

Morelowa, oczywiście, cały czas robię takie dania, tyle że teraz w upały one chcą mokre do tego


Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
klaudiafj pisze:kicikicimiauhau dla mnie to wstyd, że mam tylko dwa koty! To jest nic, nic nie pomagam(((((( Ale jak mówię o trzecim kocie to od męża słyszę - radź sobie sama, nie mam czasu zajmować się kotami. To mnie ręce opadają. Dobrze wiem, że jak powiem że chce kolejnego kota w rodzinie to znowu usłyszę, że mi brak dziecka bije na dekiel. Ostatnio siostra mi powiedziała - a po co Ci trzeci kot! Ona ma się za dobrą miłośniczkę zwierząt, ale jest tak że całe życie znosiła zwierzęta do domu i na tym jej rola się kończyła, bo tymi zwierzętami zajmowałam się ja - karmieniem i leczeniem a ona wychwalała, że to są jej zwierzęta. Brak słów co do ludzi, którzy zwierzę mają gorsze od człowieka, a jednocześnie śmią robić pokazówkę jak to kochają braci mniejszych!
Czekam aż sama stanę na nogi, zawodowo i finansowo. Żeby nie być uzależnioną od nikogo. Teraz mamy czas wielkich zmian. Mąż dostał nową pracę i jest na okresie próbnym. Więc żyjemy w oczekiwaniu. Jak przedłużą kontrakt to wszystko będzie dobrze i będzie czas na kolejne kroki - tym razem moje, a jak nie ... musi być dobrze!!!
kicikicimiauhau ja myślałam, że Ty masz 15-20 lat i mieszkasz z rodzicami![]()
Kiedy zmarł mi Maciuś i trafiłam na to forum to zrozumiałam dokładnie czyje życie ma wartość! To życie, które niesie pomoc. Codziennie obserwuję tu "mróweczki", które dzień w dzień zmagają się z bezdomnością kotów lub swoim domem tymczasowym lub przygarniętymi pod swój dach "biedami" - chylę głowę, czuję podziw i szacunek. Jak mnie daleko do takich ludzi!
Pamiętam też każde, dosłownie każde zwierzę, któremu w moim życiu odmówiłam pomocy - dręczy mnie to okrutnie. Choć nie było ich wiele. Ale co zrobić kiedy rodzic mówi, że jak przygarniesz psa, to z domu Cię wyrzuci a na pewno tego psa. Lub kiedy do moich nóg tulił się kot, a mieszkałam na wynajętym i też musiałam odmówić pomocy. To są moje koszmaryLub to, że mój pies umierał na raka a moja mama nie poszła z nim do weta, bo przecież po co, kiedy rana się sączyła to zrobiła mu opatrunek i pies wygryzał sobie skórę. Ja nie miałam grosza przy duszy, byłam młoda i głupia. Ale wyrzuty sumienia za te wszystkie wydarzenia będą mnie dręczyć latami.
Czasami się zastanawiam skąd ja jestem, bo tak bardzo różnie się od mojej rodziny, że gdyby nie podobieństwo fizyczne, to sądziłabym że może jestem adoptowana :/ Nawet zwiałam do Bytomia z miasta rodzinnego, ale nawet tu dosięga mnie rodzinna krytyka :/
Mam nadzieję, że w przyszłości będę mogła to odpokutować, choć przeszłości nie zmienię
Czytałam o Szpiegu - czuję, że mam spory sentyment do staruszków! Staruszki są urocze, niby śpiące i leniwe, ale czasem dają ostro popalić hihi w sensie jak nagle takie sprinty urządzają)
Wielkie brawa dla Ciebie za Twoją dobroć i serce
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 63 gości