Bura... i inni - potrzebny DT dla trzech maluchów - Kraków

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Pon paź 01, 2007 7:09

Ja chyba pojadę z dziewczynką do lekarza. Nie podoba mi się jej prawe oczko. Znowu się w nim coś zbiera. Odkąd ją mam to na górnej powiece miała taki malusieńki "wypustek". Myślałam, że to normalne, bo na lewym oku też jakby był. Teraz to trochę urosło i obok pojawia się drugi malutki wypustek. Wygląda to jak mała brodawka (jest koloru skóry). Nie wiem co to za cholerstwo ale jak rośnie to czas zacząć walkę. W piątek wetki oglądały ją dokładnie ale chyba nie zwróciły na to uwagi.
Poza tym po staremu. Roznoszą mi mieszkanie a Zenek razem z nimi. Martwi mnie przyszłość Burej. Jak ją wypuścimy pod blok to będzie mnie sumienie gryzło, że wykorzystaliśmy kota i niech teraz sobie radzi sama. Ona nadaje się raczej tylko do domu wychodzącego (dom z ogrodem, wieś). Takiego gdzie mogłaby sobie żyć na zewnątrz ale mieć gwarancje pełnej miski i kącika w cieplejszym miejscu. Kicia załatwia się w mieszkaniu tylko do kuwety. Widać, że zaczyna jej się nudzić. Maluchy mają ją trochę gdzieś i przychodzą do niej jak do mleczarni. Wydoją co trzeba i w nogi. Jest płochliwa ale z czasem akceptuje człowieka. No i co ja mam z nią zrobić? Jest jeszcze troszkę czasu, bo szczepienie za niecałe dwa tygodnie (dziękujemy cioci Bungo za pomoc) i dzieciaki jeszcze nie będą do końca samodzielne.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon paź 01, 2007 8:23

Wklejam fotkę oczka. Nie widac tego za dobrze ale oznaczyłam strzałkami miejsca gdzie pojawiły się te dziwne narośla. Ich kolor i struktura niczym nie różnią się od otaczajacej tkanki. Jak widać na zdjęciu w oczku też zebrała się wydzielina.
Obrazek
Co to może być? Ludziom na skórze czasem robią się takie narośla (nie kurzajki) i o ile mi wiadomo odpowiadał za to jakiś wirus. O takich zmianach na powiekach nie słyszałam.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon paź 01, 2007 9:33

Gdzieś widziałam wątek, czhyba kavala, ale głowy nie dam, która zastanawia się na dokoceniem wychodzącym kotem. Może to jest jakaś szansa?

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon paź 01, 2007 18:15

Sylwka pisze:Wklejam fotkę oczka. Nie widac tego za dobrze ale oznaczyłam strzałkami miejsca gdzie pojawiły się te dziwne narośla. Ich kolor i struktura niczym nie różnią się od otaczajacej tkanki. Jak widać na zdjęciu w oczku też zebrała się wydzielina.
[...]
Co to może być? Ludziom na skórze czasem robią się takie narośla (nie kurzajki) i o ile mi wiadomo odpowiadał za to jakiś wirus. O takich zmianach na powiekach nie słyszałam.

Ludziom robią się dokładnie takie same, właśnie na powiekach po wewnętrznej stronie. Miałam takie cuś parę lat temu - niestety wiele nie pomogę, bo mam sklerozę :oops: . Majaczy mi się mętnie, że to rzeczywiście było wirusowe, okulistka chciała niby wycinać, ale bez przekonania, w końcu zapisała jakieś kropelki (chyba?) i z czasem samo sobie poszło. Gdybym była bardziej nieopanowana i tarła toto, to by się rozlazło i tak łatwo nie poszło.
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto paź 02, 2007 7:05

Jak wóciłam z pracy to z mniejszego "bąbelka" została tylko nierówność na brzegu powieki ale duży był jeszcze większy. Pojechałam z małą do lekarza. Jechała w miękkim kocyku na moich kolanach. Śpiewała albo się miziała i mruczała. Cudna jest. Wdrapywała się po mnie i ocierała o twarz mrucząc. Wiem, że to mało rozsądny sposób przewożenia kotka (na kolanach kierowcy) ale nie miałam serca wrzucić jej do transportera. Z oczkiem nie wiadomo co jest. Wetka poczatkowo myslała o próbie wyciśnięcia ale zrezygnowała, bo to nie wygląda jakby się dało wycisnać. Poza "bąbelkiem" oba brzegi powiek nie są do końca gładkie. Podobnie w drugim oczku. Będziemy smarowac maścią Dicortineff i czekać czy coś się wykluje (oby zniknęło). To coś nie rośnie od strony gałki ocznej i nie powinno jej drażnić. Dzisiaj rano oczko było czyste. Ja myślę, że to może być rzeczywiście wirusowe, bo się pojawia w różnych miejscach (i znika).
Ostatnio edytowano Wto paź 02, 2007 9:35 przez Sylwka, łącznie edytowano 1 raz

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto paź 02, 2007 8:30

A może mail do Garncarza? Diagnozowanie na odległość wprawdzie nie możliwe, ale może podrzuci kilka tropów?

