Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-44 koty-część 14.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro sty 19, 2011 1:09 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-46 kotów-Bydgoszcz.

Nudy, nudy. No to już dzieci, siusiu, paciorek i spać.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro sty 19, 2011 1:12 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-46 kotów-Bydgoszcz.

Za 16 godzin odjajczenie Koczka, ozdrowieńca po pp.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro sty 19, 2011 1:15 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-46 kotów-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:Nudy, nudy. No to już dzieci, siusiu, paciorek i spać.

Mówisz głośno do siebie? 8O Tak przy ludziach? No, z tej strony Cię nie znałam. 8)
не шалю, никого не трогаю, починяю примус ;)
Aktualnie na pokładzie: Nadszyszkownik
Nasze koty za TM(w kolejności zgłoszeń): Kulka [*] 17.03.2023, Gluś [*] 26.03.2020, Zmrol [*] 24.09.2023, Żwirek [*] 07.06.2024
Robalek['] Kredka['] Pirat['] Połamaniec [']

zabers

Avatar użytkownika
 
Posty: 26197
Od: Nie lut 08, 2009 14:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro sty 19, 2011 2:24 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-46 kotów-Bydgoszcz.

anulka111 pisze:Z Twoich wypowiedzi wynika ,ze wszyscy sa chorzy poza Toba. Tylko kto ma 46 kotów w niewielkim mieszkaniu?
Jeżeli to jest oznaka zdrowia ,to ja dziękuję :ryk:


Ale co.. tak Ci ulżyło teraz po tym poście?
Lepiej na serduszku?
Nie ma to jak popisać byle popisać, ot dla poklasku;)
Ależ dobry sen będzie..

W kółko to samo, to jest coś niesamowitego.
Białej gorączki dostają co poniektórzy widząc ten wątek, poprostu muszą napisać- cokolwiek byle napisać.
Ah, a najlepiej przewałkować po raz tysięczny to samo.
Bełkoczecie, bełkoczecie a i tak ludzie znajdują forum, i tak znajdują te wątki i i tak adoptują od niej koty..
Tak było, jest i będzie.


Masakra. Żeby coś nowego , coś wnoszącego, cokolwiek.. ale nie.. to samo będa bębnić raz za razem.
Czepiać się słówek. Ohh pożywka na kilka dni zawsze.

Naprawde się czasem zastanawiam czy ludzie życia osobistego nie mają.. problemów dnia codziennego.. by siedzieć większość doby na forum internetowym i wyżywać się w taki sposób.
Może jakies kung-fu kilka razy w tygodniu, na wyładowanie stresów, agresji, nadmiaru energii?

Angel_

Avatar użytkownika
 
Posty: 1807
Od: Wto wrz 22, 2009 21:33
Lokalizacja: Walia

Post » Śro sty 19, 2011 9:36 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-46 kotów-Bydgoszcz.

zabers pisze:
mirka_t pisze:Zabers masz chorą wyobraźnię. Współczuję. :(

Eeee, ograny chwyt.

Nudy.



No tak i sprawa jasna. Cała akcja ze strony zebers dla rozrywki.

alfabia

 
Posty: 204
Od: Pon lis 24, 2008 20:31

Post » Śro sty 19, 2011 10:36 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-46 kotów-Bydgoszcz.

newsy z domu "cusia" czyli kotka, ktorego nikt nie chcial adoptowac ode mnie ( wersja dla TZeta)
a od mirki t zabralam go do wyadoptowania wlasnie :roll: :lol:



"Cus" czyli Makaron lub jak kto woli Kiciuch jest nadal nieźle stukniety, czyli gryzie wszystko i wszystkich ale za to mruczy najglosniej ze wszystkich kotów na swiecie :lol:
dziekuje Tobie mirka t za tego czuba kochanego :D :ok:


( zdjecia kiepskie, ale nie narzekac :wink: )

chlopcy z ferajny 8)

Obrazek

miłość :D
Obrazek

dwoje na jednego :lol:
Obrazek
psy są fajne bo maja taaakie jęzory do miziania kotka :twisted:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kameo

 
Posty: 3871
Od: Pt maja 30, 2003 14:22
Lokalizacja: Bydgoszcz/Zakole Dolnej Wisły

Post » Śro sty 19, 2011 10:55 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-46 kotów-Bydgoszcz.

