Femka pisze: I teraz uważam, że dopóki kotka nie cierpi, czas nie nadszedł i cud może się zdarzyć.
Femko, cały problem polega na tym, że jakbyś mogła teraz zobaczyć Mim, nie uwierzyłabyś, że ona nie cierpi - to cień kota, kocie zombie. Stąd właśnie moje rozterki - racjonalnie rzecz biorąc, nie powinnam tego ciągnąć.
Przywołuję całe moje doświadczenie na pomoc i cały czas się szarpię.
A ona trwa. Uparcie. Niezależnie od moich rozterek. Snuje się po domu. Stara się pić, chodzi do kuwety. Żeby była jeszcze bardziej cierpliwa przy kroplówkach, moje rozterki byłyby nieco mniejsze.
Dobra, nie ma co dywagować - czas się podłączyć do kroplówki.