Rustie

 
Posty: 2395
Od: Wto paź 21, 2003 6:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto paź 02, 2007 8:44

Rustie pisze:A może mail do Garncarza? Diagnozowanie na odległość wprawdzie nie możliwe, ale może podrzuci kilka tropów?

Poczekam chwilę na efekty działania maści. Dzisiaj rano już nie było ropki w oku. Mamy smarować 3x dziennie przez 5 dni. Samo oczko i trzecia powieka wyglądają ładnie choć wetka wypatrzyła leciutkie zaczerwienienie. W razie czego będziemy konsultować dalej. Muszę najpierw zrobić dobre fotki tego oczka a proste to nie jest.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto paź 02, 2007 9:41

Aaaaa. Chyba się zaraziłam. Pojawiło mi się coś na brzegu górnej powieki (z płynem to było) i do tego czuje jakby mi się robiła opryszczka na górnej wardze (nigdy w życiu nie miałam). Jeny jak to jakiś wredny wirus. Wycałowałam wczoraj małą totalnie i do tego ona dawała mi buziaki podczas jazdy samochodem.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro paź 03, 2007 8:10

Po moich dolegliwościach nie ma śladu a i oczka Scanii ładniej wyglądają. Bąbelek jest ale nie ma wydzieliny. Dzisiaj chcę napisać o Burej i się chyba poryczę. Muszę jej znaleźć dom.
Kicia ośmiela się coraz bardziej, wita się z Zenkiem dotykając go noskiem, przede mną wywija piruety choć jeszcze trzeba czasu na pełne zaufanie. Wczoraj biegała za zabawkami, zaczepiała zenkowy ogon, ostrzyła pazurki na drapaku-dywaniku. Potem się na nim wyciągnęła jak długa i zaczepiała biegające maluchy. Nawija jak każda mamuśka, biega za dziećmi, karmi je bez stresu wyciągnięta w pokoju (jak się nie ruszam, bo jak wstanę to się trochę stresuje). Jak sobie przypomnę kicię z wielkim brzuchem albo chudzielca odchowującego maluchy pod blokiem to naprawde trudno uwierzyć, że to ten sam kot. Ma mięciutkie buro-beżowe futro, piękny bardzo długi i gruby bury ogon i jest po prostu bardzo sympatycznym kotem, choć wymaga czasu aby komuś zaufać. Dzisiaj rano trochę pokrzyczała na Zenka ale mu się należało (wszedł do łazienki i chciał się dobrać do misek) i obyło się bez łapoczynów. Ten kot nie może wrócić pod blok :crying: .

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro paź 03, 2007 8:58

Ciesze sie, ze oczka juz lepiej (i Scanii, i Twoje tez).

A co do Burej, to tez tak mysle, ze ona juz chyba nie bardzo nadaje sie z powrotem pod blok :( Rozumiem Cie Sylwka doskonale, bo mam podobna sytuacje z Czwórcią.
Zdaje sobie sprawe, jakie to zadanie - znalezienie dobrego domku dla doroslej koty, w dodatku takiej zwyczajnej (tzn "zwyczejnej" w tzw potocznej opinii ludzi, bo dla mnie burasie sa piekne). Ale moze akurat sie uda?
Bede trzymac mocno kciuki za domek dla Burej :ok:

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro paź 03, 2007 13:20

Sylwka, jak tylko Bura odchowa maluchy ruszamy z akcją ogłoszeniową. Zrobimy jej ogłoszenie na allegro. No przecież nie możemy jej wywalić teraz pod blok. :(

BSE dostała wczoraj drugą dawkę convenii. Z łapką chyba jest lepiej, chociaż w trakcie badania trochę ją spinało. Ale jak ją obserwuję w łazience, to podpiera się na tej chorej.
Ostatnio kota nawet nie ucieka do klatki, tylko probuje mnie z łazienki "wysyczeć". "Idź sobie stąd, idź, to moja łazienka!" :D
Większość czasu spędza przy rozszczelnionym oknie i bardzo chce na wolność. Trzeba będzie jej ją zwrócić, zanim będzie całkiem zimno. Czekamy jeszcze na kupala po odrobaczeniu (a maupka robi co kilka dni).

