Rozpoczelismy trening z pileczkami

Ingar wylonil sie ze schowka i w ktoryms momencie slyszymy pomiaukiwanie i jakies dziwne odglosy...
Ingar szukal zabawek i kombinowal cos z domkiem drapakiem
No wiec ruszylam po piorka i pileczki. Piorka obserwowal, ale jeszcze nie podszedl...
No ale pileczki... Pacnal lapa i mu uciekla... "a ha... tak to dziala..." Nie mozna tego jeszcze nazwac kocimi wybrykami, ale postepy sa znaczne

Wynieslismy dzisiaj ze schowka pare rzeczy, zeby dostac sie do kociego legowiska i zaczelismy je intensywnie glaskac. Tula jest niezle zaborcza! Weszla Ingarowi na glowe, zeby ja glaskac, a nie Ingara, Ingar sie wycofal w kat, wiec poglaskalam troche Tule, a potem siegnelam do niego. I mnie uzarla! Bez zabkow, ale mocno dosyc

Potem mnie oczywiscie wylizala, ale zrozumialam, ze glaskac mam ja, a nie Ingara!
Oba mruczaly nieziemsko
Nie moge w Ingara wpakowac Immunodolu. Tula sie na Immunodol rzuca, jak dziecko na czekolade, a Ingar tego nie ruszy. W zwiazku z tym obawiam sie, ze jesli Immunodol znika z miski, to Tula maczala w tym lapy

Poniewaz znow wmieszalam im troche witamin w sniadanie, jedzonko nie zostalo nawet lizniete

Caly dzien glodowaly! Eh... poniewaz biedaki nie pojda do misek jesli my nie pojdziemy spac, przynioslam im miseczki ze swiezym jedzonkiem do schowka i podstawilam kazdemu pod nos. Zaczela sie walka o miske!! Ingarowi schowalam Immunodol w jego porcji, wiec objadl tylko troche dookola, a potem wypchnal Tule z jej miseczki!!! No dobra, to wyciagnelam tabletke i dalam Tuli jego miseczke. Skonczylo sie na tym, ze Tula najpierw obrobila pol swojej miski, a potem prawie cala miske Ingara. Ingar zrezygnowal i wiecej jesc nie chcial.
Trzy swiaty z tymi dwoma kotami
