Hospicjum 'J&j'[6]. <ZAMYKAMY>

Otak w ramach zbierania się zrobił dziś bardzo ładną kupę. :mrgreen:

Gratulujemy i cieszymy się wraz z jego jelitami. :mrgreen:

Bogusz, po raz pierwszy od połowy lutego umył się porządnie. Teraz też doczyszcza wreszcie futerko sklejone resztkami żelu po USG.

Mam kolejnego FIV-ka alergika. :roll:

Twilight ma wylizany bok i lekką biegunkę. Nie podam mu sterydu. :evil:

Na razie leczymy objawowo.

Twilight ma alergię? a na co...?

Chciałam się przywitać :mrgreen:

villemo5 pisze:Chciałam się przywitać

Doleciałaś?

Cameo pisze:Twilight ma alergię? a na co...?

Twilight miał nawracające zmiany skórne już w Boguszycach. Padło podejrzenie na grzyba, ale żaden inny boguszek nie miał grzyba, za to kilka kotów, które były u mnie z Boguszyc, miało tzw. prosówkowe zapalenie skóry. Kiedy Twilight dojechał z ostatnimi kotami, przez chwilę była znaczna poprawa - teraz jest nawrót.
Na co - dokładnie nie wiadomo.

Z wieści dodatkowych - Gajina zyskała ostatnio na upierdliwości. :roll:

Nie mogę pisać w spokoju, z każdej możliwej strony zagląda do mnie szczuplutki ryjek i łypie na mnie jednym, półślepym oczkiem. Gada cichutko i zaczepia pazurzastą łapką. Powinnam mieć jeszcze jedną parę rąk, albo kompa jak Hawking - sterowanego myślą. :lol:

Doleciałam.
Od dziś pełnię role housewife i dostaje pierdolca z nudów. :roll:

villemo5 pisze:Doleciałam.
Od dziś pełnię role housewife i dostaje pierdolca z nudów.

Wyślemy Ci kotecka expressem. :mrgreen:

A nie możesz - jak prawdziwa housewife - udać się na zakupy z mężowską kartą kredytową? :twisted:

Hmmmm...
Kiedy ja nie bardzo gadam po barbarzyńsku... Strasznie się spinam. A Angole to gaduły i obcych ludzi zaczepiają. Bez przewry coś pitolą... A ja ich nie lubię. Więc prezentuję model mniej kalsyczny. Komputerek, seriale... A mięsko na obiad się w tym czasie rozmraża :mrgreen:

Gaduły? No i tego Ci zazdroszczę, żeby mnie tak ktoś tam wysłał, wsadził między obce gaduły i... no wiecie z moim charakterem w try-miga nauczyłabym się spikać, o Metro bym im opowiedziała i te rzeczy ...

Taka mnie refleksja naszła...

W piątek przyjeżdża do mnie z Katowic kotka z FIV. Problemem jest to, że tam jest stado, jakoś ze sobą spokrewnione, któremu testy mogą wyjść też dodatnie. Na `Kociarni` jest wątek Tiramisu FIV(+), któremu grozi uśpienie, mimo że czuje się już lepiej. Na GG dostałam od Mirki linka do ogłoszenia ślicznej tri, która musi opuścić swój dom, bo jest seropozytywna.
Ja, kristinbb, Zofia&Sasza - wzięłyśmy nasze FIV-ki świadomie. Wiele osób postawionych przed faktem pozytywnego testu jakoś sobie radzi, organizuje swój koci świat od nowa, doucza się, doczytuje.

Pojawiają się tęskne głosy, by istniało jakieś miejsce dla FIV-ków. Ale sama wiem, jak kosztowne i wymagające pracy jest prowadzenie takiego miejsca, a nie ma środków, by dobrze prowadzić `zwykłe` schroniska.

Wzrasta świadomość zdrowotna kociarzy, ale efektem tego jest coraz większa ilość zgłoszeń - `dom dla kota z FIV`. Mam nadzieję, że wraz z dalszym wzrostem owej świadomości, kociarze nauczą się, że FIV to nie wyrok dla kota. Ani `wskazanie do eutanazji`, ani też paniczne oddawanie gdzie indziej, do wyizolowanych ośrodków odosobnienia.

Z przerażeniem oczekuję dnia, kiedy polskim schroniskom polepszy się na tyle, by robiły testy `na wejściu`, wtedy bowiem, będzie jak w GB - każdy kot seropozytywny będzie usypiany.
Nie mam pomysłu na globalne rozwiązanie problemu - tak tylko chciałam pokazać drugą stronę płytki testowej. Bo to nie nasz, ludzi świat, staje wówczas na głowie, ale świat tego konkretnego kota.