Mamy wyniki bakteriologii Blendera - ujemne. Nie ma żadnych obcych (parazytologię też powtórzyłam), a kupy bardzo nieładne. Chyba jednak rozwalone jelita albo alergia. Niefajnie. U nas nie ma szans zachować konsekwentnej diety, zwłaszcza u takiego wszystkożercy i śmieciarza jak Blenderek. Przydałby się bardzo dobry, konsekwentny i zawzięty domek forumowy. Najlepiej niezbyt intensywnie zakocony. Taka ciocia Sylwka-bis. Mam se wymagania, nie? :wink:

I Nuncjusz znowu ma nawrót "tego czegoś". :(
Powtarza się ten sam schemat: po antybiotyku kociak je jak smok, jak lek przestaje działać, to traci apetyt, stoopniowo pogarszają się kupale, a na ostatnim etapie mamy biegunkę i wymioty. Teraz czekamy na kupę, żeby zrobić posiew. A że trzeba odczekać po ostatnim antybiotyku, to jest coraz gorzej. Tak bym chciała, żeby ten kociaczek już wyszedł na prostą. To taki fajny, proludzki stworek, mógłby już szukać domku...

No i nasze koty wszystkie chore. Wczoraj do zakatarzonych dołączyła Gać, dzisiaj podejrzanie pokichiwał Oswald. Szlaban na spacery :(
A ja już nie wyrabiam. Dziewięć chorujących kotów w domu to stanowczo zbyt wiele. Dobrze, że Chinka już chyba ma tego wirusa za sobą - niby słabo odporna, a najlepiej się wybroniła. Mam nadzieję, że nas już niczym nie zaskoczy... :roll:
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Śro paź 03, 2007 21:00

To ja na rozchmurzenie fotki chłopaków - wydorośleli....

http://www.mmm.home.pl/index.php/compon ... /catid,50/

MartaG

 
Posty: 89
Od: Nie sie 19, 2007 23:22
Lokalizacja: Wadowice

Post » Czw paź 04, 2007 7:23

Ale oni są podobni do matki. Chyba ich tatusiem jednak był Piór senior, bo umaszczenie dzieci to jakby wypadkowa pary Piór senior + Bura (więcej dzieci nie będzie :twisted: ). Jakby na to nie patrzeć to i tatusiek do mamusi bardzo podobny :x .

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt paź 05, 2007 8:35

Jakby to powiedzieć. Chyba wpadłam po uszy. Tak coś czuję, że kocham Kaśkę (bez podtekstów proszę, bo wiadomo, że chodzi o niecały kilogram czegoś puchatego). Jakby tego było mało to ona chyba czuje to samo do mnie. Lata za mną, kładzie się obok, mizia się, itp. Chłopcy też lubią się przytulić ale ona zachowuje się szczególnie. A może to mnie totalnie zamroczyło? I co ja mam z tym fantem zrobić ? ;-)
Zenek też jakiś taki bardzo mruczący jest ostatnio choć "lubi" mnie potraktować brutalnie gdy mu "biegające zabawki" zamknę w przedpokoju. Już parę razy zostałam przez niego brutalnie zaatakowana bez ostrzeżenia. Bura już woli wylegiwać się (lub wariować z dziećmi) w pokoju zamiast się izolować w łazience. Skutek jest taki, że chodzę na rzęsach, bo mam zbyt rozrywkowych lokatorów i mi nie dają spać.
Mała ciągle ma małego bąbelka na oczku i wygląda mi na to że on nie ma zamiaru się ewakuować. Może mam manię prześladowczą ale mam wrażenie, że Zenek i Bura za dużo piją. W tym wrażeniu spory udział mają małe bo notorycznie rozlewają wodę. A może to z niewyspania (mojego nie kotów)?

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt paź 05, 2007 8:54

Sylwka pisze:Jakby to powiedzieć. Chyba wpadłam po uszy. Tak coś czuję, że kocham Kaśkę (bez podtekstów proszę, bo wiadomo, że chodzi o niecały kilogram czegoś puchatego). Jakby tego było mało to ona chyba czuje to samo do mnie. Lata za mną, kładzie się obok, mizia się, itp. Chłopcy też lubią się przytulić ale ona zachowuje się szczególnie. A może to mnie totalnie zamroczyło? I co ja mam z tym fantem zrobić ? ;-)


No jak to co? Z taka miloscia nie mozna walczyc ;)

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Baidu [Spider], Google [Bot], rogge i 34 gości