Weszłam z Kubą do kuchni, przygotowywać jedzenie dla kociastych. Poszłam jeszcze po miskę Milusi. Jak zwykle w porze posiłku czekała już pod drzwiami, no i zobaczyła Kubę, pałętającego się kilka metrów za mną. Jako, że ja byłam przeszkodą na jej drodze, to przez najbliższy czas raczej spódniczki nie założę

Koci armagedon. Takiej akcji jeszcze nie widziałam. W końcu uspokoiłam towarzystwo i zdezynfekowałam rany

Martwi mnie jej reakcja na Kubę. Przy Mikim się tak nie zachowuje. Widziała się z Mikim chyba z dwa razy, gdy trzymałam go na rękach i była spokojna, syknęła ostrzegawczo co najwyżej, ale obwąchała go, łasiła się do mnie. A gdy tylko pojawia się Kuba uruchamia się w niej żądza mordu :/ ale co ja się dziwię, dwóch nerwusów się spotkało.