Moja Greta też jest malutka (chyba mniejsza od Lulki), tyle że nie z leków, a ludzkiej nienawiści do kotów i znieczulicy (nikt nie dał ani grama jedzenia, była totalnie zagłodzona, z muszycą i na dodatek leżała na krawężniku, podczas gdy pobożni katolicy, którzy nic poza czubkiem swego nosa nie widzą, szli do kościoła

) A co do kliniki - ja jeżdżę do Gliwic na Wójtową Wieś - lekarze z powołania, od razu wiedzą, co komu jest, nie patrzą na ilość kasy w portfelu, pomagają zwierzakom ze schronisk i fundacji. Po wielu doświadczeniach z wetami (podanie leku, który powoduje uszkodzenie nerek u kotów, zamiast diagnozy zapalenie płuc tasiemce w tchawicy itp.), wolę nie ryzykować. Tam naprawdę jest podejście do zwierząt.
Stasiu też źle znosi narkozę

Po kastracji dochodził do siebie ponad dobę, miał zaburzenia tętna, obn. ciśnienie krwi. Na dodatek niecały miesiąc temu był cewnikowany, bo się zatkał, i też długo dochodził, ale na szczęście już jest ok.(dzięki ww. wetom)
Najważniejsze, że Lula ma diagnozę
