majencja pisze:Robię co mogę ale w tej chwili jest wszystko w rekach Kociej Bozi

Niestety był 4 dni w obrzydliwym schronie w którym znikają koty, 3/4 umiera

Syf, syf i jeszcze raz syf. Kup jest już nieco mniej niż było i 90% załatwia biduś w kuwetce

. Mam przy nim powtórke to co było ze Stefką- tez problemy z karmieniem ,
krwiste kupy, rzygania, tyle że Buranio nie ma nic z oczkami i nie kicha .
Dzień dobry. Przykro mi, że Ty i maluchy przeżywacie to wszystko. Chciałabym pomóc, ale mogę jedyne podzielić się własnym doświadczeniem. Blisko rok temu zaadoptowałam (powinnam raczej napisać URATOWAŁAM) z sosnowieckiego schronu młodą sunię. Była tam tylko miesiąc, ale przez ten czas zdążyła złapać wszystkie możliwe choroby. Jako pierwsza uaktywniła się biegunka, potem problemy z pęcherzem, stale nawracający kaszel. Wbrew moim nadziejom, każda z tych dolegliwości okazała się na tyle poważna, że
niezbędne stało się leczenie antybiotykiem. Biegunki, o których wspomniałam, okazały się być następstwem krwotocznego zapalenia jelit. Piszę o tym, bo Twoje maluchy pochodzą z tego samego miejsca. Może warto zastanowić się nad podobną formą pomocy. Mojej psinie się udało. Tego samego życzę Twoim futrzakom.