K-ów, pilnie potrzebna mamka!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon cze 21, 2010 21:52 Re: K-ów, ciągle na walizkach ...

Leone pisze:
Aga_Mazury pisze:Na stronie głównej nadal widnieje, że ostatnia zmiana w metamorfozach była w 2009 roku.
Leone nie wydaje mi się, że ktoś nie umie kliknąć "przeglądaj" i dodać zdjęcia ..... zwyczajnie nie działało do dzisiaj bo nawet nie pokazywało się nic w metamorfozach choć było dodane...ani tekst ani zdjęcia.
Może można było to zrobić, ale na mail-a mojego nie odpisałeś od kilku tygodni, ale widzę, że nie tylko na mojego.

Aga, pisałem wielokrotnie, że w maju i w sumie na początku czerwca nie mam na nic czasu. Miałem (właściwie mam nadal) zobowiązania i nie siedzę na tyłku, a się nimi zajmuję.
Nawet głupią przeprowadzkę musieliśmy przekładać, aby ze wszystkim zdążyć.
Jeśli nie odpisałem na jakiegoś maila, to przepraszam. Ale mogłem go po prostu nie dostrzec w nawale pracy. Szkoda tylko, że nie napisałaś kolejnego z przypomnieniem.

Etiopia przeniosła zwierzaki, a ktoś później dodał jeszcze dwa.
I udało mu się to skopać. Nie mam pojęcia jak to zrobił, ponieważ przy normalnym korzystaniu z panelu admina zepsuć tego nie można.
A skoro Etiopii udało się przenieść zwierzaki, to raczej nie wina skryptu, a człowieka.
I wielki brawa dla tego, kto dodał te dwa zwierzaki - bo nawet ja nie mam pojęcia, jak to zrobił, że mu się to nie udało.

A to, że na stronie głównej widnieje informacja o tym, że ostatnia zmiana była w 2009..
Zastanawiam się, jak na starej stronie wprowadzaliście jakiekolwiek zmiany.
Bo napracowałem się, aby dodawanie i edycja stron od strony użytkownika wyglądała prawie identycznie jak na starej stronie, a okazuje się, że nagle są jakieś wielkie problemy z edycją.
Rozumiem Tweety, która miała problemy z bardziej skomplikowanymi rzeczami - bez problemu tłumaczyłem jej wszystko przez telefon.
Ale Agnieszka, zmienić datę aktualizacji chyba potrafisz, prawda?


sprawa zaczęła przybierać nieco ciemniejsze barwy, bo dostałam dzisiaj na dokładkę mail'a od p. Oli, która tłumaczy stronę na francuski. Pisała mail'a do Ciebie ponad miesiąc temu i nic, napisała więc powtórnie i też nic. Sprawa metamorfoz nagle się rozwiązała wczoraj - wszystko zaczęło działać, chociaż wcześniej nie działało i nie można było dowiedzieć się o co chodzi.

Leone pisze: Etiopia, zapytałaś o to 16 maja, a za samo zadanie zabrałaś się 3 maja. W moim osobistym odczuciu zrobienie tego powinno zająć góra 5 godzin (a i to bardzo zawyżone), tak więc jak mnie zapytałaś dwa tygodnie po rozpoczęciu pracy nad tym, to myślałem, że wszystko musi być już dobrze.



idąc tym tokiem rozumowania to na mail p. Oli też powinno być odpowiedziane w ciągu pół godziny, czekała miesiąc bez efektu mimo przypomnienia się. Pani Ola odwala samodzielnie ogromną pracę tłumacza jeżdżąc po świecie i pracując, bo raz pisze z Australii, raz gdzieś z Europy, teraz akurat jest chwilę w Polsce i spotyka się z olewactwem. Jak widać po naszym angielskim tłumaczeniu nie łatwo jest spotkać kogoś kto ma ochotę się tym zająć więc całą moją gimnastykę aby ją pozyskać mogę sobie wsadzić w ... cokolwiek :evil:

