Agalenora pisze:A ja przy tej okazji mam prośbę do wszystkich oddających koty. Błagam!
Podpisujcie umowy adopcyjne, zawsze, bezwarunkowo i bez żadnej taryfy ulgowej. Chociażby potencjalny opiekun wydawał się och, uch i ach, i jeszcze raz och

.
Długo, długo nad tym myślano, jak zabezpieczyć zwierzaki przed nieudanymi adopcjami ... i jak do tej pory nie wymyślono lepszego narzędzia.
Poza tym umowa adopcyjna określa nie tylko obowiązki przyszłego opiekuna, ale również obowiązki wyadoptowującego (w tym do rzetelnego informowania o stanie zdrowia, przebytych chorobach, itp.).
casica pisze:W tym przypadku akurat szczęśliwie umowy nie było.
Bo nie byłoby dobrze, gdyby kot wrócił do Basia1968.
To zawsze decyzja osoby wydającej kota, ale również uważam, że podpisywanie umów jest ważne, przede wszystkim ze względu na interes samego kota.
Może i umowa nie ma wielkiej mocy prawnej, ale ma znaczenie psychologiczne. Ludzie inaczej traktują ustalenia na piśmie, które podpisali niż ustne. To, co powiedziane można zapomnieć i bywa to bardzo wygodne. Temu, co napisane zaprzeczyć się nie da. Ludzie nierzadko przytakną, że tak, oczywiście, np. nie wypuszczą kota na ulicę, a potem jakoś tak zmieniają zdanie... i jakoś tak nie do końca pamiętają te ustalenia, a może to tylko taka rada była a nie wymóg... Itd. (To autentyczny przypadek, który obserwowałam. Kot zginął pod samochodem. Gdyby była umowa, byłaby znacznie większa podstawa do interwencji.) Czasem domek, któremu nie podobają się nasze wymagania wycofuje się widząc umowę - i bardzo dobrze.
Jeśli nowy dom zechce się pozbyć kota to i tak to zrobi, a chyba lepiej, jeśli jest jasne, że DT albo zabierze kota albo pomoże znaleźć mu nowe dobre miejsce.
Zresztą - jeśli DT nie chce lub nie może przyjmować z powrotem swoich tymczasów, może usunąć ten punkt z umowy, ale i tak warto pozostawić zapisy, na których nam zależy.