
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Mayo pisze:Katy ja też dziękuję Ci serdecznie za poszukiwania. Domyślam się, że w sobotę nikt nie mógł pójść poszukać Fuksi![]()
Gdyby jednak ktoś miał możliwość, to zamieszczam podpowiedź dellfin :
szukać "na terenie budowy, na tyłach, tak mniej więcej na 2/3 odległości patrząc od Klifa"...
Katy pisze:Ogłoszeń nie wywiesiłam, bo nie działał upload, a Jana nie mogła mi do południa przesłać. Nie widziałam też, niestety, żadnego ogłoszenia.
Pojechałam z mamą i siostrą. Obeszłyśmy teren - ul. Esperanto, Anielewicza, Miłą, Smoczą, okolice Klifa i budowy.
Ale po kolei.
Najpierw na ul. Anielewicza zobaczyłyśmy kilka kotów, czarne, biało-czarne i szylkretka. Popytałam i trafiłam do pani, która te koty trochę dokarmia. Powiedziała, że Fuksi w okolicy nie widziałaPodała kontakt do Pani Marii, która mieszka na rogu Miłej i Smoczej, pani która pomaga kotom. Część kotów, które widziałyśmy pod blokiem na Anielewicza jest podobno wysterylizowana, część podobno została wyłapana i wywieziona do jakiegoś schroniska
Po drodze rozmawiałam jeszcze z panem, który też ma kota i chyba dokarmia, ale Fuksi nie widział.
Trafiłam do Pani Marii. Bardzo się przejęła, ale kotki też nie widziała, bo podobno ostatnio nie może wychodzić z domu. Ale z tego co zrozumiałam ma koleżanki karmicielki i rozpuści wśród nich wieści. Nie mogła zapisać mojego numeru telefonu, ale ja wzięłam numer do niej, jutro zadzwonię i jej podyktuję swój.
Później rozmawiałam jeszcze z panem z bloku Miła 24. Tam w piwnicy pod jego mieszkaniem żyje kotka, która ma 3 małe, ok. 8 tygodniowe kociaki. Czarnego i dwa bure. Jeden bury albo już nie ma oczka, albo jest zaklejone tak, że wygląda jakby nie miałPan dokarmia kotkę i kociaki. Koniecznie trzeba coś z tymi kociakami zrobić...
Chociaż Pan mi powiedział, że na razie sie nie zgadza na zabranie, bo są za małe. Ok, tylko jak podrosną to może ich już nie być. Pan tez nie widział Fuksi
![]()
Następnie udałyśmy się w okolice Klifa, gdzie porozmawiałam z panem z ochrony, który widział jak Fuksia uciekła z samochodu. Niestety, od tamtej pory też jej nie widział.
Poszłyśmy na budowę. Nie było ochrony, więc zaryzykowałam i weszłam. Rozejrzałam się na kawałku budowy, pozaglądałam z dziury. Ale kotka może być wszędzie, może jej też tam nie być. Spotkałam robotnika, który wie, że szukamy koteczki, ale jej nie widział. Zapytałam, czy mogę porozmawiać z kierownikiem, pan mi powiedział, że kierownik zaraz wyjdzie. Ale czekałyśmy, a on nie wyszedł. W tym czasie przyszedł ochroniarz. I nie pozwolił nam się rozejrzeć na budowie. Powiedział, że on się tych kotów boi, tzn. tych dzikich, które na budowie mieszkają. Że boi się w nocy chodzić, żeby te koty go nie zaatakowały, bo one są jak psy.
Ponieważ kierownik nie wychodził, a ochroniarz nie chciał nas do niego wpuścić wycofałyśmy się. Wtedy podszedł pan robotnik, ten z którym rozmawiałam wcześniej. Spisałam z tablicy telefon do kierownika budowy z zamiarem zadzwonienia, ale robotnik powiedział nam, że jutro jest sobota i na budowie jest mało osób i nie ma kierownika. Żeby ktoś przyszedł, że będzie inny pan z ochrony, że może się uda wejść i połazić.
Myślę, że warto zaryzykować, być może ktoś nas wpuści. Nie wiem jeszcze, czy ja jutro będę mogła, ale jak będę mogła to pojadę. Niestety, nie mogę tego zagwarantować, więc jeśli ktoś może to bardzo proszę.
Na budowie widziałam tylko jednego czarnego kota. Wlazłam tez na budowę z drugiej strony, gdzie jest "otwarta" blacha, ale Fuksi ani śladu.
Generalnie w tej okolicy mieszka bardzo dużo kotówSzkoda, że nie Fuksia się nie pokazuje
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 674 gości