BTW, jaki ma związek termin zadania pytania z przekonaniem o poprawności funkcjonowania tematu pytania? Może Etiopia też ma zobowiązania i nie wyrabia z czasem? Generalnie wszyscy je mamy, wszyscy pracują, na dodatek niektórzy mają dzieci. Dlatego też ja z góry ogłaszam, że mnie nie będzie, że z czegoś się wyłączam, że nie będę odpowiadać na mail'e w sprawach, które mogą poczekać.
Jeżeli wymagamy szacunku i zrozumienia dla naszego braku czasu to starajmy się i innych czas i zaangażowanie szanować. To chyba nie są szczególne wymagania

Aha, do tej pory stroną zajmowała się całościowo Esza, podrzucaliśmy jej tylko to co miała wstawić na stronę nie kiwając na niej palcem w związku z brakiem wiedzy jak to robić więc dla nas to była nauka wszystkiego od podstaw.
To tak tytułem wstępu, resztę omówimy na spotkaniu.


Nie wiem ile osób już wie, ale ponoć odeszła koteczka Alusia z postrzelonym kręgosłupem, którą markopolo wziął kilka dni temu ze schronu, z kwarantanny.Szczegółów nie znam, bo dzwonił dzisiaj do mnie ale ja odrabiałam zaległości pracowe z ubiegłego tygodnia kiedy to mój głos sobie a ja sobie więc kiedy mogłam oddzwonić to już nie odbierał. Gdzieś w przelocie ktoś mi rzucił, że kicia miała biegunkę ..... Marek ma na tymczasie Zuzię i 4 maluszki, jeszcze nieszczepione (to nasze) i malutką koteczkę odłowionę z jakiejś zalanej piwnicy, która też trafiła do niego jakoś dość świeżo i Zuzia ją też karmi. No ...

Z dobrych wieści to szanowna komisja na Kocimskiej będzie w czwartek. W końcu będziemy wiedzieć na czym stoimy.

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon cze 21, 2010 22:14 Re: K-ów, ciągle na walizkach ...

proponuję spotkanie w weekend, bo będzie już wiadomo co z kociarnią a spraw jest tyle i wre ostro, że nie ma co dłużej tego odkładać.
Zresztą dostałam już też wytyczne z Ostródy, mam prikaz wdrożenia pewnych systematyzujących schematów i projektów i nie ma, że boli :wink:
Lutro, Ty już będziesz w Kraku, tak?

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon cze 21, 2010 22:51 Re: K-ów, ciągle na walizkach ...

Ehh..

Agnieszka, pozwól, że przypomnę pierwsze ustalenia co do strony - ja ją stworzę, ale to Wy zajmujecie się znajdującą się na niej treścią.
Dlatego właśnie dodawanie i edycja poszczególnych stron została zrobiona tak a nie inaczej - nadłożyłem przy tym pracy, ale postarałem się, aby edycja była prosta też dla osób, które nie znają się na komputerach.
Co więcej, okazało się, że chociaż początkowo nie miałyście żadnych pomysłów co do strony (nawet o wersjach językowych ja napisałem, pytając czy mają być, bo gdzieś wyczytałem że kiedyś były takie plany), to po skończeniu pracy nad nią nagle pojawiło się sporo pomysłów, które najlepiej by było wprowadzić od razu.
I tak nadkładałem czasu, aby wszystko było zrobione, bo mi zależało.

Maila od p. Oli dostałem 24 maja, odpisałem, dalej nie dostałem od niej żadnej wiadomości.
Napisałem do niej wiadomość z pytaniem o co chodzi.
To nie ja zajmuję się kontaktem z tłumaczami. Przynajmniej nie powinienem.
Prosta edycja treści strony też nie powinna należeć do mnie. A zrzucacie ją na mnie.
I nie mówcie, że to jest strasznie trudne - Miszelina nie miała z tym problemów, a nie sądzę żeby pomiędzy jej umiejętnościami a Waszymi była jakaś wielka przepaść.

