Dite opisała wszystko bardzo dokładnie.
O zadłużeniu pozaczynszowym nie wiedziałyśmy - ciekawe, co jeszcze wypłynie
Dobrze, ze się tym zajmiesz, tu ja jestem zielona, Marija pewnie też …
Opalarkę zawiozłam – może do opalenia świetlika między kuchnią i łazienką się przyda?
Sprawę wymiany kuchennego okna ruszyłam dziś w administracji - będzie podanie, w administracji brak środków, pewnie odmowa i takie tam, ale spróbujemy.
Okno obejrzane z bliska do opalania nie nadaje się - rozleci się, już się rozlatuje.
Koty – zaalarmowaly nas wetki leczące koty tych pań. Panie mają do nich zaufanie, do nich poszły po pomoc. Myślę, że sprawę leczenia kotów należy pozostawić im – tzn paniom i ich wetkom. Koty faktycznie nie są w najlepsze formie, są raczej niemłode, leczenie w tych warunkach może nie przynieść oczekiwanych rezultatów – dlatego taka propozycja. Co najmniej trzy kotki nie są wysterylizowane – trzeba to zrobić. Oczywiście i za leczenie, i za sterylki zapłacić będzie trzeba, po cenach preferencyjnych, ale trzeba…
W sobotę byłam, ale króciutko (ganiałam koty w terenie), widziałam zieloną Mariję (duże wrażenie), i sprzątałam niewielką szafę w przedpokoju - byly tam ubrania popakowane w foliowe torby, pewnie ofiarowane paniom przez dobrych ludzi. Nie posikane, ale straszliwie przesiąknięte kocim zapaszkiem - zabrałam je do prania. Uperfumowały mi samochód tak skutecznie, jak nie udalo się żadnemu jajecznemu kocurowi nawet po nasikaniu w kontener. Goska_bs załatwiła jeszcze kilka "praczek" - problem w tym, że te rzeczy nie mogą wrócić do pań, dopóki mieszkanie nie będzie sprzątnięte, bo znów przesiąkną.
I jedna bardzo ważna rzecz - Marija napisała od siebie, ja dodam swoje. Myślę, że dotyczy to także Goski_bs.
Nie jesteśmy w stanie opiekować się tymi paniami w dłuższym okresie czasu. Tak jak napisała wcześniej Marija, mamy pracę, domy, rodziny, własne koty, koty tymczasowe, łapanki, dni wypełnione prawie co do minuty, ciągle biegiem.
Ja w sumie spędziłam tam może dwie godziny sobotę, bo dalej gonily mnie stałe obowiązki…Chyba trochę naiwnie wpakowałyśmy się w to sprzątanie, pod hasłem pomocy kotom, zaalarmowały nas wetki - ale wtedy, kiedy tam byłyśmy, nie było widać kolekcji kup za kanapą (autentyczne, w sobotę pełne wiaderko się uzbierało), ustabilizowane pokłady brudu nie emitowały tego zapaszku, który jest teraz - mieszkanie jest na piętrze, a wchodząc do budynku czuje się bardzo wyraźny zapach chemii (naszej) i kocich odchodów - tego przy wizytach rozpoznawczych nie było.
Dwie osoby sprzątały cały tydzień, dzień w dzień, po 6-8 godzin, i nie udało się im jeszcze "wyjść" z kuchni, lazienki i przedpokoju. Są tam całe dnie - bo mają urlop. Urlop zaraz się kończy.
Była już wizyta MOPS - przejmie opiekę nad paniami, jest do tego ustawowo powolany, ma pracowników etatowych, fachowców, przetarte ścieżki postępowania.
Bardzo szukamy kogoś do pomocy w sprzątaniu, w tym tygodniu trzeba dokończyć zaczęte pomieszczenia i ruszyć pokój. Dwie główne pucmistrzynie - Goska_bs i Marija nie dają rady, może ktoś choć na jeden dzień mógłby przyjść?
Bardzo szukamy kogoś, kto wyszuka, uruchomi i popilotuje w pierwszym okresie pomoc instytucji, o których pisała Kasiulka, lub podobnych, kto - tak jak sugeruje Daggie – napisze np. o pomoc do prezydenta miasta ..Bardzo szukamy kogoś, kto na dluższą metę zajmie się tematam - tzw wejdzie tam raz na miesiąc, sprawdzi, czy wszysto w porządku, czy opieka MOPS działa..