Krówka,roboczo zwana Krasulą,odżyła po antybiotyku.Wczoraj i dziś zastrzyk,jutro będę podawać sama,w poniedziałek kolejna wizyta(może wtedy będzie odrobaczanie,teraz mogła by tego nie przeżyć).Dziś miała USG brzucha.Czuje sie dużo lepiej,zaczęła pochłaniać jedzenie,więc jesteśmy dobrej myśli.Oczy powoli idą ku lepszemu.Siusia do kuwety

.Czekamy na kupę,mimo 2 dawek parafiny nic nie ruszyło:(.Będziemy lać ten olej do pyska aż zmądrzeje....i się wykupka.Nadal gorączkuje,ale mniej.Ma ewidentnie więcej siły(tzn nie na tyle,żeby się bawić,ale na tyle,by się sama umyć).U wetki była baaaaaaaaardzo grzeczniutka.Dziś zaczęła u mnie na kolanach mruczeć-wygląda na to,że wcześniej po prostu nie miała na to siły.......Niestety jej leczenie zjadło już stówkę,no ale trudno się mówi,płaci się dalej.
Nafta została wczoraj zaczszepiona.