Muszę Ci opisać jak Edison zachowywał się, jak kociastego odwiedzałam w lecznicy - bo to może być dla Ciebie bardzo, ale to bardzo ważne.
Edisonek - od czasu, gdy jego stan zdrowia się poprawił - zawsze był spragniony kontaktów z człowiekiem. Każde zbliżenie się człowieka do klatki wywoływało natychmiastowy ruch łapek Ediego - przybij piątkę

Drzwiczki do klatki się otwierają - Edison natychmiast ląduje przy drzwiach i nadstawia całe całko do miziania

Łapeczki latają - bez pazurków zaznaczam

- pysio się nadstawia, no po prostu miziaj mnie i miziaj, cały twój jestem .......
Kończyło się to w chwili, gdy ktokolwiek chciał Edisona wyjąć z klatki

Nawet wtedy, gdy Edisonek mruczał i był bardzo rozluźniony. Chyba dwa - trzy razy podjęłam próbę wyjęcia Edsona z klatki, żeby kicia poprzytulać ..... Nie dało się, włączały się pazury i widać było, że dla Ediego to duży stres. No to miziałam kota w klatce .........
To co przychodzi mi do głowy, tak na szybko

Ja bym położyła się na podłodze przy transporterku i miziała Edisonka i poczekała czy się odważy i wyjdzie sam z siebie ..........
Ot tak mi do głowy przyszło