Co do pytania związanego z Etiopią - ma to taki związek, że jeśli ktoś pyta po dwóch tygodniach, to można założyć że bardzo się postarał i dopieścił swoją pracę.
Tym bardziej, że Beata wcześniej już coś podobnego robiła i nie było zastrzeżeń.
I tak dla jasności - w maju mój dzień wyglądał mniej więcej tak:
Wstaję o 7, idę na 9 do pracy. Po 16 jestem w domu, gdzie odpoczywam około godziny, dalej zajmuję się dalszą pracą. Tak mi leci czas do jakieś 22, po tej godzinie odpoczywam i nie mam ochoty zajmować się czymkolwiek związanym z komputerem.
Choć kilka razy musiałem zarwać noc.
Zaznaczę jeszcze, że jak trzeba było zrobić coś dla fundacji, starałem się pomóc - bo tak naprawdę mogłem potraktować to jako przerwę w pracy.
Tak więc, wybacz, ale ja też ogłoszam że nie będę miał czasu i fajnie by było, gdyby to respektować.

A metamorfozy zostały zrobione wczoraj - bo przerwałem pracę nad inną (bardzo bardzo ważną dla mnie rzeczą) i je dokończyłem.
Nie przeczę, zrobiłem to, bo pojawiła się tu na forum dyskusja o tym. I pewnie gdyby nie ona, to zrobiłbym to dopiero za kilka dni.
Ale, do diabła, nie siedzę na tyłku czekając na jakieś zadania, ale mam bardzo napięty grafik, o czym informowałem.

Przyznam, że mam do niektórych osób żal odnośnie strony.
Nie mówiłem o tym, bo nie należę do osób, które się skarżą.
Z mojej strony koniec na ten temat. Dalej możemy porozmawiać na spotkaniu.

Leone

 
Posty: 789
Od: Wto wrz 22, 2009 14:10
Lokalizacja: Zielona Góra/Rawa Mazowiecka/Kraków

Post » Pon cze 21, 2010 23:26 Re: K-ów, ciągle na walizkach ...

Leone pisze:
I tak dla jasności - w maju mój dzień wyglądał mniej więcej tak:
Wstaję o 7, idę na 9 do pracy. Po 16 jestem w domu, gdzie odpoczywam około godziny, dalej zajmuję się dalszą pracą. Tak mi leci czas do jakieś 22, po tej godzinie odpoczywam i nie mam ochoty zajmować się czymkolwiek związanym z komputerem.

Z mojej strony koniec na ten temat. Dalej możemy porozmawiać na spotkaniu.


to ja się z miejsca zamieniam :mrgreen: . Matko z córką, jak mnie się co dzień marzy rzucenie roboty w kąt i wyłączenie kompa przed pierwszą w nocy
Leone, nic się nie martw a wręcz módl się aby taki stan trwał jak najdłużej, bo później jest już tylko gorzej, przynajmniej póki dzieci się nie wyprowadzą z domu :D

ale masz rację, resztę omówimy na spotkaniu, sprawę p. Oli też, bo pytała o rzeczy techniczne, na których ja się nie znam a w połączeniu z francuskim odpadam w przedbiegach czy sprawę Etiopii, która chyba nie chciała poklepania po pleckach, że ładnie zrobiła tylko konkretnej odpowiedzi na pytanie. O sprawie Pani Prezes nie wspominając, bo w końcu jest tu szefem i należało udzielić jej jakiejkolwiek odpowiedzi, zwłaszcza, że pisała wielokrotnie i mail'e i na stronie w miejscu przeznaczonym do wymiany informacji. Mnie by przez myśl nie przeszło, że mogę tak potraktować własnego przełożonego. To, że pracuję charytatywnie to nie zmienia to stosunków służbowych.

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon cze 21, 2010 23:52 Re: K-ów, ciągle na walizkach ...

Agnieszka, ja się zastanawiam, czy siedzenie z dziećmi nie byłoby lepsze od mojej pracy ;) mam kilka dzieciaków w rodzinie, bywało, że musiałem się nimi opiekować przez kilka dni, to pewnie nie to samo co zajmowanie się nimi codziennie, ale mimo wszystko..
A moja praca, może i fajnie brzmi, że tylko siedzę sobie przed komputerem, ale tak naprawdę jest to bardzo męczące. O tym się nie mówi, bo ludzie wybierający taką pracę to również pasjonaci, ale mimo wszystko jest to wgapianie się przez minimum 8 godzin dziennie (a często 12-16, czy też zarywanie nocy) w monitor, rozwiązywanie masy problemów natury technicznej, wymyślanie różnych rozwiązań itd. Bolące palce po dniu pracy to nic szczególnego ;)

Sprawa z Panią Olą jest już wyjaśniona, po prostu nie doszedł do niej mój mail.
A jeśli chodzi o Etiopię - też nie uważam, aby miała jakieś niecne zamiary, czy chciała chwalenia - dalej wytłumaczyłem.