Angel_ pisze:
anulka111 pisze:Z Twoich wypowiedzi wynika ,ze wszyscy sa chorzy poza Toba. Tylko kto ma 46 kotów w niewielkim mieszkaniu?
Jeżeli to jest oznaka zdrowia ,to ja dziękuję :ryk:


Ale co.. tak Ci ulżyło teraz po tym poście?
Lepiej na serduszku?
Nie ma to jak popisać byle popisać, ot dla poklasku;)
Ależ dobry sen będzie..

W kółko to samo, to jest coś niesamowitego.
Białej gorączki dostają co poniektórzy widząc ten wątek, poprostu muszą napisać- cokolwiek byle napisać.
Ah, a najlepiej przewałkować po raz tysięczny to samo.
Bełkoczecie, bełkoczecie a i tak ludzie znajdują forum, i tak znajdują te wątki i i tak adoptują od niej koty..
Tak było, jest i będzie.


Masakra. Żeby coś nowego , coś wnoszącego, cokolwiek.. ale nie.. to samo będa bębnić raz za razem.
Czepiać się słówek. Ohh pożywka na kilka dni zawsze.

Naprawde się czasem zastanawiam czy ludzie życia osobistego nie mają.. problemów dnia codziennego.. by siedzieć większość doby na forum internetowym i wyżywać się w taki sposób.
Może jakies kung-fu kilka razy w tygodniu, na wyładowanie stresów, agresji, nadmiaru energii?


Każdy ma prawo do własnego zdania :roll: .
Jeżeli Angel_uważasz ,ze takie przegęszczenie kotów jest ok,Twoja sprawa.Będę pisać tak długo, póki nie zobaczę,że liczba kotów w tym mieszkaniu się zmniejszyła wyraźnie-kot nie jest zwierzęciem stadnym i dobrze o tym wiesz. Mało tego przeczytaj instrukcję np. Feliwaya -wyraznie tam piszą,że kota stresują inne osobniki tego gatunku w zamknietej przestrzeni. A autorka wątku robi swoje dalej-mimo,że wie ,że takie przegeszczenie szkodzi kotom.To ,że się nie tłuką ,to nie znaczy ,że się nie stresują. Efektem jest wpierw wycofanie ,potem po przewlekłym stresie faza wyczerpania, następnie spadek odporności i choroby. Widać Angel_ wolisz czytać o kolejnym kocie chorym w tej masie ,niż o zmniejszającym się stadzie wskutek wyadoptowania kotów i nie dobieraniu nowych.Jeśli nie widzisz związku miedzy tak duzym stadem bez możliwości kwarantanny,a chorobami, to także Twoja sprawa.
Z jednej strony przegęszczenie,z drugiej pokazany fatalnie wygladajacy Misza i nowa koteczka. Zapowiedz kastracji rodzeństwa i co znow należy oczekiwać ,że bedzie pokazane ,jak w tym zageszczeniu kot po kastracji dochodzi do siebie zaczepiany przez inne koty?
Z domem tymczasowym to ma mało wspólnego ,jeśli to schronisko,to powinno spełniać standardy schroniskowe.Ile z tych kotów regulanie leczy weterynarz?

Odbiega od tematu Mirka_t-która niby nie kolekcjonuje kotów ,ale jakoś zmniejszyć znacząco ich liczebności nie jest w stanie.
Psiara zreformowana od 2007 Smakusia, Gucio od 2008 oraz Rysia od 2009, Gapka odeszła w 2014, Gucio w 2017, Ryś i Jaga w 2020 . Nowi mieszkańcy Aki od 2018,a Bigos I Tekla od 2020 .
Smakusia odeszła 14.05.2024.

anulka111

Avatar użytkownika
 
Posty: 103243
Od: Sob lip 14, 2007 16:39
Lokalizacja: Zabrze

Post » Śro sty 19, 2011 11:31 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-46 kotów-Bydgoszcz.

