kotki rano nie wyszły, a w nocy wyszły, owszem, nawet biegały sobie po sporym terenie, ale kaltkę omijały. Nie wiem już jak jest z ich wzrokiem - na pewno są płochliwe, a ja podchodziłam do nich wczesniej na odległość 4 metrów i nie widziały mnie. Ale po terenie biegają

Moze dlatego, ze go znają? a moze jednak widzą? nie wiem
Jest duży problem z oklicznymi karmicielkami-rozmnazaczkami, wezwałam policję, bo babsko wydarło się ze to jej teren, ze tylko ona ma prawo łapać tam koty, i ze były 2 kotne kotki, ktore mialy urodzić - co z nimi zrobiłam, pewnie sama wysterylizowałam.. itp. Chciała rozwalic nastawione klatki
Wokół mnóstwo kotów, większość buro-białych, nie wysterylizowanych. jeden pan złapał podobo parę i wysterylizował, ale postarał się, zeby nie nacięto im uszu

ręce opadają. Na Karmelickiej 10 jest kotka, moze już w ciązy, sa tez maluchy....
Karmicielki są conajmniej 4, z czego 2 to zwykłe rozmnażaczki, nie ma szanas na współpracę z nimi. Chyba się cieszą, kiedy te kotki rodzą

nawet, jak ślepaczkom zabiorę jedzenie, to polecą do smietnika albo na teren przedszkola. gdzie są wystawione miski... nie wiem jak je złapać.
Klatki są, jest OKI, ktora je moze pomóc nastawic i potem odebrać koty i zawieżć do lecznicy, ale trzeba kogoś, kto by tam stał. I w miarę ładnej pogody -w deszczu nie ma sensu, nie wyjdą. A w nd lało, dziś też. Ja nie wiem czy dam radę w tym tygodniu - w sb w nocy zachorowała mi kotka, w nd byłam u weta, dziś też, jutro też - nie je, chudnie, wymitouje, mam ją obserwować, jutro będę wyniki badania krwi. Po prostu nie wiem co będzie się działo u mnie w domu....
Kotki i tak trzeba wyłapać - jesli się okaże ze będa dzikie, po sterylce trzeba je będzie wypuścić - dobrze sobie radzą, mają dużo jedzenia, nie jest to najgorsze miejsce. Ja do tej pory byłam przekonana, ze one nie ruszaja sie z piwnicy, ale w nocy biegają na całego... Biegał tez z nimi pers z wygolonym tułowiem
