» Wto lis 09, 2010 14:59
Re: Kot z silnym KK...z oczkiem Piracika gorzej PROSIMY O POMOC
Wetka w rzeszowie sugerowała właśnie taki zabieg. Wytłumaczyła mi i narysowała na czym to polega i że kot wtedy wygląda koszmarnie, ale pomaga. Jak nie ma innego wyjścia, to trzeba to zrobić. Wycina się chorą część rogówki, a trzecią powiekę przyszywa do górnej powieki czy jakoś tak. Po zagojeniu ok. 10 - 12 dni. Oko się "rozpruwa" i ma być dobrze. Tylko to jest okaleczenie kota na całe życie, no i zabieg na oku, więc duże ryzyko. Dr Garncarz mi napisał, że jeżeli chcę to zrobić, to żeby zabieg powierzyć dobremu specjaliście (okuliście. Tam wetka w Rzeszowie miała spec. okulistyczną i robiła takie zabiegi. Ale sama mówiła, że to zabieg ryzykowny, jak wszystkie na oku). Dr pisał jeszcze, że do takiego zabiegu wet musi mieć odpowiedni sprzęt, a to mieli tylko w Krakowie najbliżej ode mnie, więc już tam się szykowałam.
Na początku nie radziłam sobie z zakrapianiem. Potrzebowałam do zakrapiania drugiego dużego ale oni się do niczego nie nadawali (duzi) więc sama sobie radziłam. Tzn. przysiadałam kota na podłodze, podnosiłam łeb do górny na ile się dało i tak kropiłam. Znienawidziła mnie za to, ale cóż. Potem już było lepiej, bo sie przyzwyczaiła do kropienia, więc brałam na ręce (jak dziecko) do góry brzuchem, a drugą ręką udawało mi się do oka kropnąć.
Wetka w wymazie nic nie wyhodowała, więc rogówka ewidentnie była skutkiem KK i podawanie antybiotyków do oka nie miało sensu. Cały czas dawałam uodparniacze. Pierwsze takie weterynaryjne, potem roferon , na końcu ten rutinoscorbin. Już miałam zamiar zakupić interferon (ten koci) ale oko zaczęło sie poprawiać i się obeszło. Ale całe leczenie trwało duuuużo ponad pół roku. Tak gdzieś od kwietnia do stycznia następnego roku.