Kameo, ale "cuś" vel Makaron vel Kiciuś urósł. 8O Dzięki za zdjęcia.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro sty 19, 2011 11:36 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-46 kotów-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:Kameo, ale "cuś" vel Makaron vel Kiciuś urósł. 8O Dzięki za zdjęcia.


juz niedlugo odjajczanie :wink:
dzieci nam sie starzeją, tylko my ciagle mlodzi :lol:
Obrazek
Obrazek

kameo

 
Posty: 3871
Od: Pt maja 30, 2003 14:22
Lokalizacja: Bydgoszcz/Zakole Dolnej Wisły

Post » Śro sty 19, 2011 11:41 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-46 kotów-Bydgoszcz.

Jasne młodzi. Powiedz to tylko moim gnatom. Machanie pędzlem i młotkiem już im nie służy. Łokieć cały czas boli a dzisiaj muszę dokończyć naprawę zasikanej przez Miszę budki.
Z racji tego, że Misza znowu jest w klatce chciałam żeby jadł karmę nerkową. Hills absolutnie go nie interesuje. Woli namoczoną Josere, poskubie mokrego IAMSa, ale Hillsa k/d nie ruszy.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro sty 19, 2011 12:11 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-46 kotów-Bydgoszcz.

Fundacja VIVA! już oficjalnie jest upoważniona do otrzymywania 1% z podatków. Tu znajdują się dane potrzebne przy wypełnianiu PITów. http://www.koty.sos.pl/str.php?dz=59

W tej chwili pod opieką koty.sos.pl i VIVA! znajdują się koty, którymi opiekuje się 13 osób. Wpływy z 1% dzielone są równo pomiędzy te osoby plus "fundusz rezerwowy", czyli na 14 części.

W imieniu własnym, pozostałych dt i karmicielek proszę pamiętajcie o nas przy rozliczaniu PITów.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro sty 19, 2011 12:17 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-46 kotów-Bydgoszcz.

anulka111 pisze:Każdy ma prawo do własnego zdania :roll: .
[...]
Z domem tymczasowym to ma mało wspólnego ,jeśli to schronisko,to powinno spełniać standardy schroniskowe.Ile z tych kotów regulanie leczy weterynarz?

Odbiega od tematu Mirka_t-która niby nie kolekcjonuje kotów ,ale jakoś zmniejszyć znacząco ich liczebności nie jest w stanie.

Może nie jest to jej celem, dlaczego zakładasz, że nie jest w stanie?
Uważasz, że opieka u mirki_t jest poniżej standardów schroniskowych?!!! - dziwi mnie Twoje zdanie - ale masz do niego prawo, może zostań wolontariuszką w schronisku i przekonaj się jakie są realia w tym kraju.

Mnie wkurza to ciągłe atakowanie mirki_t , tylko dlatego "żemazadużokotów", z tego powodu wg niektórych powinna się tłumaczyć np przez 2 strony wątku dlaczego używa kocyka a nie podkładów, dlaczego oddała kota do domu X a nie oddała do Y... itd.
Wcale się nie dziwię, że mirka_t reaguje tak jak reaguje na pytanie niektórych osób.
A czy ma "za dużo kotów"?, nie wiem, ale powiem trochę z mojego punktu widzenia, gdyby 3 lata temu mi ktoś powiedział, że będą okresy gdy liczba kotów w moim mieszkaniu będzie sięgała prawie 20 szt., a od ponad roku utrzymuje się na poziomi kilkunastu sztuk - to popukałabym się w głowę, jednak z czasem człowiek się uczy, wyrabia sobie pewne procedury i stopniowo okazywało się, że przy odpowiedniej organizacji czasu i przestrzeni daję radę zajmować się taką liczbą kotów, nie schodząc poniżej pewnego (dla mnie akceptowalnego) standardu. A zauważ, że ja oprócz tego bardzo intensywnie pracuję zawodowo, dlatego mnie nie szokuje i nie dziwi tak, to ktoś kto nie musi chodzić na 10h codziennie do pracy jest w stanie zajmować się 30 czy 50 kotami. To jest pewien wybór, na co chce się poświęcać czas w życiu.
Mówię, z pozycji własnego doświadczenia uważam, że opieka nad tyloma kotami jest możliwa, a ze komuś "nie mieści się to w głowie" to też rozumiem, bo mi jeszcze parę lat nie mieściłoby się to co ja teraz robię.

