Gryzę nadal, moze nawet bardziej.
Antenka i Ciciek nadal szukają.
Antenka domu raaczej bezkotnego, lub mało zakoconego, lub takiego, co zniesie pierwsze kilka dni syków bez paniki

, może być zapsiony.
A gryzę, bo dodzwoniłam się w koncu do ludzi z Urzędniczej - z cudzego telefonu, z moich numerów nie odbierają
Kotki niewysterylizowane, bo nie mają kiedy, potrzebny facet, transport, nie wiem jeszcze co

. Lokaj, kamerdynet, stangret i kareta. I kilku łowczych chyba. Na trzy czy cztery kotki w piwnicy.
Wysłuchałam kolejnych pretensji o dwa kociaki, które panie wzięły do siebie na samym początku, a ja biorąc 9 (tylko) tych dwóch już nie chciałam.
Teraz doszły pretensje o brak darmowych sterylek - jak brałam kociaki, deklarowali sfinansowanie tych zabiegów.
Solennie obiecałam im i sobie, że to były moje ostatnie rozmowy z nimi. I mam zamiar dotrzymać.
Czuję się koncertowo wystrychnięta na dudka.
Zresztą nie pierwszy raz.
I chyba już naprawdę - jeśli mam wziąć kociaki, to tylko i wyłącznie razem z kotką. Bo inaczej za chwilę będzie trzeba zgarniać kolejne.