Przejrzałem teraz maile, od Pani Prezes mam tylko jednego, na którego nie odpisałem. Nie odpisałem, bo jak go przeczytałem, to już byłem po rozmowie z Tobą, gdzie Ci wytłumaczyłem co i jak. Głupio założyłem, że jak Tobie coś przekażę, to trafi to też do szefowej, mój błąd.

A jeśli chodzi o informacje w panelu admina - przez dłuuuugi czas nic tam się nie pojawiało.
Gdy szefowa napisała dwa pytania, odpisałem i dalej była cisza przez długi czas.
Szczere mówiąc, zastanawiałem się, czy z tego korzystacie. Ostatnio tam nie zaglądałem, bo skoro przez długi czas nic nie było, to zacząłem wątpić że cokolwiek jeszcze tam będzie.
Teraz jak tam patrzę, widzę że jest pytanie do Ciebie i dwa do mnie, na które już odpisuję.

Leone

 
Posty: 789
Od: Wto wrz 22, 2009 14:10
Lokalizacja: Zielona Góra/Rawa Mazowiecka/Kraków

Post » Wto cze 22, 2010 7:18 Re: K-ów, ciągle na walizkach ...

Tweety pisze:
Leone pisze:
I tak dla jasności - w maju mój dzień wyglądał mniej więcej tak:
Wstaję o 7, idę na 9 do pracy. Po 16 jestem w domu, gdzie odpoczywam około godziny, dalej zajmuję się dalszą pracą. Tak mi leci czas do jakieś 22, po tej godzinie odpoczywam i nie mam ochoty zajmować się czymkolwiek związanym z komputerem.

Z mojej strony koniec na ten temat. Dalej możemy porozmawiać na spotkaniu.


to ja się z miejsca zamieniam :mrgreen: . Matko z córką, jak mnie się co dzień marzy rzucenie roboty w kąt i wyłączenie kompa przed pierwszą w nocy
Leone, nic się nie martw a wręcz módl się aby taki stan trwał jak najdłużej, bo później jest już tylko gorzej, przynajmniej póki dzieci się nie wyprowadzą z domu :D
.


potwierdzam, ze z czasem jest coraz gorzej. :( i nawet dzieci nie trzeba...
az mi szkoda Cinciana jak sobie o tym mysle...
Obrazek

kosma_shiva

 
Posty: 3109
Od: Czw lip 03, 2008 16:56
Lokalizacja: Kraków, (Sanok)

Post » Wto cze 22, 2010 7:56 Re: K-ów, ciągle na walizkach ...

Tweety pisze:proponuję spotkanie w weekend, bo będzie już wiadomo co z kociarnią a spraw jest tyle i wre ostro, że nie ma co dłużej tego odkładać.
Zresztą dostałam już też wytyczne z Ostródy, mam prikaz wdrożenia pewnych systematyzujących schematów i projektów i nie ma, że boli :wink:
Lutro, Ty już będziesz w Kraku, tak?


proszę o informację czy wszystkim pasuje weekend.
Marek, czy możemy uzyskać informację co było przyczyną odejścia Alusi? Martwię się o maluchy, w końcu Alusia była schroniskowa i zabrana z kwarantanny.
Życzę wszystkim miłego dnia i idę na bliżej nieokreśloną liczbę godzin powgapiać się w biurowy monitor :wink:

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto cze 22, 2010 7:58 Re: K-ów, ciągle na walizkach ...

Mi odpowiada, Oldze pewnie nie. Dziewczyna wyjeżdża 1 lipca do Paryża, wcześniej jedzie do domu.
A co do tego prztyczka - śmieszne ;)

Leone

 
Posty: 789
Od: Wto wrz 22, 2009 14:10
Lokalizacja: Zielona Góra/Rawa Mazowiecka/Kraków

Post » Wto cze 22, 2010 8:02 Re: K-ów, ciągle na walizkach ...

