie też aż trzęsie, jak czytam o kolejnym przypadku, kiedy rodzinka w mig rozdrapała wszystkie dobra po zmarłym, ale kotów albo psów to już nie ma komu wziąć, bo wszyscy nagle dostają alergii/fobii/innej przypadłości wykluczającej możliwość zaopiekowania się futrem.
Chlory, Potwory & Psy
ObrazekObrazek Obrazek

"A house is not a home without a cat"

behemotka

 
Posty: 2155
Od: Sob maja 10, 2008 20:58
Lokalizacja: z Gdyni do Glasgow

Post » Śro mar 09, 2011 7:13 Re: Co po naszym odejściu - czyli jak zabezpieczyć los kotów

zaznaczę sobie wątek bo ważny, w wolnej chwili wrócę do niego
ObrazekObrazek

mar9

Avatar użytkownika
 
Posty: 13971
Od: Wto mar 22, 2005 14:47
Lokalizacja: Zabrze

Post » Śro mar 09, 2011 20:43 Re: Co po naszym odejściu - czyli jak zabezpieczyć los kotów

behemotka pisze:Acz wychodzi, że i tak będę się musiała dokształcić. Swoją drogą, zaskakujące, w jakie rejony może człowieka zaprowadzić miłość do futer. Drobiazgowa analiza metod żywienia albo techniki znieczulenia ogólnego - to jeszcze rozumiem. Natomiast nie przypuszczałam, że przyjdzie mi wyedukować się z prawa spadkowego :lol:


bez przesady z tą edukacją, w razie co pytaj na wącie ... zresztą niejaka Carmen201 :ok: pisała że nie trza notariusza ona da radę, więc ... wcale nie napuszczam do wykorzystywania :mrgreen:

Poker71

 
Posty: 5149
Od: Nie lip 01, 2007 15:03
Lokalizacja: Pomorze

Post » Śro mar 09, 2011 20:56 Re: Co po naszym odejściu - czyli jak zabezpieczyć los kotów

Nie to, że ja jestem jakaś wielka prawnicza dama ale mając co nieco wiedzy wiem też, że nie notariusz spisujący testament sens temu testamentowi nadaje (często trzeba przyjść z gotowym, oni tylko wpisują bez sprawdzania) a Sąd, który otwiera i ogłasza testament i orzeka o stwierdzeniu nabycia spadku, rozstrzyga przy sprawach spornych, itp. Teraz można też takie rzeczy u notariusza ale tylko PROSTE, NIESPORNE. Bałagany robi Sąd.
Więc plany moje są takie: jak się już choć trochę uporam z Kociarstwem od Pana Stanisława, to zarzucę tu wzór testamentu do dyskusji. Po ustaleniu jakiejś wersji mogę też pokazać Sędziom u siebie, co uważają.
A że Kotów u Pana Stanisława sporo, to wstrzymajcie się może (z testamentami i z........ :)

Carmen201

 
Posty: 4180
Od: Pt maja 07, 2010 7:49
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro mar 09, 2011 23:58 Re: Co po naszym odejściu - czyli jak zabezpieczyć los kotów

Zaznaczam, bo trzeba o tym też pomyśleć.

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Czw mar 10, 2011 1:15 Re: Co po naszym odejściu - czyli jak zabezpieczyć los kotów

Nad sprawą zapisów testamentowych warto jeszcze pomyśleć, bo może w pewnych sytuacjach być to dobrym rozwiązaniem.
Ale:
- nie każdy ma Wangoga (nie żartuję tu sobie z przykładu, bo wiem, że chodzi o zapis rzeczowy – korzystam tylko z metafory),
- nie każdy ma nawet mieszkanie do zostawienia po sobie,
- po niektórych wręcz zostaną tylko koty.

