Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lis 21, 2009 21:46 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Larentia - niektórzy podają interferon w odrobinie kociego mleczka, pytałam wetów - nie ma do tego przeciwwskazań. Ja podaję strzykawką prosto do pysia (tak wolę, bo wiem na pewno, że wypije). Podaję powoli, żeby Lucuś się nie zakrztusił (on dostaje więcej, bo 100 jednostek, czyli 3 ml).
Tak mi się z tymi wymiotami przypomniało - Nocka miała takie okresy, gdy wymiotowała, jeśli tylko coś zjadła. W efekcie nie chciała jeść i potrafiło to trwać nawet około 1,5 miesiąca. Była wtedy karmiona Convalescence w proszku. W trakcie takiego okresu zaczęła dostawać interferon, potem spuchł jej jeden policzek, okazało się, że zebrał się ropień, miejsce zostało oczyszczone, zagoiło się, a Nocka zaczęła jeść. Wydedukowaliśmy, że po Nocce "chodził" jakiś stan zapalny, objawiający się pogorszeniem samopoczucia i niejedzeniem. Podanie interferonu zmobilizowało organizm, ten stan zapalny wreszcie się "zorganizował" i wylazł jako ropień. No i można było się tego pozbyć. To oczywiście mocno uproszczone wyjaśnienie, do tego są to tylko przypuszczenia, bo dowodu na to nie mamy.

Dorobella - nie słyszałam o czymś takim, ale nie wydaje mi się to słuszne (przy czym podkreślam - nie wydaje mi się, nie mam pewności), dlatego że stężenie na ogół przeliczane jest na litr krwi. Nie ma zatem znaczenia, czy kot jest duży czy mały i ma w sobie więcej czy mniej krwi. Np. hematokryt podaje się w procentach i u każdego kota erytrocyty powinny stanowić od 30 do 45% każdego litra krwi. Zawartość hematokrytu będzie rosła proporcjonalnie do wzrostu całkowitej objętości krwi, ale w przeliczniku na jeden litr będzie utrzymywać się na mniej więcej tym samym poziomie. To samo z innymi "składnikami" krwi. Kurcze, jakoś mętnie to tłumaczę, wiem o co mi chodzi, ale nie jestem w stanie jakoś bardziej przystępnie tego podać, ych. Może później coś mi przyjdzie do głowy.

Motodrama pisze:Aha i dziękuję Ci bardzo za ten wątek - właśnie przyswajam. A w wątku językowym spróbuję ustalić, jaki jest wołacz od "galla", bo to zdaje się rodzaj męski jest :mrgreen: .

Nie ma za co :) Wszyscy tu sobie pomagamy, bardzo się cieszę, że tak to sprawnie nam działa :) Pierwszą część też zaczęłaś już trawić? ;) Muszę w końcu uzupełnić pierwsze wątki aktualnej części i zamknąć część pierwszą, ale ciągle mi czasu brakuje :(
Galla jest zdecydowanie żeńska 8) Co do formy, to ja preferuję "galla", ewentualnie "gallu", choć prawidłowy wołacz prawdopodobnie powinien brzmieć "gallo". Ale jakoś za tą formą nie przepadam ;)
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lis 22, 2009 14:14 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

galla- nie znalazłam, może chodziło o to, że kot z np. nadwagą a kot niedożywiony....
z tym stanem zapalnym tak bywa, że chodzi , a potem kumuluje się w najsłabszym miejscu, mówi się, że atakuje najsłabsze organy.

Znalazłam za to ciekawy artykuł

http://www.vetpol.org.pl/ZW2008/2008_08_02.pdf

dorobella

 
Posty: 5399
Od: Wto sty 06, 2009 19:52
Lokalizacja: T.G.

Post » Nie lis 22, 2009 16:18 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Ciekawy artykuł, fajnie zebrane wszystkie informacje o nowotworach krwi.

Co do wyników - u zwierząt niedożywionych, a przede wszystkim odwodnionych, wyniki mogą być zafałszowane nadmiernym zagęszczeniem krwi - wtedy np. wyniki czerwonych części krwi są wyższe. Można to zaobserwować nawet u kotów zdrowych, które za mało piją. Z kolei u zwierzaka po kroplówce dożylnej wyniki będą niższe, bo krew jest jakby rozcieńczona.
Nie ma jednak jak przeliczyć tych wartości w odniesieniu do wagi, bo stężenie nie nie jest liczone w odniesieniu do wagi, a do objętości.
W przypadku, gdy np. wartości "czerwonych części" krwi są w dolnych granicach norm, a kot jest odwodniony (może o tym świadczyć też podniesione białko), można spodziewać się, że kot może mieć anemię maskowaną odwodnieniem. Ale jak jest naprawdę można dowiedzieć się po nawodnieniu kota i zrobieniu badań jeszcze raz.