Tweety pisze:proszę o informację czy wszystkim pasuje weekend.

Sobota czy niedziela?
Ja raczej w godzinach późnopopołudniowych (po 18.00), o ile nie będzie dalszych komplikacji z Astrem.
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13549
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Wto cze 22, 2010 8:09 Re: K-ów, ciągle na walizkach ...

Tweety pisze:
Tweety pisze:proponuję spotkanie w weekend, bo będzie już wiadomo co z kociarnią a spraw jest tyle i wre ostro, że nie ma co dłużej tego odkładać.
Zresztą dostałam już też wytyczne z Ostródy, mam prikaz wdrożenia pewnych systematyzujących schematów i projektów i nie ma, że boli :wink:
Lutro, Ty już będziesz w Kraku, tak?


proszę o informację czy wszystkim pasuje weekend.
Marek, czy możemy uzyskać informację co było przyczyną odejścia Alusi? Martwię się o maluchy, w końcu Alusia była schroniskowa i zabrana z kwarantanny.
Życzę wszystkim miłego dnia i idę na bliżej nieokreśloną liczbę godzin powgapiać się w biurowy monitor :wink:



Agnieszko, a weekend to znaczy co?
Ja w sobote jade ostatni raz do radia na 9 rano. Moze spotkamy sie o 10tej? wiem wiem, nieziemska godzina i pewnie nikomu nie pasuje... :oops:
Obrazek

kosma_shiva

 
Posty: 3109
Od: Czw lip 03, 2008 16:56
Lokalizacja: Kraków, (Sanok)

Post » Wto cze 22, 2010 8:48 Re: K-ów, ciągle na walizkach ...

Ago, mnie w ten weekend nie będzie, mam szkolenie i pracę oraz trawnik do skoszenia...
W mojej galerii libiążanki, wkrótce opis.
Zaktualizowałam też maluchy.
Nie pamiętam, jak Pieczarki małe, bo mi umknęło. Pieczarko, czy mogę liczyć na pw w tej sprawie.
Tosza, potrzebne będą foty Twoich srebrnych do ogłaszania.
Chyba o niczym nie zapomniałam. A, Sol mam fur dich karmę Acanę od kitkowej, zapomniałam wziąć, jak z wiślackim rozwoziliśmy ekanubę. Pardon. A teraz tikaczu umarł, więc chwilowo nie mam jak podwieźć.
Obrazek Obrazek

lutra

 
Posty: 5183
Od: Czw kwi 05, 2007 13:02

Post » Wto cze 22, 2010 9:04 Re: K-ów, ciągle na walizkach ...

Wiecie co...
Najczęściej przyglądam się tylko i nie wtrącam do pracy Grzesia. Czy to normalnej, czy pracy nad stroną. To co robi to Jego sprawa, ja tylko zawsze wiernie kibicuję.
Chciałam zostawić ten temat na spotkanie, niestety nie jestem tak wytrzymała, jak czytam to wszystko.
Grześ nie wziął ani grosza za stworzenie całej strony. A normalnie wziąłby za takie zlecenie 2-3 tys. zł, jeśli nie więcej. Dla nas to nie są małe pieniądze. A przez to, ile przy niej siedział, aby wszystko było względnie na czas, aby szefostwo było zadowolone, popadliśmy w niemałe kłopoty finansowe. Dopiero teraz, gdy Grześ znalazł stałą pracę, może coś się ruszy i wyjdziemy na prostą, ale łatwo nie jest. I nie piszę tego po to, żeby się wyżalić, bo to raczej nie w moim stylu. Grześ powiedział, że nie chce za to żadnych pieniędzy i tego się trzymamy. Obojgu nam zależało na tej stronie.
Po prostu widziałam, jak ciężko pracował. Kiedy rano wstawałam na uczelnię, On dopiero kładł się spać, kiedy wracałam z uczelni, już był na nogach, żebyśmy mogli wiązać koniec z końcem i żeby AFN mógł być zadowolony ze strony. I mimo tego, że strona pochłaniała cały Jego czas, kiedy był telefon - rano, wieczorem, piątek, świątek czy niedziela - nie odmawialiśmy. Trzeba było podskoczyć na Chocimską - hop, trzeba było gdzieś podjechać, coś pomóc - już jesteśmy. Bez mrugnięcia okiem, bez wymówek, że nie bardzo mamy czas.
Najbardziej przykre jest to, że po powstaniu strony nie usłyszałam ogromnego "dziękujemy, dobrze się spisałeś", tylko było wyliczanie, co jeszcze jest do zrobienia. To naprawdę to nie jest miłe. A teraz nagonka na Grzesia, bo czegoś tam nie zrobił, komuś tam nie odpisał. Próbujemy wyjść z długów. Grześ od rana do późnego popołudnia siedzi w pracy, a jak wróci, ma tylko czas na obiad i dalej haruje w domu. Jasne, macie dzieci, macie pracę, też nie macie czasu. Tylko wy może jesteście do tego przyzwyczajeni, ja widząc mojego chłopaka - z podkrążonymi oczami, z bolącym kręgosłupem - na pewno nie jestem do tego przyzwyczajona, nie tak to sobie wyobrażałam. To po prostu boli.

