Tak , z Myszunia jest lepiej ale cały czas bierze mnóstwo leków ratujacych zycie , nadal często sika bo dostaje leki na odwodnienie , ona dosłownie w ciągu kilku godzin tak spuchła jakby przytyla ze 2 kg , okazało sie ze te jej zataczania i ta dziwna otyłosć to niewydolność krążeniowa realnie zagrażajaca zyciu , 3 doby czuwałam przy niej , po kilkanaście razy na dobe znosiłam ja na dwór z 2 pietra , bo w kazdej chwili mogło dojść do obrzeku płuc a wtedy by juz nic sie nie dało zrobić ...
A Tarunia nadal piszczy przy podawaniu leków i w poniedzałek jade z psami i kotami do weta .
Sissi ma jakieś dziwne zgrubienie na wysokosci nerek , mam nadzieje że to nic powaznego ale w poniedziałek jade z nią do weta i znów zaczyna kichac z krwia i ropą

:(:( ( mam nadziej że uda mi sie załatrwic transport )
A Zuzu dzis w nocy nie umiał sie wysikac , jak posprzatałam u niego wczoraj po 12 to do nocy było czysto i zaczoł pomiałkiwać , dostał lek rozkórczowy i zrobił siku ale go i tak go wezme w poniedziałek do weta .
Czuwanie przy Myszcze o mały wlos nie skończyło sie dramatycznie poniewaz straciłam przytomność gdy otwierałam okno aby sobie zdjąć ręcznik i nagle upadłam i nie domknełam okna

Jak sie ocuciłam to okno juz sie zdązyło zaczasnąć a za oknem na parapecie przerażona Prima a na daszku nad sklepem przerazony Marley i gdyby nie było sasiadki na 1 szmym pietrze to nie wiem jak bym go zdjeła z tego daszku , inne koty sa i na szczęscie nie uciekły . Jestem juz tak zmęczona że nie daje rady , dobrze że choc przedwczoraj benita92 wyprowadziła mi wieczorem Pedra i Czorta i zaniosła w 2 miejsca kotom bezdomnym jeść a karmie w 4 miejscach , dobrze tez ze wczoraj Gosia z mama przyszły mi popilnowac Myszunie jak ja byłam u ludzi ich psy wyprowadzać a dzis dziekuje że na poludniowym spcerze nie musiałam schodzic osobno z Tarunią , Miszunia a na drugi spacer z Pedro i Fibi bo Korciaczki ze mna poszły ale za chwile znów musze iść z nimi na 2 raty a z Czortem to juz chyba nie wyjde bo nie mam sił a nikt chyba dziś do niego nie przyjdzie , 2 godz. temu Czort zaatakował Marleya i jest nerwowy a ja trace siły w takie upały , od godz 12 do 20 mam pełne słońce i w mieszkanu jest bardzo wysoka temperatura i nikt nie umie u mnie u mnie w mieszkaniu wytrzmać mimo rolet i małego wentylatora ktory chodzi non stop ... a tu trzeba ciągle sprzątać i sprzątać bo Tarunia nie trzyma moczu , Tygrys leje gdzie chce i ciodzinnie jest od jednej do nawet 3 pralek automatycznych , Myszunia tez często zrobi teraz siku w domu a o gotowaniu miesa zwierzatom to juz nawet nie mysle ...
Marze tylko o niższych temperaturach bo sie wykończe ... i o pomocy ludzi dobrej woli aby pomogli przy opiece nad zwierzetami ...
Dziekuje wszystkim ktorzy pomagaja moim zwierzaczkom

:):)