Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
behemotka pisze:
A trzeba. I dla mnie każda sytuacja, w której ktoś odmawia wpuszczenia do domu, zapala czerwoną lampkę. Bo od razu sobie wyobrażam, co ukrywa
Zofia&Sasza pisze:Przepraszam, czy mogę prosić o trzymanie się tematu? Wydaje mi się, że kwestia sprawdzania DT jest istotna. I nie chodzi przecież o jakieś niezapowiedziane "naloty", tylko o normalna wizytę. Choćby przy okazji odwożenia kota/psa. Optowałabym też za podpisywaniem umowy na DT. Chroniłaby ona zarówno DT, jak i osobę oddającą. Można by w niej zawrzeć reguły finansowania kota, ustalić kto zajmuje się ogłaszaniem i adopcją etc.
Na forum znamy się tylko z tego, co sami o sobie napiszemy. To trochę mało IMHO, aby powierzyć komuś los zwierzęcia.
Co do cangu. Nie rozumiem, czemu uważasz, że inspektorzy z fundacji, to en masse idioci? I tak, chodząc na poadopcyjne sprawdzam, czy jest woda w misce. U mnie w domu jest ZAWSZE. W kilku miskach. Żywię sucha karma i to absolutna konieczność. Jeżeli to komuś nie odpowiada - nie ma obowiązku brania zwierząt z fundacji.
Nie o "obcych" mi chodziłoFormica pisze:A dla mnie nie. Nie mam nic do ukrycia, ale z różnych względów obcych osób nie wpuszczam do domu, zwłaszcza jeśli wizyta jest niezapowiedziana. I to ze względu na dobro swoje, rodziny i moich podopiecznych.
Raz tylko podpisywałam umowę na bycie DT - z gdyńskim schroniskiem, które zapewniło leczenie kotki i częściowo jej wyżywienie. Tamta umowa akurat dość lakoniczna była, ale praktyka dobra.Zofia&Sasza pisze:Wydaje mi się, że kwestia sprawdzania DT jest istotna. I nie chodzi przecież o jakieś niezapowiedziane "naloty", tylko o normalna wizytę. Choćby przy okazji odwożenia kota/psa. Optowałabym też za podpisywaniem umowy na DT. Chroniłaby ona zarówno DT, jak i osobę oddającą. Można by w niej zawrzeć reguły finansowania kota, ustalić kto zajmuje się ogłaszaniem i adopcją etc.
U mnie też. W przypadku nagłego, niezapowiedzianego nalotu istnieje ryzyko zastania niezłego bajzlu (kłaki na podłodze, rozsypany żwirek, coś zrzuconego z półki przez ciekawskie futra, niezmyte gary etc.) i tyle. Ale zwierzaki zawsze są czyste, dobrze odżywione (jeden aż za dobrzeZofia&Sasza pisze:Na forum znamy się tylko z tego, co sami o sobie napiszemy. To trochę mało IMHO, aby powierzyć komuś los zwierzęcia.
Co do cangu. Nie rozumiem, czemu uważasz, że inspektorzy z fundacji, to en masse idioci? I tak, chodząc na poadopcyjne sprawdzam, czy jest woda w misce. U mnie w domu jest ZAWSZE. W kilku miskach. Żywię sucha karma i to absolutna konieczność. Jeżeli to komuś nie odpowiada - nie ma obowiązku brania zwierząt z fundacji.
Warte podkreślenia: nawet pozytywne doświadczenie z przeszłości nie gwarantuje dobrej opieki. I właśnie też uważam, że świadomy, odpowiedzialny DT pojmie potrzebę kontroli i zgodzi się na nią - przeprowadzoną sensownie, rzecz jasna, z zapowiedzią i kulturalniejasdor pisze:Z najlepszego nawet DT może się w którymś momencie zrobić zbieralnia, czyli dużo kotów - mało opieki. Trzeba raczej świadomie oddawać, a świadomie znaczy choć minimum sprawdzić. Dobre DT będzie rozumiało i napewno sie zgodzi.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Agnieszka LL i 803 gości