Będę dziś dzwonić, to się dowiem jak nocka.
Ale rzeczywiście było tak: najpierw się trochę obsyczały (ale bezpiecznie, bez łapoczynów, jeden chyba był, ale pół metra od siebie więc taki ostrzegawczy). Potem się znudziły "udawaniem" przed Dużymi, że się cokolwiek wydarzyło. Wyglądało to trochę jakby mówiły: "To co? Zadowala Was ta szopka? Możemy się już położyć?"

I położyły się (jeden troszkę obrażony, czyli w innym pokoju ale Duża na pewno mu wytłumaczy). Babunia też się położyła i wszystko wyglądało jak gdyby nigdy nic
Myślę, że to dobry sygnał na dogadanie się

A wtedy Babunia będzie miała super domek na całe życie. (nawet ja tak kotów nie rozpieszczam

i jak wróciłam do domu, to poczułam się winna i kluski moje przepraszałam...)