Oj dziewczyny, dziewczyny

Bez przesady, no nic znowu aż tak strasznego się nie dzieje! Ale dziękuję, że jesteście, wiem, że mogę na Was liczyć! Na razie to TŻ ma po prostu kilkanaście placków... I jest wściekły, ale to mu się dość często zdarza więc nie panikuję... Raczej się nie będzie mnie pozbywał póki co

No ale jakby... przygarniecie mnie gdy mnie z chałupy wyrzuci razem z kotami?
Co do grzyba to leczymy. I koty i siebie. Ten grzyb u mutancika jest dość dziwny. Mały ma mało futra na uszach, ale uszka są brązowe to i nie widać tego specjalnie... Tylko pod lampą Wooda świecą pięknie. Poza tym żadnych zmian, strupów, łysinek na skórze - nic z tych rzeczy... Jego brat (już w nowym domu) miał tylko jedną zmianę ale też smarowana szybko zeszła. Poza tym te uszy takie chropowate i tyle. Moja Penelopa coś niby złapała ale też po kilku dniach smarowania porozdrapywane rany zamieniły się w uboższe futerko na uchu i w zasadzie tyle. Naprawdę - jakiś dziwny ten grzyb w porównaniu z tamtym, z którym walczyliśmy kilka miesięcy po przybyciu do nas Entera i Penelopy. Koty miały łysiny wszędzie, paskudne, co chwila nowe, szczególnie z Entera nie mogliśmy tego wyplenić... A więc mamy pewne doświadczenia z grzybami, no tyle że nie z własnymi, bo wtedy sami nic nie złapaliśmy.
A teraz jest odwrotnie. U kota grzyb niby jest, ale tak jakby go nie było, a do TŻ strach się przytulić

Nie wiem kie licho... No ale leczy się, może jakoś zwalczy paskudztwo. Jutro ma się orientować w kwestii dermatologa w klinice, z którą umowę ma podpisaną jego firma. Jak się okaże że dermatolog mu nie przysługuje to go wyślę do Pani Cetnarowicz

Z innych nowości to dzwonił wczoraj Pan z ogłoszenia, jeszcze tego dotyczącego Makarego! Toż to już ze 2 mce chyba! Szuka małego czarnego kota... No więc powiedziałam, że już nieaktualne, że teraz mam tylko kichającego biedaka i brzydala mutancika... Myślałam, że się odczepi, a ten się kurka zainteresował! I już już miałam powiedzieć, że mały nie jest do oddania, no ale TŻ mnie wzrokiem zmierzył ... I (chlip chlip) ten pan ma jutro zadzwonić... Aaaa.... Chcą mi zabrać mutancika! Ja nie oddam... Kasiu, wiem, że miałam się nie zakochiwać... Ale u licha trzeba mi było jakiegoś innego kota dać!

W Mutanciku się nie da nie zakochać! I basta.
Nie wiem co będzie dalej. Zobaczymy

Postaram się pisać częściej i bywać częściej w Waszych wątkach, obiecuję! Zobaczymy, może mi się uda jakoś... No po prostu dużo pracuję teraz, tak jak do tej pory na uczelni ale i w nowym miejscu jednocześnie... I jeszcze studiuję w Kielcach dodatkowo zaocznie... Koszmar czasowy i urwanie głowy u mnie. Stąd tak rzadko piszę... I Dellfin ma rację - nie lubię opisywać, że coś jest nie tak... Dopóki sobie radzę to staram się nie marudzić, ale skoro chcecie to będę

I tym akcentem kończę na dziś, moc pozdrowień przesyłając Wam!