Przed północą jak zwykle koty rozpoczęły zabawy. Red Gizmo biegał z Chadem. Nie biega on z zawrotną szybkością jak większość kotów. Takim truchcikiem wbiegł do pokoju kuwetkowego i po chwili z niego wybiegł z zakrwawionym prawym okiem. Krwawił dość mocno zostawiając na podłodze spore plamy. Zamiast oka ujrzałam czerwoną kulę. Chyba zrządzeniem losu można nazwać to, że niedawno poznałam Lutkę. Lutka zawiozła nas do kliniki całodobowej i pożyczyła mi pieniądze na opłacenie wizyty. Red Gizmo dostał 4 zastrzyki a próba z płynem fluorescencyjnym nie wykazała zewnętrznych uszkodzeń gałki ocznej. Red Gizmo biegnąc musiał uderzyć o coś okiem a o to w pokoju kuwetkowym jest dość trudno.
Po powrocie z klinki zauważyłam, że Lulek stracił władzę w tylnych łapach. Czucie miał a nawet okazywał bolesność przy macaniu. Poruszając się wlókł za sobą tylne łapy i wcale ich nie używał.
Dzisiaj do weta kursowałam 3 razy. Najpierw z Red Gizmo na ponowną próbę fluorescencyjną, która potwierdziła, że wylew jest wewnętrzny. Wykupiłam dla Red Gizmo dwa rodzaje kropli do oczu. Z czasem oko powinno odzyskać normalny wygląd i funkcje. Już rano oko wyglądało o wiele lepiej niż wyglądało po północy.

Dla Red Gizmo potrzebuję antypoślizgowej wykładziny PCV.
Kolejna wizyta była z Limką. Limka miewa się lepiej jednak jeszcze daleko do całkowitego wyzdrowienia. Nos i język będą się długo goiły a do tego czasu muszę dokarmiać ją i poić na siłę.
Jako ostatni do weta poszedł Lulu. Otrzymał kilka zastrzyków i kroplówkę podskórnie gdyż ma słabe łaknienie. Dzisiaj wet skłania się ku mojej diagnozie co do zapalenia nerwów, ale równie dobrze może być to sprawka wirusa. Za zapalenie nerwów przemawia do mnie przykład Czarnej. Także miała zapalenie ucha środkowego i uszkodzoną błonę bębenkową a teraz ma nie całkiem sprawne tylne łapy. Ta niesprawność dopadła ją jakiś czas po wyleczeniu ucha. Lulu dopadło to znacznie mocniej niż Czarną, ale powinien stanąć na łapki.