Rozwiązanie „testamentowe” ma tę zasadniczą wadę, którą wskazywało już kilka osób, że problemem jest znalezienie tej zaufanej osoby.
Moje zdanie jest takie: nie oddałbym naszych kotów pod opiekę za pieniądze nikomu! Inaczej: dla mnie jedyną zaufaną osobą byłaby taka, która zaopiekowałaby się naszymi kotami, po naszej śmierci, nawet gdyby nie miała z tego żadnych korzyści materialnych. Zatem pieniądze/zapis, to sprawa wtórna – można się zastanawiać, jak je pozostawić tej zaufanej osobie, by nie położyły na tych pieniądzach/dobrach łapy osoby „niezaufane”. I to pewnie da się jakoś zrobić, ale to mniej istotne w tym wątku, uważam.

Najważniejsze w tej sprawie są przecież koty. Pozostawienie kotów, którymi ma się zajmować osoba za jakieś korzyści (zapis, używanie mieszkania, czy warunkowy Wangog) – i jeszcze być może w sytuacji, że inne osoby będą się starały podważyć zapis lub będą tylko czekać, aż kotom coś się stanie (a może nawet, niedajbóg, nie tylko czekać...), by podważyć zapis, a tamta osoba za wszelką cenę będzie moje koty utrzymywać jak najdłużej przy życiu, kosztem ich cierpienia na przykład, by jak najdłużej w mieszkaniu mieszkać albo chociaż dotrwać do apelacji czy kasacji odwołania… Sądzę, że więcej nie ma co pisać, bo każdemu starczy wyobraźni, by takie rozważania porzucić na dobre.

Zatem może jednak ta nieszczęsna rodzina? Po pierwsze, jak ktoś aż tak jest tej rodziny pewien, że spokojnie jest gotów przeżyć swoje zwierzaki – to ten ktoś akurat nie ma problemu i nic mu po naszych rozważaniach. Sądzę natomiast, że jest wielu, sądzę nawet, że większość, którzy nie umarliby spokojnie pozostawiając swoje futra rodzinie. Zwłaszcza, gdy jest tych futer więcej niż jedno…
Nie mówiąc już o tych, którzy nie mają ani Wangogów, ani mieszkania, ani nawet rodziny w ogóle.

To tyle krytyki. Ale mam też konstruktywne – moim zdaniem – propozycje. Tylko dlatego się odzywam. Ale o tem potem. Chciałbym najpierw poddać krytyce powyższe – może jednak zbyt czarno widzę i nie trzeba jednak szukać jakichś ekstraordynaryjnych rozwiązań.
ObrazekObrazek
______________________________________________________
Można skontaktować się ze mną poprzez wiadomość na stronie:
www.facebook.com/sztukamruczenia

VVu

 
Posty: 3758
Od: Pt maja 14, 2010 11:46

Post » Czw mar 10, 2011 1:24 Re: Co po naszym odejściu - czyli jak zabezpieczyć los kotów

VVu słuchaj, ale ja się zgadzam z Tobą jak najbardziej!
Jeśli tylko ktoś ma taką zaufaną osobę, której może powierzyć Koty w przypadku swojej śmierci - JAK NAJBARDZIEJ, bez żadnych zapisów.
Tutaj bardziej chodziło nam o przypadki, gdy NIE MA takiej na prawdę zaufanej, kochającej zwierzęta osoby, o której wiemy, że ich nie skrzywdzi. Ale są np. wnuki, jakieś pociotki, itp., które w spadku majątek i tak dostaną. Na taką sytuację, rzec by można, awaryjną się tu szykujemy. Kij i marchewka, jak to napisała Poker.
Ale zawsze, mając nie wiem jak wymyślnie napisany testament, tak na prawdę wszystko opiera się na zaufaniu i na dobrej woli spadkobiercy. Inaczej się nie da.
Dawaj te swoje pomysły, zawsze co więcej głów i pomysłów to lepiej!

Carmen201

 
Posty: 4180
Od: Pt maja 07, 2010 7:49
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw mar 10, 2011 1:36 Re: Co po naszym odejściu - czyli jak zabezpieczyć los kotów

Ale moje pomysły nie wiem, czy w ogóle MOGĄ zadziałać, a także, gdyby jednak były realizowalne, wciąż nie będą, niestety, dla wszystkich.
W pewnym sensie będą "dla wybranych" - ale w takim sensie, że na ten wybór zainteresowane osoby także mają wpływ (żeby zapisać się do "wybranych").
Na razie jeszcze nie napiszę o co chodzi, by był czas na krytykę tego, co napisałem wcześniej. Bo jeśli się mylę w diagnozie, to i moje recepty są nic nie warte (odwrotnej zależności niestety nie ma :) ).
Zaznaczę tylko, że mój pomysł nie jest niczym szczególnym, a nawet w pewnym sensie już funkcjonuje. To znaczy - bazuję na czymś, co troszkę już działa.

