Trzeci dzień pod rząd ranna wizyta w lecznicy
W sobotę zawoziłam siuśki Napoleona do analizy i odbierałam leki.
Niestety znowu pojawiły się w dużej ilości struwity, więc konieczna jest restrykcyjna dieta UR i pasta dopyszcznie.
Muszę zacząć zamykać Napka na karmienie osobno w łazience.
Wczoraj byliśmy z Marcysią i Marcelkiem na posłuchaniu kotów, bo trochę pokasłują i poświeceniu lampą.
Niestety od małej zarazili się grzybkiem Marcel i Maksiu (wczoraj dostali Biocan), a dzisiaj zobaczyłam, że i jeden z Maćko/Mańków też ma zaczerwienienia na brzuchu
Znaczy to, że jego też trzeba kujnąć i na razie już tylko drugi bury przylepek jest bez-grzybkowy.
Dzisiaj byliśmy z Mobilkiem i Malinką wpierw na kontrolnym rtg, a potem u naszych wetów.
Wujki obejrzeli sobie fotki i nie jest jeszcze super idealnie, ale już znacznie lepiej niż było 3 tygodnie temu.
Postanowiono, że Mobilkowi odstawiamy jeden antybiotyk (ten dłużej brany), a drugi podaję jeszcze kilka dni i też go skończymy.
Zobaczymy co się zadzieje, bo może te zmiany widoczne na zdjęciu, to tak już jest w środku kota (oni przecież też nie z domu do nas przyjechali).
U Malinki jest podobno jeszcze większa poprawa niż u małego, ale ona miała swój kryzys chorobowy znacznie cięższy, dlatego antybiotyk jeszcze będę podawać przez dwa tygodnie.
Na szczęście możemy wreszcie przejść z zastrzyków na piguły, bo ostatnio malutka na samo dotknięcie igłą skóry reagowała krzykiem.
Wygłodniałe stado powitało nas po powrocie radośnie, najedli się i teraz śpią
