Dziś z Moniką zgarnęliśmy Ślepaczka z małego cmentarza. Od co najmniej pięciu dni chodził z glutem w nosie. W wydzielinie obecna była też krew. Oprócz tego Ślepaczek nie stawał na przednią prawą łapkę, ten uraz musi się za nim ciągnąć dość długo. Trafił do lecznicy na Żytniej. Mam nadzieję, że się tam nim zajmą. Jeśli ktoś może go czasem odwiedzić i zapytać lekarzy o zdrowie, to będę wdzięczny, bo nie mam za bardzo czasu ze względu na pracę (jest zarejestrowany na nazwisko pani Wiesi lub moje, mogę podać na PW). Myślę, że warto o niego pytać, może wówczas nie będzie traktowany w lecznicy jak anonimowy bezdomniak.
Byliśmy na cmentarzu bez pani Wiesi i baliśmy się, że do nas nie wyjdzie, ale Ślepaczek czekał na ławeczce obok tui. Były też dwie kicie, Basia i jej koleżanka. Obie dostały od Moniki puszkę feliksa i jeszcze dwie saszetki Sheby oraz cały pojemnik suchego.
Ślepaczek w kontenerze:

<<< Kliknij, aby powiększyć
Panie Wiesia mówiła, że dawno nie widziała też Rysia, tego który uciekł mi spod podbieraka

W ogóle to mam ostatnio dużo pracy i nie mogę zbyt często pomóc, gdy trzeba złapać jakiegoś kota, jeśli więc ktoś mógłby pomóc przy złapaniu np. Rysia czy innych kotów (są talony na sterylizację, więc można by połapać kocury)...