Oczywiście zawsze pozostaje dylemat czy ilość nie odbywa się kosztem jakości, myślę że zawsze się odbywa, bo wiadomo, że przy takiej ilości trzeba minimalizować koszty, i w dużej grupie jest zawsze większe ryzyko rozprzestrzeniania się chorób, sądzę, że mirka zdaje sobie z tego sprawę, jednak nie zapominajmy w jakich realich żyjemy, jaka jest sytuacja kotów wolnożyjących, jaka jest sytuacja w schroniskach, trzeba szukać kompromisu. Zauważ, że dzięki mirce_t wiele kotów znajduje nowe domy, nie uważam, że lepiej byłoby gdyby te koty zostały na ulicy czy w schronisku.
www.kotangens.org
KOTANGENS na fb
Obrazek

mpacz78

 
Posty: 6233
Od: Pon wrz 15, 2008 16:00
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro sty 19, 2011 12:41 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-46 kotów-Bydgoszcz.

Jednak opiekunka Triszy nadal czyta mój wątek. Pominę wstęp dotyczący niektórych z wczorajszych postów. Najważniejsze są wieści o Triszy.

"Triszka ma się bardzo dobrze. Okręca nas sobie wokół palca, szczególnie przy okazji jedzenia. Chciałyśmy niedawno odzwyczaić ją od kuszenia makrelką, skończyło się tym, że na kilka dni obraziła się na suche i jadła tylko saszetki. Makrela wrociła więc do lodówki, a Triszka pod lodówkę ze słodkim "miau"
Od jakiegoś czasu usiłuję obciąć jej pazurki, śpiąca czy nie, pozwala na jeden dziennie, a potem jest wielki "prych" i czmych!
Jest bardzo grzeczna, najbardziej upodobała sobie Karolinkę, z która śpi i się mizia, męża omija, chociaż daje się pogłaskać, z Julką wariuje, a jak się znudzi to nawali jej łapą i tyle, ale bez pazurków, chomika nie tyka. Ja jestem od karmienia i zabiegów pielęgnacyjnych, ale bez przesady, skopie mnie czasem tylnymi łapkami, jak kangurek. Kochana jest bardzo."


Kto by pomyślał, że z Triszy taki makrelowy łasuch.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro sty 19, 2011 13:10 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-46 kotów-Bydgoszcz.

mpacz78 pisze:
anulka111 pisze:Z domem tymczasowym to ma mało wspólnego ,jeśli to schronisko,to powinno spełniać standardy schroniskowe.Ile z tych kotów regulanie leczy weterynarz?

Odbiega od tematu Mirka_t-która niby nie kolekcjonuje kotów ,ale jakoś zmniejszyć znacząco ich liczebności nie jest w stanie.

Może nie jest to jej celem, dlaczego zakładasz, że nie jest w stanie?

A to interesujaca obserwacja. Zakładając, że masz rację, ciekawe co w takim razie jest celem mirka_t?
Zaryzykuję – stały dopływ gotówki?
Co do kolekcjonerstwa też zaczynam się wahać. Bo jednak moim zdaniem to nie choroba, która jest impulsem działań kolekcjonerek leży u podstaw takich, a nie innych działań mirka_t. Mirka_t działa cynicznie, a wszystko jest przemyślane, a wszystko skierowane na zyski. Może niewielkie, ale zawsze lepiej mieć trochę niż wcale. Dlatego koty są leczone byle jak, albo wcale. Zdrowe koty nie są medialne, mała ilość kotów nie jest medialna. Jakie to proste, prawda? To nie jest DT, a mimo iż wygląda jak azyl (czy też schronisko), w istocie to jest środek służący innym celom.
Jest to też negatywny przykład dla innych, a zwłaszcza dla tych, którzy zaczynają swoją przygodę z miau.pl.
mpacz78 pisze:Mnie wkurza to ciągłe atakowanie mirki_t , tylko dlatego "żemazadużokotów", z tego powodu wg niektórych powinna się tłumaczyć np przez 2 strony wątku dlaczego używa kocyka a nie podkładów, dlaczego oddała kota do domu X a nie oddała do Y... itd.
Wcale się nie dziwię, że mirka_t reaguje tak jak reaguje na pytanie niektórych osób.
A czy ma "za dużo kotów"?, nie wiem,

