Niewidoma Dominika.

Jeszcze z serii Dosieńka w pościeli:

Te łapeńki cudne:

A tu widok z mojego okna w pochmurne popołudnie. Wiatraki jak duchy :wink:

zdjęcia jeszcze byle jakie - ale się nauczę!

Konkurs z nagrodą:

A to co to?

Futerko z brzusia Domisi :1luvu:

można wymiziać :1luvu:

kotka doroty pisze:Futerko z brzusia Domisi można wymiziać

Nie

Ale brzusio Domisi faktycznie nic tylko miziać :1luvu:

Nie masz nagrody

jaaana pisze:Konkurs z nagrodą:

A to co to?

Szyjka Domisi ?

Nie

To kawałek kumpla Domisi :lol:

O, tego kumpla

kotika pisze:
jaaana pisze:Konkurs z nagrodą:

A to co to?

Szyjka Domisi ?

Racja, przecież tam rudy kolor aż bije w oczy. :oops:

To nic że,nie wygrałam :lol:

W nagrodę za nie wygranie ja bardzo proszę o wymizianie brzusia Domisi i tego rudego kumpla Domisi.Wymiziaj tak mocno ,mocno :1luvu:

I wycałuj pysie tak soczyście,poczęstuj smakołykami mniamnuśnymi :1luvu:

kotka doroty pisze:To nic że,nie wygrałam W nagrodę za nie wygranie ja bardzo proszę o wymizianie brzusia Domisi i tego rudego kumpla Domisi.Wymiziaj tak mocno ,mocno I wycałuj pysie tak soczyście,poczęstuj smakołykami mniamnuśnymi

Się zrobi

I bezwzględnie to samo Miałce uczynić proszę :1luvu:

Miałeczke wymiziam jak się obudzi

Bo teraz kocina śpi snem sprawiedliwego :mrgreen:

Dosia też dziś zaspana. Zapomniała o porannym skakaniu po ścianach. A zwykle rano i wieczorem trenuje na ścieżce zdrowia :lol:

Biegiem z pokoju przez przedpokój do kuchni, w kuchni skok na futrynę i z powrotem do pokoju, na krzesło, biurko, parapet i znów do kuchni, po drodze skok na ścianę i tak kilkanaście razy :roll:

Wybrałam się wczoraj na dłuuugi spacer do weta po receptę.
Gdy człowiek mieszka w 13-tysięcznym miasteczku to wydaje się, że wszędzie powinno być blisko.
Nieprawda. Do weta idę 40 minut :roll:

Po drodze jeszcze trzeba było pofocić co nieco i nie było mnie w domu prawie 3 godziny.

Gdy wróciłam, koty szalały z radości. Nie mogłam drzwi za sobą zamknąć, tak się na mnie rzuciły :lol:

Jak szybko się przyzwyczaiły, że nie wychodzę na dłużej. Przecież jeszcze w grudniu jeździłam do roboty.

Gdy pracowałam, moją ranną nieobecność przyjmowały spokojnie, ale nie mogłam wyjść na dłużej po południu.

Jeżeli kiedykolwiek tak się zdarzy, że będę miała jeszcze jedną koteczkę, nazwę ją Magnolia, zdrobniale Megi (takie spolszczone :wink:

).

No i fajnie.
Zostałam sama do karmienia podwórkowców.

Byłyśmy trzy, dwóm się znudziło :evil:

Dominika dziś się nie nudzi. Dominika szaleje z radości. Cały dzień otwarty jest balkon

A na balkonie słychać ptaszki, przylatują muchy, które można złapać, w skrzynkach rośnie jakieś zielsko (niejadalne, ale łapki wsadzić można). Cudnie jest!
Domisia posiedzi troszkę na balkonie, przybiega do mnie na chwilę, powie : "mru, mru" i biegnie z powrotem na balkon.

Niewidoma Dominika.

Kto przegląda forum