Milenka jest prześliczną krówką, taką dużą krówką
Gdy przyjechała do mnie ze swoimi maleńkimi kociętami (to było chyba w XI.2008, a urodziła sie wczesna wiosna 2008) była bliska śmierci głodowej, zresztą kocięta również, bo matka nie miała mleka. Duża kota ważyła wówczas 2 kg
Odpasałam ją systematycznie, nie żałując i nie wydzielając jedzenia. Teraz waży prawie 5 kg
Wiem, przesadziłam, ale tak chętnie i tak ładnie jadła. Jadła tak, jakby nigdy wcześniej nie była karmiona. Patrzenie na to sprawiało mi prawdziwą przyjemność.
Gdy wreszcie się napasła, a trwało to całe miesiące, sama zdecydowała zostać wegetarianką. To jedyny kot spośród wszystkich, które przewinęły się przez mój dom, który nie chce jeść mięsa, pod żadna postacią
Kotka jest zdrowa jak byk, jest cudownie spokojna, pokojowo współistnieje z kotami, jest przemiła dla ludzi.
Jedynie nie przepada za kociętami. Nigdy żadnego nie umyła, nie bawi się z nimi, a nawet wręcz prycha, gdy próbują się zbliżyć, po czym obojętnie przechodzi dalej.
Podczas ostatnich miesięcy na działce zaopiekowała sie jednak Luną. Tak pięknie pokazywała jej otoczenie, oprowadzała ją. Widok niewidomej Luny podążającej pół długości ciała za Milenką i przyklejonej niemal do niej, był wzruszający.

Przez pewien czas Milenka trzymała isę blisko Luny. Po tych seansach Luna bez najmniejszego problemu poruszała się po terenie
Milenka dziś tak się prezentuje

