Jest taki kot w łódzkim schronisku...
Trafił do schronu niedawno. Wcześniej był dokarmiany na podwórku, ale to musiał być domowy kot.
Piękny był i piękny będzie - rudy z genami syberyjczyka (?). W schronisku został wykastrowany, usunięto też kamień nazębny.
Kołtun na kołtunie, część wycięto. Trzeba go ogolić do gołej skóry, ale to gdy będzie miał trafić do domu (w schronie taki półysy kot błyskawicznie się rozłoży). Duży i łagodny, daje się głaskać, do innych kotów stosunek ma raczej obojętny.
W jego oczach przerażenie, kuweta stała się tymczasowym schronieniem, to miejsce wybitnie mu nie służy. Taki kot musi, po prostu musi jak najszybciej stamtąd wyjść - jutro, pojutrze. Inaczej zmarnuje się.
Numer 29.
Królewski kot.
Na imię ma Aslan.