Ale oczywiście możliwe, że są jakieś sposoby przeliczania wyników w odniesieniu do wagi kota, ja po prostu o tym nie słyszałam ;)
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lis 23, 2009 12:47 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Znowu problemy z Rysiaczkiem. Nie chce nic jeść i boli go bardzo brzuszek. Karmimy go na siłę, żeby cokolwiek zjadł - dajemy karmę Convalescence. Widać, że kiciuch cierpi. Nie może wyleżeć przez dłuższy czas na jednym boczku, a przy zmianie na drugi słychać czasami pojękiwania. Poza tym jego brzuszek jest bardzo napięty - przy dotyku czuć, że jest twardawy. Już go grzałam, masowałam, a teraz póki co to dostał 1/4 no-spy, żeby go troszeczkę puściło. Do weta mamy iść dopiero jutro.
Czy macie jakieś pomysły jak mogę mu pomóc? Już się tyle naczytałam o Fip-ie, że mam teraz czarne myśli.

larentia

 
Posty: 307
Od: Śro lis 11, 2009 12:45
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon lis 23, 2009 22:54 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Ja mam w domu awaryjnie tolfedinę w tabletkach, w razie sytuacji niepewnych dzwonię albo jadę do weta.

Mam nadzieję, ze jego brzusio przejściowe.

Mój dwa dni temu obudził się z wyciekiem z oka (żółtym), ma na razie maść. Znowu niemrawy, dużo śpi....

dorobella

 
Posty: 5399
Od: Wto sty 06, 2009 19:52
Lokalizacja: T.G.

Post » Pon lis 23, 2009 23:35 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

gallo-to po włosku kogut,hi,hi, a gallina kura... :mrgreen: tak mi humorek naszedł ...
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Pon lis 23, 2009 23:45 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

galla :wink:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Galla_(demon)


" Galla (arkadyjskie gallu) - jeden z licznych rodzajów sumeryjskich demonów. Według jednego z magicznych tekstów było ich siedem.

W szczególności były one odpowiedzialne za doprowadzenie ludzi do świata podziemnego. Towarzyszyły bogini Inannie podczes jej powrotu ze świata podziemnego oraz sprowadziły Dumuziego do zaświatów.

Tak jak w przypadku większości sumeryjskich demonów, mogła również istnieć przyjazna forma galla."
Ostatnio edytowano Wto lis 24, 2009 0:12 przez dorobella, łącznie edytowano 1 raz

dorobella

 
Posty: 5399
Od: Wto sty 06, 2009 19:52
Lokalizacja: T.G.

Post » Wto lis 24, 2009 0:03 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26



o rany!Ta Galla to raczej dobry duszek, hi,hi :twisted: :mrgreen: :1luvu:
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Śro lis 25, 2009 10:24 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Z brzuszkiem wszystko w porządku u Rysia. Niestety podczas badania doktor wyczuł, że powiększył mu się węzeł chłonny blisko jelit. Jak to doktor określił jest wielkości orzecha i na razie jest do obserwacji. A jeszcze dwa tygodnie temu wszystkie węzełki były bez zmian. :( Póki co dostał jakiś antybiotyk niesterydowy na 5 dni. Dostał również kroplówkę, na miejscu i kilka do domku, ponieważ nie chce nic pić. Karmimy go dalej na siłę.

Interferon będziemy również podawać w systemie 7/7. Powiedziałam doktorowi wszystko to co się o podawaniu interferonu dowiedziałam od Was tutaj na forum i zgodził się, żeby przyjąć taki system. Jakoś do systemu: 3 tygodnie podawania, a potem odstawiamy, nie byłam przekonana.

A tu Rysio przed chorobą:
Obrazek

Taki zwykły dachowiec, ale ma najśliczniejsze na świecie żółto-pomarańczowe oczka :)

larentia

 
Posty: 307
Od: Śro lis 11, 2009 12:45
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lis 25, 2009 10:41 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

kciukacze wielkie za Rysia... :ok:
Trzymaj się kocie!!!

Uważajcie bardzo na temperaturę kiciusia. U nas przy walce z tym włąśnie węzłem chłonnym pojawiły się skoki temperatur. Z 40 na 36 potem 39 i znowu 37. To najgorsze co może wtedy być bo namnażają się wirusy w organizmie.
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek
Zapraszam na bazarek Kotów i Spółki :) http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=20&t=144346

Poddasze

 
Posty: 5773
Od: Śro sty 18, 2006 19:07
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lis 25, 2009 10:53 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Poddasze, możesz napisać coś więcej o tej walce z węzłami? Jakieś porady: na co zwrócić uwagę czy jak leczyć. Antybiotyk pomoże tutaj coś czy to Rysio musi sam to zwalczyć? Jak to jest w ogóle z tymi węzełkami?
A co do temperatury to różnie jest, ale nigdy nie była ponad 40. Wczoraj miał zmierzoną i wynosiła 39,2. Wcześniej (z tego co pamiętam) maksymalnie miał 39,7.