I zanim zaraz wszyscy się na mnie rzucicie (bo przez Internet najłatwiej), proszę, weźcie pod uwagę to, ile się napracował. Że umowa była tylko na stworzenie strony, a nie na edycję. Że mógł zrobić i powiedzieć: dalej radźcie sobie sami. Że równie dobrze teraz może powiedzieć, że nie ma czasu na stronę. Że praktycznie jesteśmy na każde zawołanie i zdarzył się może raz, dwa, jak musieliśmy odmówić.

Powiedziałam wszystko, co chciałam powiedzieć. Jak Grześ już napisał - nie wiem, czy będę na spotkaniu, bo po pierwsze wyjeżdżam do pracy, a po drugie musi mi przejść rozżalenie, żeby móc to wszystko znowu przyjmować na spokojnie.

Olga

Leone

 
Posty: 789
Od: Wto wrz 22, 2009 14:10
Lokalizacja: Zielona Góra/Rawa Mazowiecka/Kraków

Post » Wto cze 22, 2010 9:14 Re: K-ów, ciągle na walizkach ...

Znalazłąm cos takiego

http://krakow.gumtree.pl/c-Sprzedam-spr ... Z212953774

Oddawane za darmo

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Wto cze 22, 2010 9:40 Re: K-ów, ciągle na walizkach ...

Leone pisze:Wiecie co...
Najczęściej przyglądam się tylko i nie wtrącam do pracy Grzesia. Czy to normalnej, czy pracy nad stroną. To co robi to Jego sprawa, ja tylko zawsze wiernie kibicuję.
Chciałam zostawić ten temat na spotkanie, niestety nie jestem tak wytrzymała, jak czytam to wszystko.
Grześ nie wziął ani grosza za stworzenie całej strony. A normalnie wziąłby za takie zlecenie 2-3 tys. zł, jeśli nie więcej. Dla nas to nie są małe pieniądze. A przez to, ile przy niej siedział, aby wszystko było względnie na czas, aby szefostwo było zadowolone, popadliśmy w niemałe kłopoty finansowe. Dopiero teraz, gdy Grześ znalazł stałą pracę, może coś się ruszy i wyjdziemy na prostą, ale łatwo nie jest. I nie piszę tego po to, żeby się wyżalić, bo to raczej nie w moim stylu. Grześ powiedział, że nie chce za to żadnych pieniędzy i tego się trzymamy. Obojgu nam zależało na tej stronie.
Po prostu widziałam, jak ciężko pracował. Kiedy rano wstawałam na uczelnię, On dopiero kładł się spać, kiedy wracałam z uczelni, już był na nogach, żebyśmy mogli wiązać koniec z końcem i żeby AFN mógł być zadowolony ze strony. I mimo tego, że strona pochłaniała cały Jego czas, kiedy był telefon - rano, wieczorem, piątek, świątek czy niedziela - nie odmawialiśmy. Trzeba było podskoczyć na Chocimską - hop, trzeba było gdzieś podjechać, coś pomóc - już jesteśmy. Bez mrugnięcia okiem, bez wymówek, że nie bardzo mamy czas.
Najbardziej przykre jest to, że po powstaniu strony nie usłyszałam ogromnego "dziękujemy, dobrze się spisałeś", tylko było wyliczanie, co jeszcze jest do zrobienia. To naprawdę to nie jest miłe. A teraz nagonka na Grzesia, bo czegoś tam nie zrobił, komuś tam nie odpisał. Próbujemy wyjść z długów. Grześ od rana do późnego popołudnia siedzi w pracy, a jak wróci, ma tylko czas na obiad i dalej haruje w domu. Jasne, macie dzieci, macie pracę, też nie macie czasu. Tylko wy może jesteście do tego przyzwyczajeni, ja widząc mojego chłopaka - z podkrążonymi oczami, z bolącym kręgosłupem - na pewno nie jestem do tego przyzwyczajona, nie tak to sobie wyobrażałam. To po prostu boli.

