Superowy dzień wczoraj miałam.
Wreszcie znalazłam czas i odwiedziłam dom, do którego oddałam Carmen.
Teraz to Zuzia, a czasem Fruzia.
Koteczka wygląda pięknie. Sierść puszysta, bielusieńka, po prostu księżniczka.
Jeśli chodzi o tuszę, to też akurat, nie chuda, ale też nie gruba, bo dom dba o jej formę,
dostarcza jej też dużo ruchu i zabawy. A pomyśleć jaki to był chudy i strasznie chory kurczaczek.
Zaproszenie do tego domu miałam już od dawna, ale tak strasznie trudno znaleźć mi czas,
ale cieszę się bardzo z tej wizyty, odstresowałam się i wygadałam i dumna jestem z Zusi-Fruzi.
Dodam jeszcze, że objadłam się lodami z owocami i bitą śmietaną, opiłam super kawą itp. itd.