Spróbuję sprawę wyłożyć jutro-pojutrze.
ObrazekObrazek
______________________________________________________
Można skontaktować się ze mną poprzez wiadomość na stronie:
www.facebook.com/sztukamruczenia

VVu

 
Posty: 3758
Od: Pt maja 14, 2010 11:46

Post » Czw mar 10, 2011 9:33 Re: Co po naszym odejściu - czyli jak zabezpieczyć los kotów

VVu pisze:Nad sprawą zapisów testamentowych warto jeszcze pomyśleć, bo może w pewnych sytuacjach być to dobrym rozwiązaniem.
Ale:
- nie każdy ma Wangoga (nie żartuję tu sobie z przykładu, bo wiem, że chodzi o zapis rzeczowy – korzystam tylko z metafory),
- nie każdy ma nawet mieszkanie do zostawienia po sobie,
- po niektórych wręcz zostaną tylko koty.

Rozwiązanie „testamentowe” ma tę zasadniczą wadę, którą wskazywało już kilka osób, że problemem jest znalezienie tej zaufanej osoby.
Moje zdanie jest takie: nie oddałbym naszych kotów pod opiekę za pieniądze nikomu! Inaczej: dla mnie jedyną zaufaną osobą byłaby taka, która zaopiekowałaby się naszymi kotami, po naszej śmierci, nawet gdyby nie miała z tego żadnych korzyści materialnych.


VVu, ja powiem tak: to nie chodzi o to żeby się opiekować za kasę. Przynajmniej mnie. Ale wolę być spokojniejsza wiedząc, że jak się "znudzi" to delikwent będzie miał jakieś strachy i zachęty. Sory, ludziom nie ufam.
W tej chwili jakby coś odpukac, kotami zająłby się TŻ z miłością i oddaniem. Ale jak długo? Aż poznały jakąś lalę która "dusi się na widok kota" albo miał z nią dziecko a "dziecko i kot to zagrożenie"?
Spore ryzyko wierzyć komuś na naście lat do przodu.... Ja takiego zaufania nie mam do nikogo.
Rodzina? Taaa, sraty taty. "To tylko koty": znamy to wszyscy. Nie oznacza że nie kocham mojej mamy i brata, ale wiem że żadne z nich nie miałoby ochoty kotów przygarnąć. Żadne nie umie ich traktować jak cząstki mnie. Na szczęście pewna też jestem że nie skrzywdziliby kotów żeby zapis "się wyczerpał".
No i ostatnie, moje poczucie wewnętrznej sprawiedliwości. Z jakiej mańki mam zostawiać wszysto komuś, kto nie uszanuje mojego uczucia do kotów? W mojej opinii sprawiedliwe jest, zeby korzyści miała osoba które "wejdzie w moje buty".
Czemu nie chcę wszystkiego zapisać takiej osobie bezwarunkowo? No- jak wyżej. Żeby w razie duszącej się lali czy śmiertelnie zagrożonego dzieciaka nie było kolejnego wątku "zabierzcie je natychmiast bo wywalę na dwór". Żeby się trzy tysiące razy zastanowił czy warto i żeby doszedł do wniosku że w sumie go na to nie stać.

Widać materialistka jestem. Ale jestem dziwnie pewna, że gdyby ludzie robili takie konstrukcje, to akcji ratowania domowych futer ze schronu, bo po 20latach wystapiła alergia, byłoby znacznie mniej, o jaieś 90% pewnie.

Poker71

 
Posty: 5149
Od: Nie lip 01, 2007 15:03
Lokalizacja: Pomorze

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Baidu [Spider], Meteorolog1, WilliamUtter i 47 gości