» Pon lis 22, 2010 23:19
Re: Piękny czarny Promyk...krwotok...trutka-prosimy o kciuki :(
teraz mogę już napisac (zjadlam "sniadanie") jak było potem jak po tel wetki pojechałam pożegnać Promysia.
wetka zadzwoniła że Promyś się wybudził,że krwawi, że ma duszności, że temp wzrosła i nie widzi już szans-więc żebym sie zgodziła na zastrzyk.
poprosilam ze chcę przy tym być aby nie był sam i pojechałam.jechałam góra 15-cie min.Jak dojechałam i poszłam do Promysia to na pocz byłam przerażona widząc jak się męczy,chce wydostać z klatki,, jak ledwo oddycha . Zaczęlam go tulić do dłoni i wtedy jakby sie trochę uspokoił,przytulił do mojej ręki przez kratę i leżał spokojnie choć bardzo ciężko oddychał i wtedy przestał krwawić z pysia.
I dlatego,jak pisałam, uzgodniłam z wetką że gdyby znowu zaczął szaleć to damy mu jeszcze kolejny raz znieczulenie z uśpieniem(ona mówi na to premedykacja),chociaż to też jest zagrożeniem ale to mogło dać mu czas na walkę,dlatego o to poprosiłam.Czułam że potrzeba mu jeszcze trochę czasu,że może jeszcze nie wszystko stracone bo przy mnie przestał krwawić i się uspokoił.
wtedy wetka powiedziała że kolejna transfuzja może go dobić.
Pojechałam więc do domu zabrać Erniego na zastrzyk do moich wetow.
Po tym zastrzyku pomyślałam że pojadę do Promysia po drodze do domu i zapytam dlaczego podanie kolejnej krwi nie ma sensu.
Na moją
głupią logikę wydawało mi się że skoro Promyś przestał krwawić to jest jakiś postęp bo coś się w nim goi a oddycha ciężko bo nie ma krwi i nie ma co go dotleniać.
Zapytałam więc wet czy,skoro już nie krwawi to czy to nie jest pewien postęp i czy tej krwi jednak nie powinniśmy mu podać.
Powiedziała że trzeba najpierw zrobić morfo.
Morfo wykazala że krzepliwość wzrosla ale że wciąż nie ma co krzepnąć bo calą krew jakĄ Promyś dostał w nocy to udało mu się wykrwawić w dzień.
Wzrosły tylko płytki krwi,spadł hematokryt i spadły krwinki czerwone.
Wydawało mi się wiec że jeśli Promyś dostanie świeżej gotowej krwi to może jakoś sie podniesie bo krzepliwośc ma lepszą tylko nie produkuje krwi więc nie ma mu co krzepnąć.
Wet się ze mną zgodziła,choć po raz kolejny poddała w watpliwość sens wydawania na "nie swojego kota" kolejnych 300zł.Powiedziałam jej że może te 300zł jest jego szansą na zycie i nie wybaczylabym sobie gdyby nie przeżył przez brak tych głupich 300zł,jesli jest jakaś szansa.
Powiedziała że to jest dla niego szansa,już ostatnia ale jest.
dlatego nie zastanawiałam się ani minuty -po 40tu min byłam z krwią.
więcej już nic nie można dla Promysia zrobić -dostał wszystko co mógł-teraz jak już nie krwawi i ma nową krew która krzepnie to może jest szansa że sie podniesie.
wtedy będzie mozna myśleć o dalszym leczeniu.
Co do pytań.
Osocze dostał rano,kons hematologiczna była ok południa(hematolog przyjechał z panem od endoskopii)kons.chirurgiczna była 2 godz póżniej czyli ok15-tej.
wszystkie leki,te o których pisałyście smsem dostaje od pierwszej chwili-oni już wczoraj obstawiali trutkę.
Wit.K dostaje też od wczoraj,jak zajechałam z Ernim to miał akurat kolejną(chyba 6-tą dawkę)
co by nie mówić uważam że klinika opiekuje się nim profesjonalnie.wszystkie sugestie od Was przekazalam i w większości słyszałam że robią/podają to od wczoraj.co do Epo usłyszałam że to nie ten etap-na epo trzeba czasu a tu idzie walka o życie i działania epo możemy nie doczekać.
Ostatnio edytowano Pon lis 22, 2010 23:43 przez
smarti, łącznie edytowano 3 razy