Trochę panikuję z tym wszystkim, ale pierwszy raz spotkałam się z białaczką u kity, więc bądźcie wyrozumiali dla mnie :D

larentia

 
Posty: 307
Od: Śro lis 11, 2009 12:45
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lis 25, 2009 13:43 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

:ok: za Rysia
Moja Kaja dzisiaj zasmarkana troche...trzeba antybiotyk podac...ech...
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Śro lis 25, 2009 13:58 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Ja niestety nie wiem jak poradzić :( My przegraliśmy :( Ten węzeł bardzo się u nas powiększył i to nagle. W ciągu 2 tygodni był wielkości śliwki przez chwilę się zatrzymało, ale dwa dni później poszło już lawinowo :(. Temperatura była taka jak pisałam. Antybiotyki nie pomogły - to znaczy pomogły i obniżyły temperaturę ale spadła za nisko. Potem znowu podskoczyła i znowu spadła. Nasza wetka mówiła nam że przy tych skokach temperatury namnażają się wirusy (albo bakterie już nie pamiętam :( ) i że na węzły chłonne jako takie nie ma rady. Można wzmacniać organizm i reagować na to, co widać: temperatura, dodatkowe powikłania jak np. zapalenie płuc/woda w płucach ale nie na węzeł chłonny sam w sobie. Ten węzeł jest o tyle niebezpieczny, że jest blisko jelit. Gdy rośnie, powoduje problemy trawienne. Poza tym bardzo boli (gdy jest na tyle duży, że kotek nie jest w stanie nic jeść lub wymiotuje wszystkim co zjadł), może dojść do martwicy jelit, ale to już pewnie przy długotrwałym i silnym nacisku.

Wierzę w to, że Rysio z tego wyjdzie. My do samego końca wierzyliśmy w Marcysia i to było najważniejsze dla niego. Wiedział, że cały czas jesteśmy, że go kochamy i że nie pozwolimy mu cierpieć.
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek
Zapraszam na bazarek Kotów i Spółki :) http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=20&t=144346

Poddasze

 
Posty: 5773
Od: Śro sty 18, 2006 19:07
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lis 25, 2009 14:53 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Poddasze pisze:Ja niestety nie wiem jak poradzić :( My przegraliśmy :( Ten węzeł bardzo się u nas powiększył i to nagle. W ciągu 2 tygodni był wielkości śliwki przez chwilę się zatrzymało, ale dwa dni później poszło już lawinowo :(. Temperatura była taka jak pisałam. Antybiotyki nie pomogły - to znaczy pomogły i obniżyły temperaturę ale spadła za nisko. Potem znowu podskoczyła i znowu spadła. Nasza wetka mówiła nam że przy tych skokach temperatury namnażają się wirusy (albo bakterie już nie pamiętam :( ) i że na węzły chłonne jako takie nie ma rady. Można wzmacniać organizm i reagować na to, co widać: temperatura, dodatkowe powikłania jak np. zapalenie płuc/woda w płucach ale nie na węzeł chłonny sam w sobie. Ten węzeł jest o tyle niebezpieczny, że jest blisko jelit. Gdy rośnie, powoduje problemy trawienne. Poza tym bardzo boli (gdy jest na tyle duży, że kotek nie jest w stanie nic jeść lub wymiotuje wszystkim co zjadł), może dojść do martwicy jelit, ale to już pewnie przy długotrwałym i silnym nacisku.

Wierzę w to, że Rysio z tego wyjdzie. My do samego końca wierzyliśmy w Marcysia i to było najważniejsze dla niego. Wiedział, że cały czas jesteśmy, że go kochamy i że nie pozwolimy mu cierpieć.

:(
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Śro lis 25, 2009 15:05 Re: Nasze białaczkowce cz. 2. Nowy lek? Na razie w USA. Str. 26

Są i plusy "mania" takiego kota - u mnie np. zapanowała prawie aseptyczna czystość, oczywiście tam gdzie kot przebywa. Teraz dostaje antybiotyk, więc trochę przystopowałam swoje zapędy z pierwszego dnia, a po wizytach u wetów, rozpoznaniu problemu paranoja zupełnie ustąpiła (czystość pozostała). Ogólnie mucha nie siada.

Motodrama

 
Posty: 3054
Od: Sob wrz 29, 2007 13:21

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], Szymkowa i 566 gości