

Wprost nie moge sie doczekac wiesci z Migusiowego domku


No, to teraz jeszcze niech Gasparek szybko znajdzie najlepszy dla siebie domek i bedzie pelnia szczescia


A tak jeszcze dwa slowa na temat DT: osobiscie nie moge miec nawet na tymczas zadnego zwierzaka (pomijam szczegoly, czemu). Troche mi zal i smutno, bo chcialabym i w ten sposob wielu zwierzakom pomoc. Jednak myslac "rozumnie", "trzezwo" moze to i dobrze... Podziwiam wszelkioe DT za to, ze maja sile przygarnac zwierzaka wlasnie tylko na czas okreslony. Wiedzac, ze moze za miesiac, dwa, pol roku czy dluzej, znajdzie sie ktos, kto go zaadoptuje na stale. Ja sie bardzo latwo do zwierzat przywiazuje i wystarczylby mi moze tydzien, dwa... Nie potrafilabym sie pozniej rozstac ze zwierzakiem. To byloby zbyt trudne. Niech by jeszcze zwierzak przywiazal sie do mnie... (mam tu na mysli sytuacje z Migotka, o ktorej dziewczyny pisaly, kiedy kiciusia bardzo chciala z nimi zostac). Nie potrafilabym byc w tym momencie stanowcza i pewnie bym kotka zatrzymala u siebie na stale. Dlatego uwazam, ze nie kazdy moze prowadzic DT, bo nie kazdy sie nadaje do tego. No i jeszcze komu oddac zwierzaka? Przeciez OT musi nowemu, potencjalnemu domkowi zaufac w imieniu kota czy psa, ktorego oddaje do adopcji. Musi byc pewien, ze oddaje go w dobre rece, ze krzywda sie mu nie stanie. Czesto przeciez oddaje sie zwierzaki zupelnie obcym osobom! Tak na dobra sprawe nawet kilka spotkan w tzw:"realu" to malo! Jesli ktos wierzy w intuicja (swoja, czyjas), to z pewnoscia warto tez posluchac jej podpowiedzi. Tylko nie moze to byc jedyna argumentacja za/przeciw adopcji. To wszystko jest za przeproszeniem, cholernie trudne! Pewnych rzeczy nie jestesmy niestety w stanie przewidziec i czasem zdaza sie, ze kot/pies wraca z nieudanej adopcji z jakis powiodow. Wtedy nie mozemy tak na prawde jednoznacznie stwierdzic, co bylo prawdziwa tego przyczyna, bo znamy wylacznie opinie ludzi oddajacych zwierzaka z adopcji. Zwierze nam nie powie: "oni mnie zle traktowali, nie dawali jesc, zostawiali samego, bili mnie, krzyczeli" Mozemy jedynie snuc wnioski na podstawie zachowania zwierzaka przed feralna adopcja i po powrocie z niej. Ile DT potem sie zastanawia, czy przestac byc DT, bo np.sie do tego nie nadaje? To jest bardzo trudne! Ile to nerwow czlowieka kosztuje! Dlatego podziwiam szczerze wszytkich, ktorzy decyduja sie na tymczasowanie. Nawet pojecia nie macie, jak bardzo jestescie zwierzakom potrzebni! Dla nich to tak wiele znaczy, czasem nawet znaczy PRZEZYC! Jestescie super! Tak trzymac! I zycze wszystkim DT sily i wytrwalosci, ale przede wszytkim by nigdy wasi podopieczni do was nie wracali z nieudanych adopcji, zeby wszystkie adopcje byly udane pod kazdym wzgledem! Korciaczki jako DT zasluguja na szczegolny podziw, poniewaz jako osoby w tak mlodym wieku (co wsrod ich rowiesnikow nie jest moze zbyt czesto spotykane) potrafia podejsc do tymczasowania zdroworozsadkowo. Przyznam sie szczerze, ze ja bym chyba nie potrafila, choc niby wg.niektorych moze powinnam, bo jestem od nich starsza, ale ja poprostu jestem za wrazliwa i za miekka na to!