Ech...dziewczyny,nie jest dobrze
Mam straszny problem z moją kochaną Plameczką,bidulka ma kłopoty z wypróżnianiem.Od samego początku,jak tylko ją przygarnęłam,widać było,że coś jest nie tak,jakby nie do końca panowała nad tym.Napinała się w kuwecie,schodziła z niej nic nie robiąc a po chwili gubiła kupę w pokoju.Tak zdarzało się bardzo często,ale ponieważ załatwiała się regularnie a kupy były zwarte i,to można było przymknąć na to oko.Moja pani weterynarz podejrzewała,że może mieć to związek z brakiem ogona i być może porażeniem zwieraczy(zakładając,że uległa wypadkowi)Niestety od jakiego miesiąca,może ciut dłużej zauważyłam,że Plamka ma coraz większe problemy.Nim udało jej się zrobić kupę,to miewała zwykle kilka podejść.Na ok.dwa tyg.przed świętami było tak źle,że poprosiłam o pomoc weterynarz,poradziła podawać plameczce syrop "LACTULOZA",podawałam,podawałam i nic.W wigilię musiałam lecieć do weterynarza,bo plamka zaczęła bardzo źle wyglądać,nie zrobiła kupy od tygodnia i widać było,że coś jest nie tak.Pan doktor wyczuł BARDZO duży(wielkości śliwki węgierki)kamień kałowy.Dostała antybiotyk aby zapobiec stanom zapalnym jelita i zrobił lewatywę,ponieważ na szczęście kamień był dość blisko.Powiedział,że powinna sama sobie z tym poradzić.I tak się faktycznie stało,pierwszego dnia świąt,po powrocie od teściów zobaczyłam to monstrum i nie mogłam uwierzyć,że "to" z niej wyszło

.Między czasie zmieniłam lek podawany Plamce,na mocniejszy,na zaparcia,również pobudzający pracę jelit-"BISACODYL".Zapewniono mnie,że już będzie ok.tym czasem plamka znowu nie robiła kupy.Poszłam we wtorek po świętach do weterynarza,miała zrobioną lewatywę i nic.Poczekałam jeszcze dwa dni i znowu lewatywa,tym razem się udało,zrobiła kolejny kamień w sylwestra-ale znowu to były tylko jednorazowo.Od sylwestra nic nie zrobiła.Gdy wczoraj wróciłam z pracy zastałam mieszkanie w dramatycznym stanie:przynajmniej dwa ślady po wymiotach,ze trzy plamy moczu na podłodze a Plamka nawet mnie nie przywitała-co w jej wypadku jest dość szokujące,normalnie nie zdążyłabym zdjąć kurtki a już miałabym ją na kolanach.Nie wiele myśląc znowu poleciałam z nią do lekarza.Wymacał brzuszek i powiedział,że nie wie dlaczego są teraz problemy,bo bardzo dużych złogów nie wyczuwa.tzn. coś tam jeszcze jest,ale jest to znacznie mniejsze i zdecydowanie bardziej plastyczne od pierwszego kamienia.Powiedział jeszcze coś co mną tąpnęło,że jeśli to nie zadziała,to może to oznaczać,że Plamka ma problem z perystaltyką jelit,być może porażonych w skutek urazu i nic z tym nie da rady zrobić

Póki co znowu miała lewatywę,i znowu zmieniliśmy lek,tym razem na "GASPRID",mam go podawać codziennie,jakąś końską dawkę.Zobaczymy,na razie mamy za sobą tylko jedną dawkę i póki co nic

Jestem na jutro umówiona na pobranie krwi,zobaczymy czy nic się nie zmieniło od ostatniego badania.Jestem wstrząśnięta,Plamka wygląda strasznie,jest osowiała,bardzo mało pije,zdecydowanie mniej je.Ma bardzo brudną sierść,taką jakby tłustą i nastroszoną no i brzydko pachnie okolica ogona,czuć to nawet jak trzymam ją na kolanach.
Słuchajcie,jestem PRZERAŻONA!Czy to możliwe aby to był jej koniec?Jest u mnie dopiero kilka miesięcy,kocham ją bezgranicznie,to najwspanialszy kot po słońcem!Nie wyobrażam sobie życia bez mojej kruszynki
