Satoru pisze:no wlasnie nie wiem, kiedy bede mogla?
myślę, że wtedy, kiedy będziesz pewna że już wszystkie rzeczy z którymi chore kociaki miały styczność są już wyprane/odkażone... i te z którymi te "zakażone" rzeczy się stykały (np. przypadkowe zetknięcie "niezakażonego" ubrania z "zakażonym"? ale może ja już przesadzam

) nie wiem, zapytaj się specjalistów
co do dzisiejszego karmienia
w pierwszym domku były 4 koty: Maciek, jakiś "Asche'o podobny" syjamek (jasny, ale pręgowany) i dwa czarno-białe.
w drugim było 10 kotów:
Tusia, jeszcze 4 bure (wszystkie rozpoznaję, ale nie wiem jak się nazywają), dwa syjamki (bardziej czekoladowy i jasna koteczka), czarny i dwa czarno-białe (w tym kocia z koloratką

ta co ma "głowę normalną"

a resztę wyrudziałą...)
Tusia dostała specjalną porcję udka z kurczaka

"prawie" tylko dla niej

(musiała się podzielić z innymi)
dziś jadła chętnie
tylko... ma jakąś czarną plamkę na nosie...
a ja, jako "ta przewrażliwiona", dostrzegłam tam początki grzyba

ale może się gdzieś zadrapała...
poczekałam aż wszystkie zjedzą, na drugi domek poszło 3 i pół puszki. zjadły wszystko. (w pierwszym 1,5 puszki)
dosypałam troszkę suchego, Orijen się nazywa, jest lepsze jakościowo, z tym, że stało u mnie otworzone kilka miesięcy, więc mogło trochę wywietrzeć...

(moim kotom się nie podobało

) smakowało jednej koteczce (chyba koteczka - z kreską białą przez nos, z pierwszego domku.) mokrego nie chciała, tylko suche
niestety aparatu nie miałam, ale jutro chyba wezmę
mam głupie pytanie, bo jestem tam pierwszy raz od dosyć dawna...
wodę do misek to się swoją przynosi w butelce, tak?
czy z jakiegoś tajnego źródła?
były też inne żyjątka
nie widziałam jeszcze nigdy na raz aż tylu gatunków ślimaków
ja ślimaczki lubię, o ile nie znajdują sie zbyt blisko mnie i w zbyt dużych ilościach...

szczególnie na drodze...
i nie cierpię ich rozgniatać

a rozdeptałam ich dziś kilka przypadkowo... naprawdę starałam się uważać
i... pajączki. zrobiły sobie mieszkanko w drugim domku kocim, prosto nad drzwiami w środku...
na każdego kota przypada co najmniej jeden pajączek...
brr... pajączki też uwielbiam, o ile nie są za blisko
tzn. mogą być blisko, tylko żeby się nie poruszyły, szczególnie zbyt szybko
mrówek nie zarejestrowałam