Nie wiesz? A może udajesz, że nie wiesz? Tak, ma za dużo kotów. Tak, nie jest ich w stanie utrzymać (o leczeniu nie wspominając) bez pomocy finansowej innych. I z tym wiąże się to co napisałaś niżej
mpacz78 pisze:Oczywiście zawsze pozostaje dylemat czy ilość nie odbywa się kosztem jakości, myślę że zawsze się odbywa, bo wiadomo, że przy takiej ilości trzeba minimalizować koszty, i w dużej grupie jest zawsze większe ryzyko rozprzestrzeniania się chorób, sądzę, że mirka zdaje sobie z tego sprawę, jednak nie zapominajmy w jakich realich żyjemy, jaka jest sytuacja kotów wolnożyjących, jaka jest sytuacja w schroniskach, trzeba szukać kompromisu. Zauważ, że dzięki mirce_t wiele kotów znajduje nowe domy, nie uważam, że lepiej byłoby gdyby te koty zostały na ulicy czy w schronisku.

Owszem to jest dylemat, jak widzę, w przypadku mirka_t łatwo ten argument bagatelizujesz. A przecież dążyć należy do tego, żeby koty przebywające w DT były właśnie otoczone właściwą opieką. Przecież o to chodzi – o wyleczenie, wypieszczenie, wydanie. Czy naprawdę te warunki są spełnione w azylu mirka_t? Nie sądzę.
Ale moim zdaniem przełożenie jest proste. 10 doskonale zadbanych i leczonych tymczasów, to nie tylko brak zysków, ale również własny wkład finansowy (o takich kosztach jak własny czas nie wspominając). A 50 fatalnie albo wręcz nie leczonych kotów? I brak rozliczeń z założenia? A to już moim zdaniem śmierdzi.
mpacz78 pisze:Mówię, z pozycji własnego doświadczenia uważam, że opieka nad tyloma kotami jest możliwa, a ze komuś "nie mieści się to w głowie" to też rozumiem, bo mi jeszcze parę lat nie mieściłoby się to co ja teraz robię.

A to zależy co rozumiemy przez „opiekę”. Czy tylko brak smrodu w domu, czy może coś więcej? Bo jeśli tylko brak smrodu, to jestem się w stanie zgodzić. Ale brak smrodu to jeszcze nie jest opieka w rozumieniu tego pojęcia w odniesieniu do standardów dobrego DT.
Możesz wskazać jakiś przykład dobrze i regularnie leczonego przewlekle chorego kota w azylu mirka_t?
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 19, 2011 13:31 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-46 kotów-Bydgoszcz.

casica pisze:
mpacz78 pisze:
anulka111 pisze:Z domem tymczasowym to ma mało wspólnego ,jeśli to schronisko,to powinno spełniać standardy schroniskowe.Ile z tych kotów regulanie leczy weterynarz?

Odbiega od tematu Mirka_t-która niby nie kolekcjonuje kotów ,ale jakoś zmniejszyć znacząco ich liczebności nie jest w stanie.

Może nie jest to jej celem, dlaczego zakładasz, że nie jest w stanie?