Mnie bardziej przeraża myśl o kotach, u których wyjdzie pozytywny test na FeLV.

mirka_t pisze:Mnie bardziej przeraża myśl o kotach, u których wyjdzie pozytywny test na FeLV.

To też. Niestety.
Ale w tym przypadku prezentujesz świadomość choćby tego, że FIV nie tak łatwo jest przenieść między kotami, które nie walczą, nie gryzą się. Wirus białaczki jest bardziej trwały i łatwiejszy do przeniesienia. Większość doedukowanych kociarzy jednak, ma świadomość, że FeLV można leczyć, być może dlatego ta choroba nie wzbudza aż takiej paniki.
Mnie też bardziej przeraża wizja FeLV u kota, który trafia `znienacka` pod moją opiekę.

Agn... ja nie wiem czy Ciebie to pocieszy...
własnie odkryłam powód, dla którego nie smakowało mi masło. Chlebek z Polski, wędlinka takoż. Masełko tutejsze. Wrrr - niedobre. Przed chwilą odkryłam dlaczego.
W szafce z żywnością mój TZ trzyma także proszek do prania.

No comments...

Agn pisze:Taka mnie refleksja naszła...

W piątek przyjeżdża do mnie z Katowic kotka z FIV. Problemem jest to, że tam jest stado, jakoś ze sobą spokrewnione, któremu testy mogą wyjść też dodatnie. Na 'Kociarni' jest wątek Tiramisu FIV(+), któremu grozi uśpienie, mimo że czuje się już lepiej. Na GG dostałam od Mirki linka do ogłoszenia ślicznej tri, która musi opuścić swój dom, bo jest seropozytywna.
Ja, kristinbb, Zofia&Sasza - wzięłyśmy nasze FIV-ki świadomie. Wiele osób postawionych przed faktem pozytywnego testu jakoś sobie radzi, organizuje swój koci świat od nowa, doucza się, doczytuje.

Pojawiają się tęskne głosy, by istniało jakieś miejsce dla FIV-ków. Ale sama wiem, jak kosztowne i wymagające pracy jest prowadzenie takiego miejsca, a nie ma środków, by dobrze prowadzić 'zwykłe' schroniska.

Wzrasta świadomość zdrowotna kociarzy, ale efektem tego jest coraz większa ilość zgłoszeń - 'dom dla kota z FIV'. Mam nadzieję, że wraz z dalszym wzrostem owej świadomości, kociarze nauczą się, że FIV to nie wyrok dla kota. Ani 'wskazanie do eutanazji', ani też paniczne oddawanie gdzie indziej, do wyizolowanych ośrodków odosobnienia.

Z przerażeniem oczekuję dnia, kiedy polskim schroniskom polepszy się na tyle, by robiły testy 'na wejściu', wtedy bowiem, będzie jak w GB - każdy kot seropozytywny będzie usypiany.
Nie mam pomysłu na globalne rozwiązanie problemu - tak tylko chciałam pokazać drugą stronę płytki testowej. Bo to nie nasz, ludzi świat, staje wówczas na głowie, ale świat tego konkretnego kota.

Kilka razy próbowałam poruszyć ten temat na różnych wątkach - nie było wielkiego zainteresowania. Teraz jest. Jak się spojrzy w oczy konkretnemu pozytywnemu kotu, to dylemat przestaje być teoretyczny...

Zosiu, ale kwestię patrzenia w oczy konkretnemu kotu FIV(+) rozważają takie eksperymentujące na kotach wariatki, jak ja [Ty jesteś `mniejszą` wariatką, bo masz możliwość zainstalowania siatki oddzielającej FIV-ki od nie-nosicieli :mrgreen:

].
Głoszący `poprawność zdrowotną` nie mają takiego problemu - nie patrzą. I naprawdę nie życzę im, by stanęli kiedyś wobec takiej decyzji. A jeśli staną - by podejmując decyzję o eutanazji mieli dość tupetu by ją obronić przed własnym sumieniem.
Ja jestem na to za słaba.

Villemo5 - kwestia proszku do prania obok masełka, nie tyle mnie pociesza, co stawia w ironicznej perspektywie dywagacje eschatologiczne. :mrgreen:

W kwestiach znaczenia słów potencjalnie uznanych za niezrozumiałe - odsyłam do Wikipedii. :mrgreen:

Hospicjum 'J&j'[6]. <ZAMYKAMY>

Kto przegląda forum