Dziś Mrusia znów była u lekarza.
Brzuszek jest ładniejszy, już prawie niezaogniony, "gulka" która zrobiła sie przy pachwinie - jakby troszkę mniejsza, a "dziura" pod skórą mniej wyczuwalna.
Kicia dostała znów dwa zastrzyki i kolejne dwa do domu. Pani Małgosia ma podejść we wtorek i w czwartek do najbliższej lecznicy i poprosić o pomoc w ich podaniu. Potem pojedziemy na kontrolę.
Dzięki za wszystkie rady. Dopytaliśmy w gabinecie i faktycznie p. Dr poleciła ten proszek w saszetkach, furaginę w przypadku gdy zaczną się pierwsze objawy itd.
Może być tak, że kicia ma tzw. idiopatyczne zapalenie pęcherza i będzie się to powtarzać. Ale żeby to wiedzieć musimy mieć badanie moczu.
Pani Małgosia mocz złapała i zaniosła do najbliższej lecznicy do badania.
Niestety - pan weterynarz zrobił test paskowy moczu, który kompletnie nic nie mówi o ewentualnym osadzie i kryształach, a to jest niezbędne do zdiagnozowania, co się dzieje...
W badaniu, które zrobił wszystko było niby w normie, były też śladowe ilości białka i leukocyty, co świadczy o stanie zapalnym.
Badanie moczu trzeba bedzie powtórzyc...
Naprawdę - wielkie dzięki za wszystkie sugestie i pomoc.
A tutaj zapraszam na niewielki bazarek dla Mrusi:
viewtopic.php?f=20&t=124419