Odejście, wcześniej czy później każdego kociego jest bardzo, bardzo przykre....
Od niedawna mam je pod opieką i dopiero raz doświadczyłam kociej śmierci.
To jest naturalne, że one odchodzą, ale trudno, bardzo trudno się z tym pogodzić......
Wiem, że dla Fila poza troskliwą opieką nie możemy nic innego zrobić i to mnie dobija.
To wyjątkowa sytuacja w naszym życiu w której nie można zastosować planu „B” by on był zdrowy, pełni sił.
Będzie jak będzie choć bardzo chcielibyśmy mu życie wydłużyć, o ile się tylko da.
W swoim długim życiu wiele doświadczył. Ubolewam: dlaczego one nie mówią naszym językiem? Może wtedy łatwiej, szybciej można byłoby pomóc?
Tymczasem Fil jakby się lepiej poczuł.
W nocy musiałam szybko zareagować i o 3 w nocy dźwignąć się by uciszyć jęki Fila. Dobijał się pokoju TŻ, który wstaje o 4 rano, a ja chorą córcie doglądałam, miała prawie 41 st gorączki, chłodziłam ją co chwile, bo panadol nie zadziałał. W łazience głaskałam Fila, on jak zwykle wywalił się na moich nogach i mruuuuuczał, właśnie tego mu trzeba było, a przecież mógł przyjść na moja pościel, bo drzwi do pokoju były otwarte. Wygłaskały poszedł na fotel i smacznie usnął. TŻ wstał, po porannej toalecie poleciał do pracy, bez narzekania
Fil zajada się risotto

z kurczakiem i indorkiem z ipakitine, wiec absolutnie nie podaje mu puszek dla nerkowców.
Dzięki uprzejmości TŻ KasiGM , mam Azodyl i Fil codziennie jest katowany połykaniem kapsułek. Maćku bardzo dziękujemy
Za dwa tygodnie będziemy badać krew wiec zobaczymy jaki wpływ na obniżenie poziomu mocznika i kreatyniny.
Gula się zmniejszyła, dzisiaj to mała pestka
Jak funkcjonują narządy, to zobaczymy po badaniach krwi.
Bardzo chciałabym mu zębiska wyczyścić, tak mu wali z pysia
Dziekuję za Wasze ciepłe słowa, słowe pełne pokrzepienia i wsparcia.