A to interesujaca obserwacja. Zakładając, że masz rację, ciekawe co w takim razie jest celem mirka_t?
Zaryzykuję – stały dopływ gotówki?
Co do kolekcjonerstwa też zaczynam się wahać. Bo jednak moim zdaniem to nie choroba, która jest impulsem działań kolekcjonerek leży u podstaw takich, a nie innych działań mirka_t. Mirka_t działa cynicznie, a wszystko jest przemyślane, a wszystko skierowane na zyski. Może niewielkie, ale zawsze lepiej mieć trochę niż wcale. Dlatego koty są leczone byle jak, albo wcale. Zdrowe koty nie są medialne, mała ilość kotów nie jest medialna. Jakie to proste, prawda? To nie jest DT, a mimo iż wygląda jak azyl (czy też schronisko), w istocie to jest środek służący innym celom.
Jest to też negatywny przykład dla innych, a zwłaszcza dla tych, którzy zaczynają swoją przygodę z miau.pl.
mpacz78 pisze:Mnie wkurza to ciągłe atakowanie mirki_t , tylko dlatego "żemazadużokotów", z tego powodu wg niektórych powinna się tłumaczyć np przez 2 strony wątku dlaczego używa kocyka a nie podkładów, dlaczego oddała kota do domu X a nie oddała do Y... itd.
Wcale się nie dziwię, że mirka_t reaguje tak jak reaguje na pytanie niektórych osób.
A czy ma "za dużo kotów"?, nie wiem,

Nie wiesz? A może udajesz, że nie wiesz? Tak, ma za dużo kotów. Tak, nie jest ich w stanie utrzymać (o leczeniu nie wspominając) bez pomocy finansowej innych. I z tym wiąże się to co napisałaś niżej
mpacz78 pisze:Oczywiście zawsze pozostaje dylemat czy ilość nie odbywa się kosztem jakości, myślę że zawsze się odbywa, bo wiadomo, że przy takiej ilości trzeba minimalizować koszty, i w dużej grupie jest zawsze większe ryzyko rozprzestrzeniania się chorób, sądzę, że mirka zdaje sobie z tego sprawę, jednak nie zapominajmy w jakich realich żyjemy, jaka jest sytuacja kotów wolnożyjących, jaka jest sytuacja w schroniskach, trzeba szukać kompromisu. Zauważ, że dzięki mirce_t wiele kotów znajduje nowe domy, nie uważam, że lepiej byłoby gdyby te koty zostały na ulicy czy w schronisku.

Owszem to jest dylemat, jak widzę, w przypadku mirka_t łatwo ten argument bagatelizujesz. A przecież dążyć należy do tego, żeby koty przebywające w DT były właśnie otoczone właściwą opieką. Przecież o to chodzi – o wyleczenie, wypieszczenie, wydanie. Czy naprawdę te warunki są spełnione w azylu mirka_t? Nie sądzę.
Ale moim zdaniem przełożenie jest proste. 10 doskonale zadbanych i leczonych tymczasów, to nie tylko brak zysków, ale również własny wkład finansowy (o takich kosztach jak własny czas nie wspominając). A 50 fatalnie albo wręcz nie leczonych kotów? I brak rozliczeń z założenia? A to już moim zdaniem śmierdzi.
mpacz78 pisze:Mówię, z pozycji własnego doświadczenia uważam, że opieka nad tyloma kotami jest możliwa, a ze komuś "nie mieści się to w głowie" to też rozumiem, bo mi jeszcze parę lat nie mieściłoby się to co ja teraz robię.

A to zależy co rozumiemy przez „opiekę”. Czy tylko brak smrodu w domu, czy może coś więcej? Bo jeśli tylko brak smrodu, to jestem się w stanie zgodzić. Ale brak smrodu to jeszcze nie jest opieka w rozumieniu tego pojęcia w odniesieniu do standardów dobrego DT.
Możesz wskazać jakiś przykład dobrze i regularnie leczonego przewlekle chorego kota w azylu mirka_t?

Casica na miejscu Mirki podałabym Cię do sądu za takie znieławienie.

Niektórym tutaj to chyba już całkiem jad mózg wyłączył.
Obrazek

Każda przykrość nas dotyka, tylko niektóre szczególnie.

Amika6

Avatar użytkownika
 
Posty: 10614
Od: Śro sty 24, 2007 18:48
Lokalizacja: Chełm (Lubelskie)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: egw i 464 gości