Dziadunio nadal jest z nami i cieszymy się każdym dniem

.
Je coraz słabiej , bardzo wychudł. Dostaje surową pierś z indyka z małą ilością jakiegoś sosiku dla zapachu. Dwa razy dziennie po pół tabletki Metizolu co jest nie lada sztuką aby mu to przemycić . Właśnie zrobiłam mu zastrzyk z Melovemu i wyraźnie się ożywił , podłubał troszkę kolacji. Uwielbia czesanie grzbietu szczotką z miękkiego naturalnego włosia , myślę że odczuwa to jak masaż. Z prawej strony pysia wypadły my wszystkie siwe wąsy , za to po lewej ma ich cały pęk . Niestety zmiana nowotworowa po tej stronie też znacznie urosła . Widać to na zdjęciach (i ostatni siwy wibrys po prawej gdy jeszcze był).
Leczymy paliatywnie czyli uśmierzamy ból , cierpliwie znosimy humorki , tulimy i kochamy ile tylko się da

.
To wszystko co można w jego stanie zrobić .


