
Boziuuuuuu jaką on ma cudną dooopkę

Niestety lecialam na tramwaj i bardzo załowałam że nie mogłam się przywitać.
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Barbara Horz pisze:Hipciu, a mi się wydawało, że to ja psa na spacerek wyprowadzam
Osoba o wielkim sercu, od dawna wspierająca wolontariuszy naszej fundacji, w minionym tygodniu znalazła troje malców, które nie miałyby szans na przeżycie, gdyby zostały tam, gdzie ewidentnie ktoś je podrzucił.
Podczas spaceru usłyszała miauczenie dobiegające z przydrożnego ogródka. Okazało się, że jego autorem było jedno z trojga kociąt. Na widok człowieka wszystkie zaszyły się w pobliskich chaszczach, a stamtąd - kiedy tylko nadarzyła się okazja - czmychnęły do zagłębienia w ziemi znajdującego się pod bezpańskim blaszanym garażem.
"Maleństwa musiały być rozpaczliwie głodne, skoro zdecydowały się na tak desperacki krok jak dekonspiracja. Przyniosłam im jedzonko, ale żadna mordka nie wysunęła się z ukrycia. Następnego dnia jedzenia jednak nie było. I tak zaczęłam odwiedzać kocięta kilka razy dziennie. Głód zmusił je do ujawnienia się, ale wysuwały tylko pół tułowia spod blachy, łapały gryza i wycofywały się do kryjówki. I tak do opróżnienia miseczki. W drugim dniu wykorzystałam moment nieuwagi jednego czarnulka i przetransportowałam go do domu. Jest już odrobaczony i odpchlony. Dwa pozostałe złapałam dopiero dziś – jednego rano, drugiego wieczorem. Teraz Trzej Muszkieterowie są już w komplecie, bezpieczni, ogrzani i nakarmieni – ale w różnych stadiach lękowych.
Pierwszy (nazwijmy go Atos) jest już całkiem ucywilizowany i pieszczoch z niego nie lada: mruczy, pręży grzbiet do pieszczoty, zabawnie podskakuje za piłeczką, poluje na moje palce i zaczyna wspinać się po spodniach. Wciąż jednak boi się gwałtowniejszych ruchów i hałasu.
Łaciaty zbój (największy z całej trójki, morda szelmowata, niech będzie Portos), złapany jako drugi i już trochę oswojony z nową sytuacją, syczy wprawdzie i warczy, ale z ciekawością podgląda zabawy Atosa, a po kolacji już sam próbował targać za ucho zdezelowaną pluszową mysz.
To Portos musiał być mózgiem kociego gangu – gdy maleństwa zasypiają przytulone do siebie, Portos obejmuje opiekuńczo zlęknionego Aramisa, jak przystało na głowę rodziny… Niestety, Portos ma jakąś infekcję: oczy mu łzawią i ma zabrudzony nosek.
Najmniejszy czarnulek – Aramis – wciąż wkulony w kąt transportera, oczy szeroko otwarte ze strachu, póki co przepracowuje lęk.
Zdjęcia Muszkieterów.
Kocięta pilnie szukają domu tymczasowego lub stałego. Tam, gdzie są teraz, mogą przebywać jeszcze tylko kilka dni.
Telefony:
795 138 858
609 834 036
Adresy mailowe:
fundacja.miaukot@gmail.com
eju pisze:Jasne, że zamieściliśmy info na Domowych Tygrysach. I tak jak pisze EwKo - jestem z Wami i za każdą pomoc na rzecz braciom mniejszym trzymam mocno kciuki![]()
A już przy okazji - widzę tu parę osób znanych mi z D-T, m.in. kota który w październiku 2009 otrzymał 2 miejsce w naszej comiesięcznej zabawie na naj-kota
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 101 gości