I zanim zaraz wszyscy się na mnie rzucicie (bo przez Internet najłatwiej), proszę, weźcie pod uwagę to, ile się napracował. Że umowa była tylko na stworzenie strony, a nie na edycję. Że mógł zrobić i powiedzieć: dalej radźcie sobie sami. Że równie dobrze teraz może powiedzieć, że nie ma czasu na stronę. Że praktycznie jesteśmy na każde zawołanie i zdarzył się może raz, dwa, jak musieliśmy odmówić.

Powiedziałam wszystko, co chciałam powiedzieć. Jak Grześ już napisał - nie wiem, czy będę na spotkaniu, bo po pierwsze wyjeżdżam do pracy, a po drugie musi mi przejść rozżalenie, żeby móc to wszystko znowu przyjmować na spokojnie.

Olga

Miałam nic nie pisać, ale....
Grześ odwalił kawał dobrej roboty :) Dzięki niemu ta strona hula i chwała mu za to. Świadczy o tym choćby fakt, że zwiększyła się ilość odwiedzin na stronie.

Muszę przyznać, że na moje maile zawsze odpowiadał szybko, wyjaśniał wątpliwości, których - jako neptek komputerowy - zwłaszcza na początku miałam multum. Wiem, że nie jest odpowiedzialny za edycję, tylko za kształt i przygotowanie. Ale ja jako osoba tylko tłumacząca, a nie admin (nie chcę takich uprawnień!!!!) nie zawsze wiem, jakie pytania do kogo kierować. Więc zasypywałam tym gradem pytań jego :oops:. Mam jeszcze kilka odnośnie strony, ale postawię je na spotkaniu.

Też zauważyłam, że ktoś grzebał na stronie i to nieumiejętnie - na początku znikało po kilku dniach np. to, co już było raz przetłumaczone, a ani Grześ, ani ja tego nie ruszaliśmy (dotyczy działu adopcji) i musiałam tłumaczenie wklejać po raz drugi. Trudno, to były początki.

Olga, Grześ, nie obrażajcie się, proszę. Nie licytujmy się też, kto ma więcej obowiązków, kto się bardziej angażuje w sprawy fundacji, kto pracuje dłużej, bo to nie ma sensu. Cały czas powtarzam, że każdy z nas robi tyle, ile może. Czasem może więcej, a czasem mniej, tak się układa życie. To trzeba zrozumieć. I wcale nie chodzi o to, żeby się "zajechać na śmierć", każdy ma prawo zrobić sobie przerwę i nie musi się tłumaczyć, dlaczego. Wystarczy dać znać, że np. przez najbliższe 2-3 tygodnie jestem dostępny tylko, jak będzie koniec świata :wink:

Ale z drugiej strony za dobrą robotę należy się słowo "dziekuję" :mrgreen:
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13549
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Wto cze 22, 2010 9:47 Re: K-ów, ciągle na walizkach ...

miszelino, nie obrażamy się, absolutnie. Przynajmniej ja nie mam w zwyczaju zbierać zabawek i iść do domu, jak coś mi się nie podoba ;) Po prostu musiałam napisać, co leżało mi na sercu.

Leone

 
Posty: 789
Od: Wto wrz 22, 2009 14:10
Lokalizacja: Zielona Góra/Rawa Mazowiecka/Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 88 gości