taki grzyb to bardzo paskudny...
mnie od wczoraj wszytsko swędzi...taki chyba psychiczny kłopot.
Od czasu wielkiej grzybicy mojej Dzagi miałam już kilkakrotnie koty z grzybem i nigdy wiecej się nikt nie zaraził.
Dzisiaj zabiorę króweńkę do weta, niech rzuci fachowym okiem.
Jedzie też Bystrzak, na testy i szczepienia. Taki plan mam na dziś.
Podobnie jak spacer z psem i ugotowanie obiadu na jutro, tudzież wysprzatanie pokoi Wiesi i Bystrzaka....staram się jakoś zorganizować, ogarnąć to wszytsko, znowu wkradł się chaos, zmęczenie...zaczełam pisać plan działania na kolejne dni..nigdy nie wykonuje 100% zamierzonej normy
najbardziej mi żal mojego Scoobiego. Dla niego mam najmniej czasu a nikt inny go nie weźmie na spacer, dla taty ważniejszy jest komputer i głupie gierki po 4 godziny dziennie przy jednoczesnym ogladaniu TV. A potem wielkie pretensje że on nie umie chodzić na smyczy, że ciągnie. A Scooby już chodzi całkiem ładnie, ostatnio na spacerze tylko raz zareagował na rowerzyste...no ale to trzeba chcieć się nauczyć jak ze Scoobim postepować.
Eh, rozpisałam się....źle mi dziś życiowo
