Przy wymiotach też nie zauważyłam życia wewnętrznego..
Przy macaniu u weta siedzi spokojnie, nie widać, żeby dotyk i ugniatanie go bolało..
Mam wrażenie, że po prostu stracił chęć życia..
Odpuścił sobie..
Chociaż cały czas się łudzę, że to chwilowy kryzys.. tym bardziej, że wyniki krwi nie były złe.. i po operacji czuł się z dnia na dzień coraz lepiej..
A potem to nagłe załamanie.. właściwie, dla mnie bez widocznej przyczyny..
Chyba, że siedzi w nim coś poważniejszego, co dopiero teraz wyłazi..
Aż się boję co zastanę w domu po powrocie..

EDIT: wczoraj siedziałam z nim w pokoju ponad godzinę.. głaskałam, gadałam, przytulałam.. prosiłam, żeby coś zjadł.. nawet podszedł do misek ale nic więcej..
Obiecałam mu, że jak z tego wyjdzie to już nie będzie musiał czekać na inny dom..
